Francuskie dane wywiadowcze. Paryż ma własne i nie zawaha się ich użyć
Donald Trump zdecydował o odcięciu Ukrainy od amerykańskich danych wywiadowczych. Europejskim krajem, który ma zdolności i polityczną wolę do wywiadowczego wsparcia Kijowa okazała się Francja. Co może zaoferować?
3 marca z Gujańskiego Centrum Kosmicznego wystartowała rakieta Ariane 6. Nadzieja Europy na powrót do kosmicznego wyścigu tym razem nie zawiodła - rakieta nośna wykonała swoje zadanie bez problemu. Podczas pierwszego komercyjnego lotu Ariane 6 wyniosła na orbitę 3,5-tonowy ładunek w postaci francuskiego satelity szpiegowskiego CSO-3.
Satelita zapewniający rozpoznanie obrazowe powierzchni Ziemi dołączył do swoich dwóch poprzedników - satelitów CSO-1 i CSO-2. Francuska konstelacja powstała jako efekt międzynarodowego programu MUSIS (Multinational Space-based Imaging System), jednak zarówno projekt i wykonanie sprzętu, jak i nadzór nad całą misją były francuskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy warto kupić statyw Ulanzi Fotopro F38 Quick Release Video Travel Tripod 3318?
Za program MUSIS odpowiada francuska agencja DGA (Direction Générale de l’Armement), zlecająca kwestie techniczne francuskiej państwowej agencji kosmicznej CNES (Centre National d'Études Spatiales).
Francja - w której siedzibę ma międzynarodowa spółka Arianespace - produkuje także kosmiczne rakiety nośne i dysponuje własnym, doskonale zlokalizowanym w pobliżu ziemskiego równika kosmodromem w Gujanie Francuskiej.
W rezultacie Paryż dysponuje mocnymi atutami: w kwestii strategicznego, kosmicznego rozpoznania jest całkowicie niezależny, kontrolując zarówno sam proces projektowania i budowy szpiegowskiego sprzętu, jak również jego transport i umieszczenie w przestrzeni kosmicznej.
Nasz wywiad jest niezależny. Mamy informacje, z których pozwalamy Ukrainie korzystać.
To ważne uzupełnienie innych, kluczowych zdolności, związanych ze strategiczną suwerennością Paryża w zakresie kontroli nad własnym arsenałem jądrowym. W jego skład wchodzą pociski manewrujące ASMP i balistyczne M51 opracowane i zbudowane we Francji, gdy Wielka Brytania uzależniła swoje atomowe odstraszanie od amerykańskich pocisków Trident.
Stany Zjednoczone odcinają Ukrainie dostęp do danych
Skutki decyzji Donalda Trumpa, który ogłosił odcięcie Ukrainy od amerykańskich danych wywiadowczych, są bez wątpienia poważne. Zwłaszcza, że oznaczają nie tylko embargo na dane pozyskiwane przez Pentagon, ale także na informacje udostępniane m.in. przez Wielką Brytanię.
To efekt porozumienia, znanego pod nazwą "Sojuszu Pięciorga Oczu", łączącego rozrzucone po całym globie kraje anglosaskie, będące niegdyś brytyjskimi koloniami. Wspólnotę tworzą Australia, Kanada, Nowa Zelandia, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.
Co więcej, Trump nie ogranicza się do odcięcia Ukrainy od danych zdobywanych przez wojsko - na jego polecenie Kijów ma również ograniczony dostęp do komercyjnych zdjęć satelitarnych oferowanych przez amerykańską firmę Maxar Technologies.
Liczba ma znaczenie
To cios celny i dotkliwy. Choć pod względem rozpoznania na szczeblu taktycznym, realizowanym głównie przez różnego rodzaju drony, Ukraina dominuje obecnie nad resztą świata - w tym także Stanami Zjednoczonymi - jej zdolności prowadzenia rozpoznania na wyższym, sięgającym strategicznego szczeblu są ograniczone.
Kluczowy jest w tym przypadku rozmiar amerykańskiej konstelacji. Całe NATO dysponuje - w sumie - około 300 satelitami o różnym przeznaczeniu i możliwościach. Z tej liczby aż ok. 250 to satelity amerykańskie, a duża liczba orbitalnych "szpiegów" przekłada się na częstotliwość, z jaką są w stanie odwiedzać poszczególne rejony świata.
Im więcej satelitów, tym wizyty częstsze, a dane bardziej aktualne. Choć nie jest to istotne w przypadku statycznych celów, jak porty czy lotniska, nabiera kolosalnego znaczenia przy celach mobilnych, jak przybywający na stację kolejową transport, system przeciwlotniczy zajmujący pozycję czy zawijający do portu statek. Albo krążownik Moskwa wchodzący - na swoją zgubę - w zasięg pocisków wystrzelonych z ukraińskiego brzegu.
Nie tylko USA
Obok 250 amerykańskich satelitów reszta NATO kontroluje około 50, z czego 15 to satelity francuskie. Obok trzech satelitów rozpoznania optycznego CSO są to m.in. trzy satelity CERES, odpowiadające za zwiad radioelektroniczny. Ukraina ma także ciągły dostęp do danych pozyskiwanych przez satelity komercyjne należące do firm spoza USA, jak choćby konstelacja ICEYE.
Obok danych pozyskiwanych przez rozpoznanie kosmiczne, znaczenie mają także te pozyskiwane na niższym szczeblu m.in. za pomocą samolotów wczesnego ostrzegania.
Francja ma cztery E-3 Sentry, działające niezależnie od 14 natowskich AWACS-ów. Paryż buduje także zdolności w zakresie lotniczego rozpoznania radioelektronicznego - zamówił w tym celu samoloty SIGINT, zbudowane z wykorzystaniem - również francuskich - maszyn Dassault Falcon 8X.
Swoboda działania Paryża
Choć francuskie zdolności z uwagi na liczbę użytkowanych satelitów czy samolotów są znacznie skromniejsze od amerykańskich, Francja - w zakresie prowadzenia rozpoznania - zachowała pełną suwerenność. Nie tylko użytkuje odpowiedni sprzęt, ale kontroluje także jego projektowanie, budowę i wdrożenie do służby.
W rezultacie Paryż może nie tylko swobodnie korzystać z pozyskanych danych, ale także - gdy uzna to za potrzebne - przekazywać je swoim partnerom niezależnie do decyzji prezydenta USA. Dla Ukrainy to bardzo dobra informacja.