Ukraiński atak roju dronów. Celem zakłady pod Moskwą i składy amunicji
Ukraińcy 9 i 10 listopada przeprowadzili atak z wykorzystaniem dziesiątków dronów na krytyczne dla Rosjan zakłady chemiczne w Tule pod Moskwą oraz skład amunicji w Briańsku.
10.11.2024 | aktual.: 10.11.2024 16:31
Ukraińcy kontynuują ataki dronów na ważne obiekty przemysłowe Rosjan, mimo iż staje się to coraz trudniejsze ze względu na rozstawianie przez Rosjan obrony przeciwlotniczej w pobliżu takich obiektów.
Ataki mają miejsce w nocy, przez co np. rozstawieni po okolicy strzelcy wielkokalibrowych karabinów maszynowych (wkm) czy armat ZU-23-2 mają dużo trudniejsze zadanie. Ukraińcy do ataków wykorzystują drony różnego typu przenoszące kilkadziesiąt kilogramów ładunków wybuchowych naprowadzane zazwyczaj za pomocą nawigacji inercyjnej i satelitarnej.
Są to proste drony mające uderzyć we wcześniej zdefiniowane miejsce, podobnie jak ma to miejsce w przypadku irańskich Shahedów stosowanych przez Rosję. Nie są one wyzwaniem dla nowoczesnych systemów przeciwlotniczych, ale te muszą być na miejscu, co zmusza obydwie strony do ich rozlokowania także w głębi kraju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińcy stworzyli całą rodzinę dronów tego typu o zasięgu poniżej, jak i powyżej 1000 km, a do najbardziej znanych należą "Bóbr", UJ-22 "Airborne" czy "Rubaka". Wszystkie są konstrukcjami spalinowymi ze śmigłem pchającym przystosowane do lotu na niskim pułapie, co utrudnia ich wykrycie przez radary przeciwlotnicze (horyzont radiolokacyjny ogranicza zasięg radarów do około 40 km, jeśli te nie są na bardzo wysokim maszcie lub w powietrzu).
Wadą tych dronów jest niska prędkość około 100 km/h i w związku z tym powstały warianty z silnikiem turboodrzutowym znane jako "Palyanytsia", będące improwizowanym substytutem pocisków manewrujących takich jak Storm Shadow. Są one dużo szybsze, co zostawia Rosjanom mniej czasu na reakcję, i są trudniejsze do zestrzelenia dla strzelca np. wkm-u Kord czy DSzK.
Cel ataku ukraińskich dronów — niezbędne dla Rosji zakłady chemiczne
Teraz po serii ataków na rosyjskie rafinerie oraz ostatnio i na destylarnie Ukraińcy wzięli za cel skład amunicji w Briańsku oraz Aleksińskie Zakłady Chemiczne w Tule pod Moskwą. Pierwszy obiekt zapewne został wybrany po analizie zdjęć satelitarnych lub danych pozyskanych przez wywiad np. o dużej dostawie pocisków lub rakiet, które miały niedługo trafić w region frontu.
Z kolei Aleksińskie Zakłady Chemiczne zajmują się produkcją składników niezbędnych to wytwarzania materiałów wybuchowych oraz prochu strzelniczego. Wystarczy wspomnieć, że w Tule znajdują się też m.in. Tulska Fabryka Amunicji do broni strzeleckiej czy zakłady NPO Bazalt odpowiedzialne m.in. za rosyjski asortyment broni przeciwpancernej (granatniki z rodziny RPG) pociski moździerzowe i artyleryjskie czy bomby lotnicze. Trafiona miała zostać też elektrownia lub elektrociepłownia w Tule.
Na terenie Aleksińskich Zakładów Chemicznych doszło do kilku pożarów emitujących dym koloru pomarańczowego, a później doszło do dodatkowej eksplozji. Wedle doniesień w zakłady trafiło 13 dronów, więc straty mogą być znaczne.
Jest to duży problem dla Rosjan, ponieważ w celu zachowania ciągłości w tulskich zakładach zbrojeniowych będzie konieczne pozyskanie prekursorów do produkcji z innych miejsc lub nawet z zagranicy. Druga opcja jest dla Rosji w zasadzie niemożliwa i w grę wchodzą jedynie Iran, KRLD i być może Chiny. Warto zaznaczyć, że Rosja pokrywa 60 proc. swojego zapotrzebowania na amunicję dostawami z Korei Północnej.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski