Strategiczne złomowiska Putina. Dlaczego Rosja wysyła do Ukrainy stare czołgi T‑62?
Decyzja o rosyjskiej mobilizacji, nazywanej propagandowo "częściową" spowodowała zrozumiały niepokój. W teorii oznacza użycie posiadanych przez to państwo rezerw, gromadzonych przez dziesięciolecia na wypadek wojny, w tym nieco mitycznych "tysięcy" zmagazynowanych czołgów. Czy faktycznie Władimir Putin może liczyć na tak potężne wsparcie?
29.09.2022 | aktual.: 29.09.2022 14:37
Ile czołgów ma do dyspozycji Rosja? Szacunkowe dane, publikowane m.in. przez "The Military Review", wskazują na ok. 3 tys. maszyn w jednostkach liniowych i 10 tys. w rezerwie. Uśrednione, bazujące na kilku źródłach straty Rosjan to około 1100-1400 czołgów, a zatem mniej więcej 40 proc. stanów wyjściowych.
To gigantyczne straty, zważywszy na fakt, że 3 tys. czołgów dotyczy wszystkich jednostek – również tych chroniących granice, w tym granicę z NATO, a także zlokalizowanych na Dalekim Wschodzie. Warunkiem koniecznym dalszego prowadzenia wojny przez Rosję stało się uzupełnienie ponoszonych strat. Ale skąd wziąć tysiące nowych czołgów?
10 tys. "rezerwowych" maszyn to liczba, która imponuje, ale niewiele wyjaśnia. Wszystko za sprawą faktu, że przeznaczone do uzupełnienia strat czołgi to nie tylko sprzęt różnych typów, ale także znajdujący się w bardzo różnym stanie technicznym.
Poprawkę wziąć należy również na plagę korupcji i kradzieży, za sprawą których część pozostającego w rezerwie sprzętu została ogołocona ze wszystkiego, co cenne, a zarazem niezbędne do walki, jak optyka, środki łączności czy noktowizja.
Rosyjskie rezerwy strategiczne
Aktualne szacunki, dotyczące rosyjskich rezerw, wskazują na około 7 tys. czołgów T-72, 3 tys. T-80 i 200 T-90. Każdy z nich występuje w kilku wariantach, różniących się poziomem technologicznym i możliwościami bojowymi.
Bez wielkiego ryzyka należy przyjąć (czego dowodzi lista udokumentowanych strat), że większość sprzętu skierowanego w początkowym okresie wojny do Ukrainy reprezentowała względnie nowe typy broni, pozostające w służbie liniowej.
Dostępne współcześnie dane dotyczące rosyjskich rezerw są jednak niepełne. Wynika to z faktu, że najstarszym uwzględnianym w nich typem czołgu jest T-72. Tymczasem Rosjanie jeszcze podczas wojny w Gruzji w 2008 r. korzystali z czołgów starszych typów. Co się z nimi stało?
Nie tylko nowy sprzęt
Odpowiedź na to pytanie – a zarazem faktyczny stan rosyjskich rezerw - daje sięgnięcie do starszych źródeł, jak choćby zestawienia The Military Balance z 2014 r. To ostatni rocznik uwzględniający czołgi starszych typów – T-64 (2 tys.), T-62 (2,5 tys.) i T-55/T-54 (2,8 tys.).
Ten sprzęt nie rozpłynął się nagle w powietrzu – nawet, jeśli przyjmiemy, że z roku na rok następuje sprzedaż czy utylizacja najstarszych egzemplarzy, część jest nadal dostępna i możliwa do wykorzystania w walkach.
Rosja modernizuje stare czołgi
Dowodem na to są publicznie dostępne raporty, publikowane przez rosyjskie koncerny zbrojeniowe, jak UralWagonZawod, pracujące nad nowymi wersjami armat i amunicji dla rosyjskich czołgów T-62. Rosja od lat nie tylko utrzymuje ten sprzęt w gotowości, ale – na miarę możliwości – unowocześnia, dostosowując do potrzeb współczesnego pola walki.
Dlaczego jednak do Ukrainy kierowane są 50-letnie T-62 (niekiedy wyraźnie zdekompletowane), a nie maszyny nowszych typów, dostępne teoretycznie w tysiącach sztuk?
Odpowiedzią na to jest sposób, w jaki Rosjanie magazynują swoje rezerwy strategiczne. Ze względu na wielkość magazynów są one widoczne na zdjęciach satelitarnych, co pozwala oszacować liczebność, a przede wszystkim realną wartość zgromadzonego tam sprzętu.
Ta jest bardzo różna. Część czołgów jest przechowywana w dobrych warunkach, zapewnianych przez hangary z regulowaną wilgotnością czy plandeki, pod które tłoczone jest suche powietrze. Tysiące egzemplarzy znajduje się jednak – w różnym stopniu zakonserwowania – bezpośrednio "pod chmurką".
Stare czołgi w gotowości
Paradoksalnie, wśród maszyn przechowywanych w dobrych warunkach wiele jest czołgów starszych, jak T-62 (głównie nowocześniejsze wersje M/MW). Wynika to m.in. z faktu, że w ramach wielkich manewrów – jak Wostok 2018 – sprzęt ten był przywrócony do pełnej sprawności, aby przećwiczyć mobilizację z jego użyciem i wykorzystać go w czasie ćwiczeń.
To jeden z powodów, dla których do Ukrainy trafiają czołgi starszych typów. Stare maszyny są po prostu w wyższej gotowości i lepszym stanie, niż teoretycznie nowszy sprzęt o większych możliwościach. Zasadne wydaje się zatem pytanie, w jakiej kondycji znajdują się nowsze czołgi?
Rezerwy widoczne na zdjęciach
Próbę odpowiedzi – na podstawie analizy zdjęć satelitarnych – podjęła organizacja pozarządowa "Ukraińskie Centrum Wojskowe". Udało się jej zlokalizować i opisać około 7 tys. rosyjskich czołgów, stanowiących rezerwę strategiczną.
Około 900 z nich zostało uznanych za nadające się do walki, 1100 potrzebowało rozkonserwowania, a 2,5 tys. remontu, wymagającego dostarczenia maszyn do zakładów remontowych. Ponad 2300 czołgów – a zatem niemal jedna trzecia zlokalizowanych rezerw – to jednak fikcja. Chodzi o kadłuby w różnym stopniu rozkompletowania, niekiedy bez wież, przedstawiające wartość złomu.
Każdy czołg się liczy
Rosja nadal – mimo poniesionych strat – dysponuje znacznymi zapasami broni pancernej. Choć duża część sprzętu wymaga przywrócenia do stanu używalności, zmagazynowane rezerwy pozwalają na uzupełnienie poniesionych strat, a nawet – co jednak wymaga czasu – sformowanie (lub uzupełnienie stanów) w ramach mobilizacji nowych jednostek.
Choć nie będą to najnowocześniejsze czołgi, warto pamiętać, że Ukraina dysponuje porównywalnym sprzętem, na tle którego wyróżniają się bardzo nieliczne maszyny BM Opłot (Opłot-M) czy polskie PT-91 Twardy. W takim kontekście każda pomoc – nawet traktowane przez wielu komentatorów z przymrużeniem oka stare czołgi M-55S (wersja T-55) oferowane przez Słowenię – może okazać się na wagę złota.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski