Trzeci M1A1SA Abrams utracony. Rosjanie zaatakowali najlepszą bronią
Ukraińcy utracili trzeci czołg M1A1SA Abrams, który nie przetrwał rosyjskiej zasadzki z wykorzystaniem przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) 9M133 Kornet. Przedstawiamy ich osiągi.
Gdzieś w okolicy Awdijiwki rosyjska obsługa ppk 9M133 Kornet zniszczyła samotnie szarżujący ukraiński czołg M1A1SA Abrams. Jest to bardzo ryzykowana taktyka Ukraińców z jednej strony minimalizująca straty maszyn. Już wcześniej widywaliśmy takie szturmy w wykonaniu nawet starych czołgów T-72, ale nowsze maszyny typu Leopard 2 czy Abrams zapewniają załodze wielokrotnie większe szanse przeżycia w przypadku trafienia.
Jednakże na nieszczęście dla Ukraińców Rosjanie są w stanie zaangażować bardzo znaczące środki nawet jeśli w regionie pojawi się nawet jeden nowoczesny czołg zachodniej konstrukcji. Na poniższym nagraniu widać jak obsługa ppk 9M133 Kornet oddaje strzały dwoma pociskami do Abramsa, obok którego spada też przynajmniej jeden pocisk artyleryjski.
M1A1SA Abrams, mimo iż wyłączony z walki spełnił swoją rolę, ponieważ na innym zdjęciu widać, że włazy są otwarte, więc załoga przeżyła i najpewniej ewakuowała się po zakończeniu ostrzału. Jest to odmienna sytuacja w stosunku do czołgistów służących na maszynach z rodziny T-72, T-90, T-64 i T-80, gdzie przebicie pancerza oznacza widowiskową eksplozję magazynu amunicyjnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
9M133 Kornet — najgroźniejsza broń przeciwpancerna Rosjan
Wprowadzony do służby pod koniec lat 90. XX wieku ppk 9M133 Kornet to najgroźniejsza broń przeciwpancerna rosyjskiej piechoty. Umożliwia ona zwalczanie celów na dystansie 5,5 km lub 8 km w zależności od wersji, a jego głowica może przepalić nawet ponad metr stali pancernej i to po pokonaniu jednowarstwowego pancerza reaktywnego. Na przedni pancerz Abramsów może wystarczyć, ale boczny wzmocniony nawet elementami pakietu TUSK przebije już bez problemu.
Gorzej wygląda sprawa z naprowadzaniem, które wykorzystuje wiązkę lasera. Jest to tanie i skuteczne rozwiązanie, ale mające też parę istotnych wad. Pierwszą jest ryzyko wykrycia wiązki lasera przez czołg jeśli ten jest wyposażony w odpowiednie sensory, a drugą konieczność naprowadzania pocisku aż do chwili trafienia.
W obydwu przypadkach cel ma czas na reakcję, aby ostrzelać pozycję takiej wyrzutni i wyeliminować obsługę. Warto zaznaczyć, że wystrzelony pocisk porusza się z prędkością około 250 m/s co w przypadku strzelania do Abramsa, do którego pocisk leci 16 sekund pozwala określić dystans na około 4 km.
Rosjanie jednak zdołali zmniejszyć ryzyko dla obsługi Korneta, ponieważ skopiowali rozwiązanie z ukraińskiego systemu Stugna-P, czyli pulpit zdalnego sterowania połączony z wyrzutnią parudziesięciometrowym kablem.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski