Ukraińska lekcja: latami produkowali nowoczesną broń. Była sprzedawana za granicę
Ukraina to jedno z niewielu państw świata, której jest zdolne do projektowania i produkcji niemal każdego rodzaju sprzętu wojskowego – od broni strzeleckiej, poprzez czołgi i samoloty, po okręty i rakiety kosmiczne. Imponujące zdolności ukraińskiego przemysłu nie przełożyły się jednak na siłę i wyposażenie ukraińskiej armii.
Wraz z rosyjskim atakiem na Ukrainę w internecie pojawiło się wiele filmów, dokumentujących sukcesy obrońców. Propagandowe materiały – zwłaszcza w początkowych tygodniach wojny – pokazywały często walkę lekkiej piechoty, która za pomocą przeciwpancernych pocisków kierowanych skutecznie niszczyła rosyjskie czołgi.
Na niektórych z nich widać coś nietypowego – interfejs operatora wyrzutni, wyświetlany w języku arabskim. Czyżby Ukraina na początku wojny otrzymała pomoc z Bliskiego Wschodu? Nic bardziej mylnego – był to sprzęt wyprodukowany przez Ukrainę i przeznaczony na eksport.
Niemal do ostatniej chwili nowoczesne pociski przeciwpancerne, jak Skif (eksportowy wariant systemu Stugna-P), były przez Ukrainę wysyłane do zagranicznych odbiorców.
W rezultacie – gdy trzeba było jakoś zatrzymać rosyjskie czołgi – do obrońców trafiała przygotowana do eksportu broń. Sprzęt był często w pustynnym kamuflażu, z zagranicznymi opisami eksploatacyjnymi czy – jak widać na poniższym filmie – z arabskim interfejsem systemu kierowania.
Wyprzedaż uzbrojenia
Przez ostatnie dwie dekady Ukraina była jednym z czołowych eksporterów broni na świecie. Jednocześnie, co warto zauważyć, bardzo często była to broń używana. W praktyce oznaczało to "czyszczenie magazynów" – trwającą przez wiele lat wyprzedaż zmagazynowanego sprzętu wojskowego.
Skalę tego zjawiska dobrze oddaje analiza ukraińskich danych, przygotowana przez serwis Defence24. W latach 1992–2012 Ukraina wyprodukowała na eksport 285 czołgów i 430 transporterów opancerzonych.
Jednocześnie wysłała do odbiorców zagranicznych 1162 czołgi, 1221 bojowych wozów piechoty i transporterów opancerzonych, 529 systemów artyleryjskich, 134 samoloty bojowe, 112 śmigłowców, a także dużą liczbę zestawów przeciwlotniczych i broni ręcznej.
W rezultacie Ukraina była np. największym na świecie dostawcą broni do państw afrykańskich leżących na południe od Sahary. Jednocześnie zapewniała obsługę serwisową dla znacznej części postsowieckiego sprzętu (m.in. samoloty Antonowa).
Dozbrajając wroga
Gdy w 2014 r. – za sprawą secesji części obwodów ługańskiego i donieckiego – w praktyce doszło do agresji Rosji na Ukrainę, sektory zbrojeniowe obu państw blisko współpracowały.
Jak zauważył Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI), już po agresji Rosja pozostawała odbiorcą ukraińskiej broni i jej podzespołów. Dotyczyło to m.in. silników AI-222, dostarczanych przez zakłady Motor Sicz dla rosyjskich samolotów Jak-130.
Co więcej, rosyjski import z Ukrainy – mimo oficjalnie ogłoszonego ukraińskiego embarga – wzrósł wówczas w ciągu roku o 72 proc. W praktyce doszło zatem do kuriozalnej sytuacji, gdy napadnięty kraj zaopatrywał w broń państwo napadające, realizując zawarte wcześniej, na długo przed rosyjską agresją, umowy z branżowymi kooperantami.
