Ukraińskie pociski kierowane Stugna-P w akcji. Nie tylko zachodni sprzęt jest skuteczny

Walki trwają, a ukraińscy żołnierze zadają Rosjanom ciężkie straty. Wykorzystują do tego mieszankę uzbrojenia poradzieckiego, zagranicznego i własnego.

Przeciwpancerny pocisk kierowany Stugna-P na wyrzutni zdalnie sterowanej.
Przeciwpancerny pocisk kierowany Stugna-P na wyrzutni zdalnie sterowanej.
Źródło zdjęć: © Siły Zbrojne Ukrainy | ArmyInform
Przemysław Juraszek

21.03.2022 19:23

Wszyscy znamy skuteczność Javelinów, wyrzutni NLAW bądź granatników Panzerfaust 3, ale poza poradzieckimi rozwiązaniami Ukraina produkuje też parę swoich własnych systemów. Jednym z nich jest przeciwpancerny pocisk kierowany (ppk) Stugna-P przyjęty do uzbrojenia w 2011 roku.

Jest to rozwojowa wersja ukraińsko-białoruskiego Skifa, ale tutaj cały system naprowadzania jest rodzimej produkcji. System zaprojektowany przez biuro konstrukcyjne Łucz pozwala wedle producenta na rażenie celów na dystansie do 5 km, a naprowadzanie odbywa się za pomocą wiązki laserowej bądź kanału optycznego.

Według dostępnych informacji głowica Stugna-P kal. 130 mm może przepalić do 800 mm stali pancernej chronionej pancerzem reaktywnym. Warto też zwrócić uwagę, że istotnym aspektem jest możliwość odpalenia i naprowadzania pocisku z dala od wyrzutni.

Jest to bardzo ważne, ponieważ nowoczesne czołgi mają systemy ostrzegania informujące o miejscu, z którego został odpalony pocisk, co daje kilka bądź kilkanaście sekund na reakcję. Tyle wystarczy, aby czołg wyposażony w system typu hunter-killer oddał strzał w stronę stanowiska z ppk.

W przypadku systemu Stugna-P obsługa może być bezpiecznie schowana w pobliskim rowie bądź za przeszkodą terenową, taką jak wzniesienie lub budynek. Zwiększa to skuteczność ataku (stres jest mniejszy, jeśli czołg np. nie ma skierowanego działa w stronę obsługi) oraz znacznie zmniejsza ryzyko śmierci operatorów. Poniżej zamieszczamy parę nagrań z ataków na rosyjski sprzęt za pomocą tego systemu.

Zobacz także