Katastrofa rosyjskiego samolotu. Nagranie było ukrywane przez 7 lat
Do sieci trafiło nagranie z katastrofy rosyjskiego samolotu Su-33. Próba posadzenia maszyny na lotniskowcu zakończyła się niepowodzeniem. Chociaż do zdarzenia doszło kilka lat temu, materiał przedstawiający mrożące krew w żyłach sceny został opublikowany dopiero teraz.
Sytuacja miała miejsce w grudniu 2016 r. na Morzu Śródziemnym nieopodal wybrzeży Syrii. Rosyjskie oddziały stacjonowały tam wtedy w związku z działaniami prowadzonymi w azjatyckim kraju. Moskwa niechętnie zabierała głos w sprawie wypadku, który, jak się teraz okazuje, został nawet uchwycony na nagraniu. Przedstawia ono tonący myśliwiec na chwilę po tym, jak spadł z lotniskowca po nieudanym lądowaniu.
Su-33 tonący w Morzu Śródziemnym
Niechęć do rozdrapywania ran przez Moskwę mogła wynikać z faktu, iż sytuacja dotyczyła jednostek, którymi tamtejsze władze często lubiły się chwalić. Lotniskowcem biorącym udział w misji u wybrzeży Syrii był Admirał Kuzniecow, jedyny okręt tego typu będący na wyposażeniu armii rosyjskiej, o którego stanie technicznym w ostatnich latach powiedziano wiele gorzkich słów. Myśliwiec, który się rozbił to natomiast Su-33. Pierwsze egzemplarze zostały oblatane w 1987 r.
Za oficjalną przyczynę katastrofy podano zerwanie liny hamującej. Lądujący Su-33 miał na tyle dużą prędkość, że nie był w stanie wyhamować bez pomocy, a jednocześnie na tyle małą prędkość, że ponowne wzbicie się w powietrze też nie wchodziło w grę. Pilot w ostatniej chwili katapultował się i przeżył, ale myśliwiec wpadł do wody i błyskawicznie zatonął. Na nagraniu widać już tylko jego fragmenty i resztki dymu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Admirał Kuzniecow okrętem hańby Putina
Warto zauważyć, że Su-33 to maszyny startujące i lądujące w tradycyjny sposób, nie mają zdolności do pionowego czy choćby nawet skróconego startu. Katastrofa z jego udziałem na Admirał Kuzniecow była jednym z najpoważniejszych incydentów, jakie miały miejsce na tym lotniskowcu. Nie brakowało też licznych mniejszych awarii i niepowodzeń, w efekcie czego Admirał Kuzniecow zyskał nawet łatkę "przeklętego". Stan techniczny dawał podstawy do nazywania go wrakiem. Brytyjski sekretarz obrony Michael Fallon określił go natomiast "okrętem hańby" odnosząc się w ten sposób do kłębów dymu, jakie emituje.
W 2017 r. został skierowany do remontu, ale to też nie idzie po myśli Rosjan. Prace nad doprowadzeniem go do pożądanego stanu wciąż trwają, wedle ostatnich informacji publikowanych przez Rosjan Admirał Kuzniecow wróci do służby w 2024 r.
Jego długość to aż 306,45 m, a wyporność 59 tys. ton. Na pokładzie może zmieścić się maksymalnie 50 samolotów i śmigłowców (z reguły jest ich nie więcej niż 30, ponieważ wtedy nie trzeba ograniczać intensywności działań).
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski