Znaleźli wrak rosyjskiej broni. Skutki eksplozji wprawiają w osłupienie

Rozbita w Ukrainie głowica Ch-47M2 Kindżał
Rozbita w Ukrainie głowica Ch-47M2 Kindżał
Źródło zdjęć: © X | Technicznybdg
Norbert Garbarek

04.04.2024 11:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W obwodzie chmielnickim Ukraińcy znaleźli głowicę rosyjskiego pocisku hipersonicznego Ch-47M2 Kindżał – podaje profil Technicznybdg na platformie X. Saperzy wzięli sprawy w swoje ręce, zdetonowali broń w bezpiecznym miejscu i pokazali efekt eksplozji na zdjęciu. Jednocześnie to kolejny raz, kiedy rosyjski Kindżał spada w Ukrainie i nie wybucha.

Spadające w Ukrainie (i Rosji) rakiety to codzienność. Często wynika to z awarii broni podczas lotu – co zresztą w ostatnich miesiącach wielokrotnie działo się w armii Federacji Rosyjskiej. Przypomnijmy, że tamtejsza armia "zgubiła" wiele pocisków, w tym m.in. Ch-35, który omyłkowo spadł na terytorium Rosji lub bombę lotniczą FAB-250 zrzuconą w obwodzie biełgorodzkim (tuż przy granicy z Ukrainą).

Czarna seria Rosjan trwa nadal, czego dowodem jest też zestrzelenie na końcu marca własnej rakiety Ch-101. Niewiele wcześniej w wyniku bratobójczego ognia Federacja Rosyjska zniszczyła z kolei samolot Su-35. Tym razem w Ukrainie znaleziono rosyjski Ch-47M2 Kindżał. Jest to zresztą nie pierwszy taki incydent, kiedy ten rosyjski pocisk spada w Ukrainie, ale nie wybucha.

To zaskakujące, szczególnie w świetle tego, iż podczas potencjalnego zestrzelenia rakiety, Kindżał powinien eksplodować dzięki uruchomieniu się detonatora kontaktowego opóźnionego działania. Kolejny raz jednak – mimo uderzenia w ziemię – rosyjska broń zawiodła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ukraińcy zdetonowali głowicę rosyjskiego Kindżała

W przypadku znalezienia niewybuchu naturalnym jest przeprowadzenie jego kontrolowanej detonacji. Tak też zrobili ukraińscy saperzy, którzy zdetonowali amunicję w bezpiecznym miejscu, a po wszystkim podzielili się efektem swojej pracy na zdjęciu. Na skutek eksplozji Kindżała powstał ogromny "lejek" w ziemi – to zasługa gabarytu pocisku, którego długość przekracza 7 m, zaś jego średnica to niespełna 1 m.

Według oficjalnych informacji masa pojedynczego pocisku Ch-47M2 sięga 4,5 t. Tak duży pocisk może pokonać odległość nawet 2 tys. km, a jego nosicielem są przede wszystkim myśliwce MiG-31K. Wiadomo jednak, że Rosjanie przystosowali do przenoszenia Kindżałów bombowce Tu-22M3.

Za największą zaletę Ch-47M2 uważa się rozwijaną przez pocisk prędkość. Tę szacuje się nawet na 10 Ma, choć brak dowodów potwierdzających tę wartość. W praktyce Kindżał może jednak osiągać prędkość ok. 8 Ma (ok. 9800 km/h) lub mniejszą. Dodatkowo rosyjskie pociski są bardzo mobilne, tj. cechują się dużą manewrowością, co wpływa na możliwość unikania zagrożeń na każdym etapie lotu.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski