Abrams w akcji. Pokazali czołg na nagraniu
Ukraińcy pokazali kolejne nagranie, na którym widać dostarczonego przez USA Abramsa. Maszyna na filmie jest wyposażona w ważny element, który wpływa na użyteczność czołgu na froncie. Wyjaśniamy jego zastosowanie.
23.02.2024 | aktual.: 23.02.2024 17:33
"Podczas gdy rosyjscy okupanci próbują dowiedzieć się, gdzie znajdują się czołgi Abrams, czołgiści z 47. Oddzielnej Brygady Zmechanizowanej niszczą rosyjskich najeźdźców i ich sprzęt" – czytamy w oświadczeniu zespołu na Telegramie. Dołączony do komunikatu film pokazuje amerykańskiego Abramsa w akcji – to kolejny dowód na to, że armia obrońców zaczęła używać tego typu maszyn do walk na froncie.
Abramsy w Ukrainie
Przypomnijmy, że Abramsy znajdują się w Ukrainie od 2023 r. Od tego czasu natomiast żołnierze rzadko używali wozów do walk. Wynika to z faktu, że Abramsy dysponują cennym systemem wizyjnym. Ten jest używany do rozpoznawania wrogich jednostek w odległości nawet 8 km. Oznacza to więc, że Ukraińcy w ostatnim czasie używali amerykańskich Abramsów do wyszukiwania potencjalnych celów (zasługa 50-krotnego powiększenia cyfrowego, które sprawdza się nawet w nocy), by ostrzeliwać je przy wsparciu innych sprzętów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widoczny na najnowszym nagraniu opublikowanym przez Ukraińców Abrams jest wyposażony w cenny dodatek. Mowa o pakiecie dodatkowego pancerza ARAT-1 z pakietu TUSK. W istocie jest to jednowarstwowy pancerz reaktywny, który składa się z dwóch stalowych płytek oddzielonych ładunkiem wybuchowym. Dzięki temu ARAT-1 ogranicza skutki ataków przeprowadzanych przy użyciu granatów i amunicji przeciwpancernej.
Wyposażenie tych czołgów przekazanych Ukrainie z USA w wariancie M1 stanowi przede wszystkim armata kal. 120 mm oraz karabiny maszynowe kal. 12,7 mm i 7,62 mm do likwidowania lekko opancerzonych celów.
M1 Abrams waży ok. 57 t, zaś jego długość sięga niemal 10 m. Istotnym elementem – poza armatą gwarantującą potężną siłę rażenia – jest również podstawowe opancerzenie. W wersji eksportowanej do Ukrainy zostało jednak ono zmodyfikowane względem oryginalnej wersji. Znalazły się w nim bowiem moduły z wolframowymi wkładami. Amerykańskie egzemplarze mają z kolei panele ze zubożonego uranu, jednak te zdecydowano się zmienić z uwagi na obawy o przypadkowe trafienie wrażliwych technologii USA w ręce Rosjan.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski