Nowy konflikt z USA? Chodzi o metale ziem rzadkich w Ukrainie

Globalna gospodarka nadal jest uzależniona od rosyjskiej. Chodzi o metale ziem rzadkich, które są kluczowe dla segmentu zbrojeniowego. Ambicją Donalda Trumpa jest zawarcie umowy z Ukrainą ws. tych surowców, lecz pojawia się problem, bowiem ktoś inny "był pierwszy". Eksperci z ukraińskiego serwisu Defense Express sugerują, że w przyszłości może stać się to zarzewiem nowej konfrontacji pomiędzy USA i Europą.

Dlaczego czołgi potrzebują tych surowców? Na zdjęciu Leopard 2
Dlaczego czołgi potrzebują tych surowców? Na zdjęciu Leopard 2
Źródło zdjęć: © Flickr
Sebastian Barysz

Inwazja Rosji na Ukrainę pociągnęła za sobą szereg decyzji, których ideą jest odcięcie rosyjskiego rynku od zachodnich technologii. Jednak globalna gospodarka nadal uzależniona jest od Moskwy m.in. w kwestii łańcuchów dostaw ważnych surowców.

Chiński wolfram jedzie do Europy przez Rosję

Michael Wurmser, szef norweskiej firmy wydobywczej Norge Mining, zauważył swego czasu, że pomimo sankcji wymierzonych w Rosję, Europa nadal jest uzależniona od Moskwy w kwestii dostaw wolframu. Transport tego surowca odbywa się szlakiem kolejowym ze wschodniej Azji, przez Rosję, aż do Starego Kontynentu.

Dlaczego wolfram jest tak ważny? Otóż jest on kluczowy dla segmentu zbrojeniowego. Wolfram stosowany jest w produkcji nowoczesnych czołgów oraz amunicji przeciwpancernej. Wolfram dodany do stali sprawia, że ta staje się ona twardsza oraz wykazuje większą odporność na przebicie. Natomiast wolframowe rdzenie pocisków są w stanie przebić znacznie grubszą osłonę. Ukraińscy eksperci wskazują, że z tego powodu powstał swego rodzaju paradoks - Europa musi opierać się na dostawach z Rosji, aby móc produkować broń do walki z Rosją.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

USA i ukraińskie metale ziem rzadkich

Ambicją prezydenta USA jest podpisanie umowy mineralnej z Ukrainą. Andrzej Jagielski z Polskiego Instytutu Geologicznego zauważa, że Ukraina należy do jednego z dziesięciu największych udokumentowanych posiadaczy złóż tytanu i ma jednocześnie jedną trzecią europejskich zasobów litu. Dodatkowo znajdują się tam liczne ilości tantalu, niobu, berylu, kobaltu, niklu czy grafenu.

Te surowce z powodzeniem wykorzystywane są do rozwoju technologii kosmicznych, zbrojeniowych oraz energetycznych. Ich łączna szacowana wartość to 15 bln dolarów. Stawka jest więc wysoka, lecz USA mogą mieć problem, ponieważ jest jeszcze jeden gracz na arenie międzynarodowej, który podjął już wcześniej działania w sprawie ukraińskich surowców.

Francja była pierwsza?

Tym graczem jest Francja. Jak czytamy na łamach ukraińskiego serwisu Defense Express, który powołuje się na oświadczenie francuskiego ministra obrony Sébastiena Lecornu, rząd w Paryżu prowadzi negocjacje z Ukrainą od października 2024 r. Rozmowy dotyczą omawianych metali ziem rzadkich.

"Nasz przemysł zbrojeniowy będzie potrzebował pewnej ilości bardzo kluczowych surowców w naszych własnych systemach uzbrojenia nie w przyszłym roku, ale przez następne 30 lub 40 lat." - informuje Sébastien Lecornu. Taka deklaracja może potencjalnie zmotywować USA do prowadzenia bardziej dynamicznej polityki względem Ukrainy.

Z drugiej strony, po niedawnej wymianie zdań pomiędzy prezydentami Ukrainy i Stanów Zjednoczonych, nie doszło do podpisania kontraktu ws. metali ziem rzadkich. Zdaniem ekspertów z Defense Express próba pozyskania tych surowców może stać się w przyszłości kością niezgody pomiędzy USA a krajami Europy Zachodniej. Jak czytamy na łamach ukraińskiego serwisu, Stary Kontynent potrzebuje wspomnianych metali do produkcji uzbrojenia zarówno na potrzeby własne jak i Ukrainy. Ich pozyskanie ma pomóc Europie w uniezależnieniu się od dostaw biegnących przez terytorium Rosji.

Sebastian Barysz, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariaukrainarosja

Wybrane dla Ciebie