Ukrainiec z Javelinem vs czołg T‑80. Tak wygląda atak z perspektywy strzelca
10.07.2023 17:32, aktual.: 13.07.2023 21:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) FGM-148 Javelin to bardzo dobrze znany pogromca rosyjskich czołgów, ale bardzo rzadko pojawiają się nagrania z perspektywy strzelca. Wyjaśniamy, jak działa ten system.
Dotychczas większość nagrań pokazujących strzelca ppk w akcji dotyczyła użytkowników systemu Stugna-P ze względu na fakt, iż ten system dysponował możliwością odpalenia ze zdalnej stacji kontrolnej wyposażonej w ekran ułatwiający nagrywanie ataków.
Tak dobrego materiału z perspektywy operatorów, którzy przygotowują Javelina do ataku, jeszcze nie było. Na poniższym nagraniu widać, jak żołnierze zdejmują styropianowe osłony głowicy optoelektronicznej, a później po namierzeniu celu następuje odpalenie pocisku, który trafia w czołg z rodziny T-80. Trafienie nie jest początkowo zakończone katastrofalnym zapłonem amunicji, ponieważ pożar następuje w późniejszym czasie.
FGM-148 Javelin — skuteczny bat na Rosjan
Ukraińcy dostali tysiące systemów FGM-148 Javelin z USA, aczkolwiek w większości były to najwcześniejsze wersje FGM-148A/B/C/D pierwszej serii Block 0, ale trafiały się też wersje FGM-148E serii Block 1 produkowanej od 2006 roku.
PPK FGM-148 Javelin produkowany od 1996 roku jest konstrukcją typu "odpal i zapomnij" atakującą lotem nurkowym, co pozwala zaatakować najsłabszy górny pancerz czołgu potężną tandemową głowicą kumulacyjną zdolną wedle amerykańskich źródeł przepalić nawet 760 mm stali pancernej. Z tego względu żadne formy stalowych klatek montowanych na wieżach czołgów nie zapewniają ochrony, tak samo jak masowo stosowane kostki pancerza reaktywnego Kontakt-1.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei za naprowadzanie Javelina służy głowica oparta w starych wersjach o chłodzony, a w najnowszych już nie, sensor IIR (widzący termiczny obraz celu), który samodzielnie naprowadza się na zamierzony cel, pozwalając strzelcowi np. na ukrycie się w okopie. Jest to ogromna zaleta w stosunku do starszych systemów TOW-2, gdzie strzelec do chwili trafienia musi naprowadzać pocisk.
Warto jednak zaznaczyć, że sensor Javelina nie jest nieomylny i istnieją sposoby obniżające jego skuteczność. Należą do nich wielozakresowe siatki maskujące, ale Rosjanie też wpadli na sposób atakowania sprzętem pancernym wyłącznie o świcie lub o zmierzchu, kiedy to temperatura pancerza czołgu najmniej odbiega od temperatury otoczenia.
Z kolei zasięg pocisków FGM-148 Javelin jest zależny od wersji, ponieważ najwcześniejsze wersje pozwalały na zwalczanie celów na dystansie lekko ponad 2 km, a najnowsze oferują zasięg zwiększony do 4750 m. Ogromną zaletą tego systemu jest też tzw. "miękki start", gdzie pocisk jest wypychany z tuby wyrzutni, a główny silnik uruchamia się około 10 m od strzelca.
Ofiarą w tym przypadku był czołg z rodziny T-80, najpewniej pochodzący jeszcze z czasów ZSRR, czyli wariant BW. Te czołgi pod koniec ZSRR stanowiły najnowszą szpicę radzieckich wojsk pancernych, ale cztery dekady później te maszyny, pozbawione nowoczesnego systemu kierowania ogniem z termowizją, są już tylko stalową trumną wobec przeciwnika dysponującego nowoczesną bronią przeciwpancerną.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski