"Świadome działanie". Ekspert o ataku Rosjan na szpital
Uderzenie na szpital dziecięcy w Kijowie nie było przypadkowe. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zapowiada, że osoby za to odpowiedzialne zostaną ukarane. O tym, jak działają rosyjskie rakiety i dlaczego atak na szpital był najpewniej celowym działaniem, wyjaśnia w rozmowie z WP Tech ekspert wojskowy Łukasz Pacholski.
09.07.2024 | aktual.: 09.07.2024 13:24
Według Służby Bezpieczeństwa Ukrainy odpowiedzialność za atak na szpital dziecięcy ponoszą m.in. podwładni rosyjskiego generała dywizji Roberta Baranowa, szefa głównego centrum obliczeniowego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji.
"Służba bezpieczeństwa zrobi wszystko, co w jej mocy, aby wróg poniósł maksymalną karę za każdą swoją zbrodnię wojenną, w szczególności za dzisiejszy atak na Ukrainę. Odpłata ta będzie zarówno prawna, jak i moralna. (...) Są konkretne nazwiska morderców i nic nie uchroni ich przed sprawiedliwością" – przekazał cynowany w komunikacie szef SBU Wasyl Maluk.
Już wcześniej SBU miała zebrać dowody przeciwko szefowi rosyjskiego centrum obliczeniowego. "W czasie przygotowań do nalotów na nasz kraj oddział Baranowa porównuje współrzędne celów otrzymane od dowództwa Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej z lokalizacją obiektów cywilnych na mapach terenu. W ten sposób celowo uderzają w obiekty ukraińskiej ludności cywilnej" - wskazano. Wyjaśniamy, jak działają rosyjskie rakiety i co wskazuje na świadome atakowanie za ich pomocą wybranych celów niemilitarnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dowody przeciwko Rosjanom
Łukasz Pacholski, ekspert magazynu "Lotnictwo Aviation International", wskazał w rozmowie z WP Tech, kto podjął decyzję o zaatakowaniu placówki medycznej w Kijowie. - Decyzja o zaatakowaniu konkretnego celu, w tym przypadku szpitala, zapadła w dowództwie, ponieważ piloci czy obsługa wyrzutni naziemnych nie wiedzą do czego strzelają i dostają tylko koordynaty celu - mówi specjalista.
- Tego typu rzeczy jak koordynaty uderzenia wbijają się przed startem lub podczas lotu, ale jeszcze przed odpaleniem pocisku z bombowca - wskazuje rozmówca WP Tech i dodaje, że "trudno mówić o aż tak dużej pomyłce, bo najbliższy cel wojskowy był odległy o ponad kilometr.
Pocisk Ch-101, którym uderzono w szpital, jest wyposażony w nawigację satelitarną i nawet w przypadku zastosowania komercyjnego modułu GPS nie może być mowy o pomyłce. Jak wskazuje Łukasz Pacholski, moduł ten ma bowiem błąd na poziomie ok. 30 m, a nie kilometra.
- Moim zdaniem było to świadome działanie Rosjan w celu kontynuacji polityki terroru i zastraszenia mieszkańców Kijowa wobec niepowodzeń na froncie. Stanowi to normę dla Rosjan, którą widzimy od początku konfliktu. Robią to cały czas i mimo upływu wielu lat i możliwości obserwowania doktryny militarnej Zachodu od lat 90. XX wieku wciąż stosują podręczniki z 1944/45 roku wzbogacone o nowe środki rażenia, takie jak pociski manewrujące - mówi specjalista.
Łukasz Pacholski dodaje, że taktyka terroru i pacyfikacji ludności cywilnej, połączonej ze strzelaniem do celów humanitarnych ma wedle Rosjan "wywołać obrócenie się lokalnej populacji przeciwko prezydentowi Ukrainy i jej władzom." Zaznacza on jednak, że wielokrotnie w przeszłości "tego typu ataki terrorystyczne sprawiały, że atakowana ludność cywilna była jeszcze bardziej za swoimi władzami, które prowadziły politykę walki do końca."
Pocisk manewrujący Ch-101
Pociski Ch-101 to głęboka modyfikacja rosyjskiego atomowego pocisku Ch-55 z lat 90. XX w. Poza zastosowaniem konwencjonalnej, ważącej ok 480 kg głowicy bojowej, Rosjanie postarali się w tym przypadku zmniejszyć sygnaturę radiolokacyjną rakiety oraz wyposażyli ją w nowszy system naprowadzania.
Ten poza nawigacją inercyjną i satelitarną ma też obejmować system Otblesk-U z kamerą śledzącą rzeźbę terenu, której obraz jest porównywany z cyfrową mapą. Ta - jeśli jest aktualna - umożliwia nawet trafienie z wysoką precyzją w środowisku, gdzie występują problemy z nawigacją satelitarną.
Zapewnia to możliwość dostarczenia głowicy odłamkowo-burzącej lub kasetowej w konkretne miejsce. Zasięg pocisku ma wynosić nawet 4500 km co pozwala na atakowanie celów w Ukrainie z nietypowych kierunków. Zdarzały się przypadki, że pociski Ch-101 nadlatywały w stronę celów z kierunku Rumuni lub Polski, gdzie ukraińska obrona przeciwlotnicza była rzadsza.
Pociski Ch-101 są zazwyczaj odpalane z bombowców strategicznych Tu-95 i lecą na niskim pułapie z prędkością nieco poniżej Mach 1 (1225 km/h). Z tego względu są stosunkowo łatwym celem dla niemieckich dział samobieżnych Gepard czy żołnierzy z wyrzutniami FIM-92 Stinger. Niestety obstawienie linii frontu co parę kilometrów nie jest możliwe, przez co zawsze jakieś pociski zdołają się przedrzeć.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski