Pocisk manewrujący AGM‑181 LRSO. Atomowa pięść Waszyngtonu
Stany Zjednoczone wracają do lotniczych pocisków manewrujących z głowicami jądrowymi. Najnowsza generacja tej broni w postaci pocisku AGM-181 LRSO zapewni amerykańskim bombowcom strategicznym nowe możliwości, zwiększając zarazem potencjał atomowego odstraszania.
Prace nad AGM-181 LRSO, poza sporadycznymi informacjami, przebiegają w medialnej ciszy, bez relacjonowania kolejnych prób czy osiągniętych przez konstruktorów "kamieni milowych".
Nowe dane Departamentu Obrony, do których dotarł magazyn "Air & Space Forces Magazine", wskazują jednak, że od ostatnich doniesień poczyniono duże postępy w rozwoju tej broni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pocisk ma już za sobą co najmniej dziewięć udanych prób w locie, w tym także pełny test, przeprowadzony w poprzednim roku. Jak podaje serwis Milmag odtajniony, a następnie opublikowany przez Departament Obrony pod koniec września dokument "Selected Acquisition Reports for 2022", zawiera informacje o charakterze dotychczasowych prób nowej broni.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Kilka razy – z powodzeniem – przetestowano m.in. napęd AGM-181 LRSO, a także systemy nawigacji, wykorzystując do tego dwa różne egzemplarze bombowców strategicznych B-52H Stratofortress. Czym jest AGM-181 LRSO i dlaczego udane próby tej broni to dla USA bardzo dobra wiadomość?
Pocisk AGM-181 LRSO to pierwszy od kilkudziesięciu lat lotniczy pocisk manewrujący, opracowany z myślą o (i przeznaczony wyłącznie do tego celu) przenoszeniu głowicy jądrowej. Choć Amerykanie przed laty dysponowali taką bronią, została ona wycofana.
W tym czasie zdolność do wykonania uderzenia jądrowego przy pomocy pocisków manewrujących zachowały m.in. Francja (pociski ASMP-A) i Rosja (pociski Ch-55).
Atomowy pocisk manewrujący nowej generacji
Program LRSO rozpoczął się w 2016 r., aby zastąpić wycofane w 1992 r. pociski AGM-86B ALCM (Air-Launched Cruise Missile). W użytku pozostały ich wersja AGM-86C/D z głowicą konwencjonalną i wycofane w 2012 r. pociski AGM-129 ACM (Advanced Cruise Missile).
Wycofanie tych ostatnich przebiegało w atmosferze skandalu. Wynikał on z faktu, że wysyłając wycofywane pociski do utylizacji, przez pomyłkę na pokład przewożącego je samolotu B-52H załadowano sześć pocisków z głowicami jądrowymi (powinny one pozostać w bazie).
Nikt nie spostrzegł braku i w rezultacie sześć głowic jądrowych przez około 36 godzin znajdowało się bez żadnego nadzoru. Spowodowało to w amerykańskich siłach zbrojnych zdecydowaną reakcję, związaną z procedurami bezpieczeństwa i kontroli nad bronią jądrową.
Dwaj konkurenci, jeden wykonawca
Początkowo prace rozwojowe pocisku AGM-181 LRSO powierzono dwóm koncernom – były to Lockheed Martin i Raytheon, które otrzymały po 900 mln dol. na etap o nazwie TMRR (Technology, Maturation, and Risk Reduction). Były to prace związane z dopracowaniem proponowanych rozwiązań i redukcją ryzyka.
Choć zakładano zakończenie etapu TMRR w 2022 r., już dwa lata wcześniej wojsko uznało, że to propozycja Raytheona lepiej odpowiada postawionym wymaganiom. W rezultacie ten właśnie koncern otrzymał dalsze finansowanie i zlecenie na kontynuację prac.
Te – jak wynika z upublicznionego raportu – przebiegają bez większych przeszkód. Oznacza to, że możliwe wydaje się dotrzymanie pierwotnie zakładanego harmonogramu, który zakłada, że po etapie testów w 2027 r. ma ruszyć produkcja seryjna i realizacja zamówienia, opiewającego na 1087 egzemplarzy. Dotrzymanie tego terminu jest konieczne ze względu na plan wycofania do 2030 r. wszystkich pocisków AGM-86.
AGM-181 LRSO – atomowa pięść USAF
Pocisk AGM-181 LRSO ma zapewnić – w porównaniu z poprzednikami – znacznie większą przeżywalność na polu walki. Dzięki rozbudowanym cechom stealth (trudnowykrywalności) będzie mógł uniknąć spotkania z obroną przeciwlotniczą i samolotami przeciwnika.
Ułatwi to zasięg, oceniany na 2400 km, co pozwoli na wybór optymalnej, nie zawsze najkrótszej trasy, omijającej systemy przeciwlotnicze czy pozwalającej na uniknięcie wykrycia przez stacje radarowe.
Nowe pociski mają zostać wyposażone w głowice jądrowe W80-4. To unowocześniona wersja głowicy W80-1, opracowanej w 1979 r. Głowica zapewnia regulowaną siłę wybuchu, wynoszącą 5-150 kiloton i ma niewielkie rozmiary: mieści się w cylindrze o długości ok. 80, średnicy ok. 30 cm i masie 130 kg. Dla porównania, moc bomby atomowej zrzuconej w 1945 r. na Hiroszimę jest szacowana na 15 kiloton. Oznacza to, że nowe pociski będą miały teoretycznie wystarczającą siłę, by zniszczyć całe aglomeracje.
Wariant W80-4 ma zbliżone zdolności bojowe jak jego ponad 40-letni poprzednik. W porównaniu ze starszą wersją, wymieniono jednak podzespoły odpowiedzialne za bezpieczeństwo i niezawodność broni.
Pociski AGM-181 LRSO są obecnie testowane z bombowcami strategicznymi B-52H. Docelowo ich nosicielem będzie nowa, zmodernizowana wersja leciwego bombowca, czyli B-52J. Plan przewiduje także integrację z nowym pociskiem najnowszego bombowca strategicznego B-21 Raider.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski