Hipokryzja Rosjan. Krytykują dostawy amunicji, której sami stosują
Rosjanie bardzo nerwowo reagują na dostawy lub zapowiedzi dostaw do Ukrainy amunicji ze zubożonego uranu, podczas gdy sami ją stosują. Dlaczego ta amunicja jest bardzo ważna, a zarazem kontrowersyjna?
10.09.2023 | aktual.: 10.09.2023 18:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak podaje portal Defense Express, rosyjscy propagandziści bardzo mocno oskarżają o przekroczenie "czerwonej linii" Ukrainę i jej zachodnich sojuszników w przypadku dostaw amunicji ze zubożonego uranu. Rosjanie zapominają jednak przy tym, że sami korzystają już od miesięcy z takiej amunicji (pociski z rodziny Świeniec) w swoich czołgach.
Do Ukrainy trafiły już pociski ze zubożonego uranu wraz z czołgami Challenger 2. Dodatkowo na dostawę słynnych pocisków z rodziny M829 zdecydowali się Amerykanie. Tylko Niemcy wraz z czołgami Leopard 2 nie dostarczyli tego typu amunicji, ponieważ ze względów politycznych jej nie produkują i pozostają przy stopach wolframu.
Jak wskazują Ukraińcy, Rosjanie są bardzo przeciwni dostawom tej amunicji, ponieważ ich rozwiązania są dużo rzadsze oraz pociski z rodziny Świeniec pasują wyłącznie do coraz mniej licznych najnowszych czołgów typu T-72B3/B3M, T-80BWM oraz T-90M i nie da się ich załadować do masowo odzyskiwanych ze składów starszych maszyn typu T-80BW czy T-72 Ural.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Amunicja ze zubożonego uranu — dlaczego jest tak skuteczna i zarazem kontrowersyjna
Zubożony uran to około 99,8 proc. uranu 238U oraz domieszki innych metali ciężkich. Jest odpadem powstałym podczas produkcji paliwa jądrowego (wzbogaconego uranu). Charakteryzuje się on blisko dwukrotnie większą gęstością od ołowiu oraz jego właściwości fizykochemiczne idealnie nadają się do produkcji penetratorów przeciwpancernych, które są też przy okazji tańsze niż przy wykorzystaniu wolframu.
Penetratory wykonane ze zubożonego uranu podczas przebijania się przez przeszkody charakteryzują się efektem samoostrzenia się rdzenia oraz wytwarzają przy tym pył o właściwościach piroforycznych, co zapewnia rewelacyjne możliwości penetracji.
Warto też zaznaczyć, że same pociski mają bardzo niską radioaktywność i nie stanowią niebezpieczeństwa dla użytkowników (średnia radioaktywność jest tylko czterokrotnie wyższa od otoczenia), ale problemy zaczynają się po trafieniu w cel kiedy powstaje już wspomniany radioaktywny pył.
Ten w przypadku dostania się do płuc może w zależności od dawki powodować problemy zdrowotne, co pokazują liczne badania ludności z regionów ciężkich walk. Przykładowo "The Independent" przytacza badania dotyczące ludności z miasta Faludża.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski