Rajd dronów na most Krymski? Media o "operacji specjalnej"
Rosjanie poinformowali, że 17 lipca nad ranem Ukraińcy zaatakowali most Krymski. Ukraińskie media twierdzą, że jest to częścią udanej operacji specjalnej Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i marynarki wojennej Ukrainy. Do ataku najprawdopodobniej użyto dronów naziemnych. Wyjaśniamy, jakie bezzałogowce mogły do tego posłużyć.
17.07.2023 | aktual.: 18.07.2023 15:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Most Krymski jest ważnym łącznikiem Rosji z okupowanym przez nią Krymem i węzłem logistycznym dla armii Putina. Dlatego stanowi uzasadniony cel ataków Ukrainy, na co już wcześniej zwracał uwagę szef SBU Wasyl Maluk. W podobny sposób wypowiadali się analitycy śledzący poczynania ukraińskiej armii. Powstała nawet specjalna strona internetowa Crimeanbridgedown, odliczająca czas do ataku na most Krymski. Zamieszczony tam zegar wskazywał, że zostanie on zniszczony 9 maja 2022 r., czyli w obchodzony w Rosji Dzień Zwycięstwa.
Raj dronów na most Krymski
Tego dnia z obiektem nic się nie stało, a zegar "zniszczenia" zakończył odliczanie. Do uszkodzenia mostu Krymskiego doszło dopiero dzień po 70. urodzinach Putina, czyli 8 października 2022 r. Media obiegły informacje o pożarze i silnej eksplozji, które doprowadziły do poważnych uszkodzeń konstrukcji. Od tego czasu Rosjanie nie tylko naprawili most, ale i wzmocnili jego obronę w obawie przed kolejnymi atakami. Najwyraźniej i tym razem nie była ona wystarczająca, bo 17 lipca br. pojawiły się informacje o kolejnym ataku, za którym najprawdopodobniej stoją Ukraińcy. Tak przynajmniej ustaliły ukraińskie media. Rosja twierdzi, że do uderzenia wykorzystano dwa drony naziemne.
W rozmowie z RBC-Ukraina anonimowy urzędnik SBU miał to potwierdzić: "Most został zaatakowany przy pomocy dronów naziemnych. Dotarcie do mostu było trudne, ale ostatecznie udało się to zrobić". Jego wypowiedź sugeruje, że Ukraińcy mogli skorzystać ze swojego dość pokaźnego arsenału bezzałogowców. Jeśli faktycznie tak było, Siły Zbrojne Ukrainy musiały sięgnąć po urządzenia, które poradzą sobie nie tylko z obroną przeciwlotniczą Rosjan, ale też reflektorami radarowymi, rozmieszczonymi w pobliżu mostu. Ich celem jest najprawdopodobniej zmylenie ukraińskich pocisków podczas ataku poprzez naprowadzanie ich na fałszywe cele.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niewykluczone, że do ataku wykorzystano ten sam rodzaj dronów, które na początku lipca dotarły w okolice Moskwy. Jak już informowaliśmy, Kijów posiada bezzałogowce o znacznym zasięgu. Ukraina realizuje też krajowy program rozwoju dronów, w tym drona o zasięgu 1000 km. Ten ostatni, według rzeczniczki koncernu Ukroboronprom Natalii Sad, został pomyślnie użyty pod koniec czerwca. Urządzenie ma nie tylko potężny zasięg, ale może również przenosić ładunki o masie do 75 kg. W praktyce oznacza to możliwość zadawania poważnych ciosów w miejscach, gdzie taki dron zostanie skierowany i przeprowadzania ataków odwetowych nawet na terytorium Rosji.
Inną z dostępnych opcji są drony UJ-22 "Airborne" o zasięgu wynoszącym 800 km w trybie lotu autonomicznego, które już wcześniej wykazały się dużą skutecznością w oszukiwaniu rosyjskie obrony przeciwlotniczej. Przykładowo: w kwietniu 2023 r. rosyjska państwowa agencja prasowa TASS donosiła o znalezieniu UJ-22 "Airborne" niedaleko Moskwy. Te urządzenia są w stanie lecieć na pułapie nawet 6 km z maksymalną prędkością lotu 160 km/h. Dostosowano je do przenoszenia ładunków o masie 20 kg.
W swoim arsenale Ukraińcy posiadają też starsze, pamiętające radzieckie czasy bezzałogowce, które mogłyby posłużyć do ataku na most Krymski. Są to drony rozpoznawcze Tu-141 "Striż" i Tu-143 "Rejs". Niewielkie modyfikacje pozwalają na ich transformację w śmiercionośną broń. Zaletą takich improwizowanych urządzeń jest bez wątpienia prędkość, z jaką mogą się poruszać, a także zasięg. Tu-141 "Striż" porusza się z prędkością 1100 km/h, jego maksymalny pułap lotu jest podobny do UJ-22 "Airborne" i wynosi 6 km. Jego maksymalny zasięg szacuje się natomiast na 1000 km. Z kolei Tu-143 "Rejs" może lecieć z prędkością do 925 km/h, a jego zasięg wynosi 200 km.
Władze Ukrainy nie przyznają, że to ich siły dokonały ataku. Rzecznik ukraińskiego wywiadu wojskowego Andrij Jusow zastrzegł, że wywiad nie komentuje przyczyn incydentu. Rzeczniczka armii ukraińskiej na południu kraju Natalia Humeniuk oznajmiła zaś, że incydent mógł być prowokacją ze strony Rosji.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski