Armia Ukrainy: od pospolitego ruszenia do 22. siły zbrojnej świata

Przez ponad dwie dekady armia Ukrainy topniała w oczach, stając się jednym z symboli zapaści tego państwa. Rosyjska inwazja na Krym i walki z prorosyjskimi separatystami w Donbasie zmieniły wszystko. Ukraina w szybkim tempie modernizuje swoją armię. Dotyczy to zarówno organizacji i dowodzenia, jak i sprzętu.

Ochotnicy z ukraińskiego samodzielnego Batalionu Donbas, zdjęcie z 2014 roku
Ochotnicy z ukraińskiego samodzielnego Batalionu Donbas, zdjęcie z 2014 roku
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons, ВО Свобода, Lic. CC BY 3.0 | Viktoria Pryshutova
Łukasz Michalik

22.02.2022 | aktual.: 22.02.2022 21:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rosnące zasoby nowoczesnego, a przede wszystkim sprawnego sprzętu wojskowego, silny przemysł zbrojeniowy, doświadczeni i wykształceni dowódcy, wysokie morale żołnierzy. Armia Ukrainy w niczym nie przypomina obrazu nędzy i rozpaczy, jakim była jeszcze 10 lat temu. Determinacją i wielkim wysiłkiem, wspartym pomocą zagraniczną, nasz wschodni sąsiad podnosi swoje siły zbrojne z upadku.

Symbolem zmian zachodzących w ukraińskich siłach zbrojnych jest awans tego kraju w rankingu Global Firepower. To serwis, który biorąc pod uwagę około 50 różnych wskaźników, próbuje w przystępny sposób, za pomocą liczb ocenić jakość sił zbrojnych państw całego świata.

Choć wiarygodność tych danych bywa krytykowana, w ciągu kilku lat Ukraina awansowała z 30. miejsca na świecie na 22., wyprzedzając m.in. spadającą ostatnio Polskę (obecnie miejsce 24.). O skali starań Ukrainy świadczą zasoby przeznaczane na wojsko – obecnie jest to już 4 proc. PKB (Polska – 2,2 proc.).

Młoda, doświadczona kadra

Zmiany nie ograniczają się do cyfr i rankingów. Kluczowa – i chyba nawet ważniejsza od modernizacji technicznej – jest zmiana mentalności dowódców. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy prezydent Zełenski doprowadził do zmian na najważniejszych stanowiskach, związanych z obronnością.

Szef Sztabu Generalnego, Operacji Połączonych Sił, wojsk powietrznodesantowych, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych czy szef Służby Wywiadu Zagranicznego – starych, kształconych jeszcze w czasach ZSRR dowódców zastąpiło nowe pokolenie, w większości z doświadczeniem bojowym wyniesionym z walk w Donbasie.

Choć krytycy zmian podkreślają, że nie rozwiązuje to problemu biurokracji i sieci towarzysko-biznesowych układów, będących zmorą ukraińskiego wojska, to otwiera przed nim szansę na faktyczną, coraz szybszą modernizację i profesjonalizację.

Zwłaszcza, że ukraińskie władze deklarują zamiar stopniowego przejścia do 2025 r. z poboru na armię zawodową, przy jednoczesnym (czego nie zrobiono w Polsce!) zabezpieczeniu szkolenia rezerw i zwiększeniu liczebności sił zbrojnych do ponad 300 tys.

Przywrócenie zdolności

Liczby opisujące ukraińską armię do niedawna niczego o niej nie mówiły – tysiące czołgów czy setki wozów bojowych stanowiły siłę tylko na papierze. Uszkodzone pojazdy naprawiano, "kanibalizując" resztę sprzętu, a te sprawne często nie były w stanie działać, bo brakowało paliwa.

Czołg T-84
Czołg T-84 © Domena publiczna

Dlatego nieraz przywoływane statystyki – jak choćby informacja o 1800 ukraińskich czołgach T-64 czy 350 T-80 - mogły wyglądać imponująco, ale nie dawały żadnego obrazu możliwości ukraińskiej armii.

W takim kontekście często wspominana modernizacja techniczna – czyli opracowanie i zamawianie nowych typów uzbrojenia - choć postępuje, wcale nie jest kluczowa dla wzmocnienia ukraińskich sił zbrojnych. Znacznie ważniejsze okazało się, i to Ukraina w znacznej mierze zrobiła, przywrócenie gotowości operacyjnej sprzętowi, którym dysponowała od lat i który przez lata był bezużyteczny.

Nowy sprzęt na eksport

Warta uwagi jest też sytuacja, w której zdobycze techniczne i osiągnięcia ukraińskiego przemysłu nie przekładały się w żaden sposób na możliwości armii. Przez lata ukraińskie firmy zbrojeniowe – samodzielnie lub we współpracy z partnerami zagranicznymi – były w stanie tworzyć nowoczesną, zaawansowaną broń, jak choćby różnego rodzaju kierowane pociski przeciwpancerne.

Transporter opancerzony BTR-4
Transporter opancerzony BTR-4© Domena publiczna

Nie przekładało się to na zamówienia dla wojska, a nowoczesny sprzęt był produkowany, ale na eksport.

Paradoks ten dotyczy także broni pancernej - Zakłady imienia Małyszewa w Charkowie w czasach ZSRR produkowały najbardziej zaawansowane czołgi Układu Warszawskiego: T-64 i T-80. Ten ostatni został przez Ukraińców udoskonalony do wariantu T-84, jednak nowoczesny czołg był produkowany dla Tajlandii i Gruzji, gdy do ukraińskiej armii trafiło zaledwie kilkanaście sztuk najnowszej wersji T-84 Opłot.

Siła rodzimego przemysłu

Mimo tego – choć powoli – następuje uzupełnianie zasobów sprzętu o nowe konstrukcje. Wspomniane czołgi T-84 Opłot, transportery BTR-4 Bucefał, pojazdy opancerzone Dozor-B (polska firma Mista kupiła na nie od ukraińskiego producenta licencję), systemy rakietowe Wilcha czy przeciwpancerne pociski kierowane Kombat albo Stugna-P – wszystkie te modele nowoczesnej, opracowanej na Ukrainie broni są w niewielkich partiach zamawiane do jednostek.

Tam, gdzie nie wystarcza zdolności własnego przemysłu, ratunkiem są zamówienia zagraniczne, jak w przypadku tureckich dronów Bayraktar TB2.

Pojazd opancerzony Dozor-B
Pojazd opancerzony Dozor-B© Wikimedia Commons, VoidWanderer, Lic. CC BY-SA 4.0

O zmianie dobitnie świadczy fakt, że brytyjskie pojazdy pancerne AT 105 Saxon – kupione przez Ukrainę w 2014 roku i traktowane wówczas jako realne wzmocnienie – dzisiaj służą jako cele na poligonach. Ukraina nie potrzebuje już starych Saxonów, bo ma własne, lepsze pojazdy tego typu.

Choć nowy sprzęt nie jest bez wad, a użytkownicy złorzeczą na fatalne brakoróbstwo (doszło to tego, że podczas zawodów czołgowych reprezentacja Ukrainy nie była w stanie strzelać!), to jakość wyposażenia ukraińskiej armii systematycznie wzrasta. Dotyczy to nawet broni osobistej – dzięki współpracy z Izraelem Ukraina produkuje własną wersję bezkolbowego karabinka IWI Tavor, czyli Fort-221.

Warto jednak podkreślić, że o aktualnych zdolnościach ukraińskiej armii świadczą w mniejszym stopniu nowe modele sprzętu, a w znacznie większym starsza broń, której przywrócono zdolność do działania.

Wojenna praktyka

Nie bez znaczenia są także doświadczenia, zebrane przez Ukrainę w czasie walk w Donbasie. Przecież początkowo (częściowo wynikało to z uwarunkowań prawnych) opór separatystom stawiało nie wojsko, ale ochotnicze jednostki, tworzone doraźnie i doposażane dzięki ofiarności wolontariuszy.

Żołnierz Gwardii Narodowej Ukrainy z nowoczesnym karabinkiem Fort-221
Żołnierz Gwardii Narodowej Ukrainy z nowoczesnym karabinkiem Fort-221© Rada.gov.ua

To już odległa przeszłość – jednostki ochotnicze zostały włączone w skład sił zbrojnych, a te w warunkach tlącego się konfliktu miały lata, aby doskonalić procedury, organizację czy sposób szkolenia.

Symptomatyczny jest tu wywiad z Przemysławem Wójtowiczem, cenionym polskim snajperem, który pytany o najlepszych snajperów na świecie wskazał nie słynne jednostki specjalne ze Stanów Zjednoczonych czy cieszących się branżową renomą Kanadyjczyków, ale właśnie ukraińskich żołnierzy. Ci przez ostatnie 8 lat mają ciągłą możliwość doskonalenia swojej taktyki i umiejętności nie w wojnie asymetrycznej, ale w starciu z równie zaawansowanym technicznie przeciwnikiem.

Dostawy z zagranicy

Ważnym aspektem wzrostu ukraińskiego potencjału są zagraniczne dostawy, które przez bardzo długi czas dotyczyły przede wszystkim wyposażenia i broni, uznawanej za defensywną. Hełmy i kamizelki kuloodporne, dostarczane ad hoc walczącym w Donbasie ochotnikom, były tylko początkiem.

System rakietowy Wilcha
System rakietowy Wilcha© Mil.gov.ua

Przez pierwsze lata po rosyjskiej agresji na Krym państwa sprzyjające Ukrainie – jak wielka Brytania, Polska czy Stany Zjednoczone - dostarczały gogle noktowizyjne, elementy oporządzenia, samochody HMMWV, nowoczesne łodzie patrolowe, karabiny wyborowe czy kamizelki kuloodporne.

Strumień sprzętu nasilił się w 2018 roku, kiedy administracja Donalda Trumpa zdecydowała o skierowaniu na Ukrainę pocisków przeciwpancernych FGM-148 Javelin. Po eskalacji napięcia przez Rosję dostawy stały się jeszcze bardziej intensywne – Ukrainę wzmocniły m.in. szpitale polowe, amunicja artyleryjska, pociski przeciwlotnicze Stinger i (polskie!) Piorun, pociski NLAW czy sprzęt łącznościowy.

Ważnym wsparciem są także dostawy sprzętu mało medialnego, który budzi znacznie mniejsze zainteresowanie od pocisków przeciwpancernych czy rakiet przeciwlotniczych. Chodzi o radary artyleryjskie AN/TPQ-36 i AN/TPQ-49, pozwalające na prowadzenie ognia kontrbateryjnego – te mobilne, działające w ruchu urządzenia wykrywają ostrzał moździerzowy i artyleryjski, i na podstawie analizy lotu pocisków wskazują miejsce, z którego nastąpił atak.

Ukraińskie wojska zyskały w ten sposób nowe zdolności – tym bardziej istotne, że Ukraina (podobnie jak Rosja) dysponuje dość rozbudowaną artylerią. Jej możliwości tym samym skokowo wzrosły.

Choć wzmacnianie ukraińskiej armii jest dalekie od zakończenia, można – wspominając słowa Winstona Churchilla – powiedzieć o jej modernizacji: "To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca, ale, być może, to koniec początku." Siły zbrojne Ukrainy przeszły od końca 2014 roku bardzo długą drogę. W 2022 roku zapewniają zupełnie inną jakość niż 8 lat temu.