Warto przy tym podkreślić, że metodologia SIPRI była przez stronę ukraińską podważana. Ukraińcy zwracali uwagę na fakt, że Instytut w swoich opracowaniach brał pod uwagę nie daty sprzedaży, ale daty rejestracji zakupionego sprzętu na stanie armii nabywcy, co mogło prowadzić do niekorzystnych dla Ukrainy przekłamań.
Reformy prezydenta Zełenskiego
Gdy do odbiorców zagranicznych trafiał nowoczesny sprzęt wojskowy, ukraińska armia przeżywała coraz głębszą, systemową zapaść. Sytuację nieco zmienił rok 2014, ale prawdziwe reformy i próba naprawy sytuacji zaistniały dopiero wraz z objęciem urzędu prezydenta przez Wołodymyra Zełenskiego.
Nowy prezydent zmienił szefów kluczowych resortów i instytucji związanych z obronnością. Prowadzona konsekwentnie reforma armii przyniosła spektakularny efekt w postaci szybkiego awansu Ukrainy w rankingu Global Firepower z 30. na 22. miejsce.
Niestety, na dalsze reformy, a przede wszystkim dozbrojenie własnej armii w nowoczesną broń, produkowaną przez ukraiński przemysł zbrojeniowy, zabrakło czasu. Mimo tego jeszcze w 2021 roku wyeksportowano około 2 tys. systemów przeciwpancernych (łącznie wyrzutni i pocisków) do państw takich jak Maroko, Katar czy Turcja.
Powstały jednak prototypy (ukraińską, eksperymentalną broń szerzej opisuje w swoim artykule Adam Gaafar) lub niewielkie serie produkcyjne nowej broni. Jaki sprzęt mógł w większej liczbie trafić do ukraińskich żołnierzy?
Pocisk przeciwokrętowy RK-360 Neptun
Prace nad tą bronią rozpoczęto po rosyjskiej aneksji Krymu. Przeciwokrętowy pocisk RK-360 Neptun ma zasięg około 300 km i może być wystrzeliwany nie tylko z lądu, ale także z okrętów czy - w przyszłości - samolotów. Broń pokazano publicznie podczas parady wojskowej w 2021 r., a w marcu 2022 r. rozpoczęły się testy pierwszej seryjnej wyrzutni.
Czołg T-84M Opłot
Ukraińska modernizacja sowieckiego T-80 polega nie tylko na udoskonaleniu samego czołgu, ale - przede wszystkim - na uniezależnieniu się od rosyjskich podzespołów, bo wszystkie kluczowe elementy czołgu są produkowane w Ukrainie. Do rosyjskiej agresji ukraińscy pancerniacy otrzymali prawdopodobnie tylko kilkanaście czołgów tego typu.
Wyrzutnia rakiet Wilcha-M
Ukraińcy mają także własnego HIMARS-a. Wilcha-M to głęboka modernizacja rosyjskiego systemu Smiercz. Nowe pociski kalibru 300 mm mają zasięg nawet 200 km i są kierowane za pomocą GPS-u i bezwładnościowego systemu nawigacyjnego.
Niestety, do wybuchu wojny wyprodukowano bardzo mało pocisków, więc zamiast z własnego systemu artylerii rakietowej, Ukraińcy są zmuszeni korzystać z amerykańskich HIMARS-ów czy wyrzutni MLRS.
Samobieżna haubica 2S22 Bogdana
Jednym z największych problemów Ukrainy jest rosyjska przewaga w artylerii. Ukraiński przemysł opracował jednak sprzęt o możliwościach porównywalnych z najnowocześniejszymi, zachodnimi systemami kalibru 155 mm. Samobieżna haubica 2S22 Bogdana powstała do wybuchu wojny tylko w postaci prototypu.
Jedyny egzemplarz tej broni zapisał się jednak w historii wojny w Ukrainie - to właśnie ta eksperymentalna haubica zniszczyła rosyjski garnizon na zajętej przez Rosjan Wyspie Węży, zmuszając agresora do opuszczenia symbolicznego miejsca.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski