Nalot Izraela na bogate państwo regionu. Celem przywódcy Hamasu
Izraelskie Siły Powietrzne (IAF) przeprowadziły atak na budynki mieszkalne w katarskim mieście Doha, w których znajdować miało się kilku członków biura politycznego Hamasu. Oto czego mógł użyć Izrael.
Jak podaje na swoim X m.in. dr. Wojciech Szewko specjalizujący się w regionie Bliskiego Wschodu Izrael przeprowadził atak z wykorzystaniem 15 samolotów na budynki mieszkalne w katarskim mieście Doha, w których mieli znajdować się członkowie biura politycznego Hamasu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biorąc pod uwagę obecną wojnę Izraela z bojownikami Hamasu nic więc dziwnego, że ten stara się wyeliminować pozostałe przy życiu ważniejsze osoby w hierarchii Hamasu. Warto też zaznaczyć, że Katar to najważniejszy regionalny sojusznik Hamasu, którego uznaje go za legalnego reprezentanta Palestyńczyków i od 2012 roku gości u siebie przywódców politycznych.
Można było się spodziewać, że Izrael planował ich usunięcie za pomocą np. Mossadu, ale otwarty atak lotniczy może spowodować jeszcze większe zamieszanie w i tak już niestabilnym regionie oraz doprowadzić do jeszcze większego potępienia Izraela na arenie międzynarodowej.
Oto czym i jak mógł zaatakować Izrael
Bardzo możliwe, że w ataku wykorzystane zostały najnowsze samoloty F-35I przenoszące precyzyjne bomby szybujące lub pociski manewrujące, które być może były ubezpieczane przez F-15.
Izrael już wielokrotnie w ostatnich latach wykorzystywał samoloty F-35I do atakowania celów w głębi terytorium Iranu czy innych państw regionu takich jak Syria bądź Jemen, do którego droga wiedzie przez terytorium Arabii Saudyjskiej. W przypadku Kataru droga powietrzna jest podobna lub ewentualnie izraelskie samoloty mogły przelecieć nad terytorium Iraku i zaatakować od strony Zatoki Perskiej.
F-35I dzięki wykonaniu w technologii stealth są dużo trudniej wykrywalne przez radary obrony przeciwlotniczej i idealnie nadają się do przeprowadzania takich misji uderzeniowych. Taki atak mógłby zostać przeprowadzony od strony Zatoki Perskiej.
Bomby lotnicze i unikatowy pocisk — tego mógł użyć Izrael
Bomba GBU-39B SDB to bardzo mała amerykańska konstrukcja o długości 1,8 m i masie 122 kg, z czego 93 kg to głowica bojowa zdolna przebić 90 cm zbrojonego betonu lub mogąca eksplodować przy uderzeniu albo tuż przed nim w powietrzu.
Jest ona wyposażona w składane skrzydła i przy zrzucie z wysokiego pułapu pozwala na rażenie celów na dystansie około 100 kilometrów. Za precyzję trafienia odpowiada tandem nawigacji satelitarnej i inercyjnej.
Podobnym rozwiązaniem są moduły konwersyjne SPICE (Smart, Precise Impact, Cost-Effective) od Rafaela do zwykłych bomb lotniczych Mk 82/83/84 ważących kolejno 225, 450, 900 kg. Te poza rozkładami skrzydłami i naprowadzaniem opartym o GPS i INS mogą też mieć głowicę optoelektroniczną z sensorem IIR (Infrared IR) widzącą termiczny obraz celu. Jest to metoda umożliwiająca atakowanie obiektów z punktową precyzją nawet poniżej 1 metra w każdych warunkach.
Ostatnią potencjalną opcją, która może się zmieścić do komór uzbrojenia F-35 są miniaturowe pociski manewrujące Delilah użytkowane od 1994 roku. Są to lekkie pociski skrzydlate z silnikiem turboodrzutowym o masie 185 kilogramów zdolne razić cele na dystansie 250 kilometrów.
Mają one zawierać dość małą jak na standardy większości pocisków manewrujących 30-kilogramową głowicą bojową dobrze nadającą się do niszczenia celów bez powodowania nadmiernych zniszczeń okolicy. Pocisk ma głowicę optoelektroniczną zapewniającą punktową precyzję trafienia. Sądząc po nagraniach z Dohy IAF użyło czegoś o ograniczonej sile rażenia, a powyższe typy uzbrojenia wpisują się w potencjalny plan ataku.