Rzeź Rosjan pod Awdijiwką. To miasto twierdza stało się drugim Wuhłedarem

Rzeź Rosjan pod Awdijiwką. To miasto twierdza stało się drugim Wuhłedarem

Wrak rosyjskiego czołgu T-90.
Wrak rosyjskiego czołgu T-90.
Źródło zdjęć: © GETTY | Anadolu Agency
Przemysław Juraszek
19.10.2023 15:23, aktualizacja: 17.01.2024 17:52

Rosjanie wciąż próbują zająć miasto Awdijiwka w obwodzie donieckim, które od 2014 r. zostało przez Ukraińców zamienione w istną twierdzę. Rosjanie stracili tam już dziesiątki sprzętu pancernego. Wyjaśniamy, jak do tego doszło.

Rosjanie 10 października zdecydowali się na masowy szturm od południa i północy mający za zadanie odcięcie głównych dróg zaopatrzeniowych dla ukraińskich obrońców stacjonujących w Awdijiwce.

Atak od południa został dość szybko zatrzymany. Na północy zaś Rosjanie poczynili pewne postępy, ale pomimo wielu prób, nie dotarli do kluczowej dla miasta linii kolejowej oraz nie zdobyli pogórniczej hałdy wznoszącej się nad miastem.

Rosjanie osiągnęli te niewielkie postępy kosztem ogromnych strat. Wystarczy nadmienić, że na odcinku północnym zidentyfikowano przynajmniej 77 zniszczonych rosyjskich pojazdów, a nie wszystkie przypadki są udokumentowane na nagraniach czy zdjęciach. Realne straty Rosjan są zapewne jeszcze większe.

Zniszczone zostały w większości bojowe wozy piechoty z rodziny BMP-1/2/3, transportery z rodziny BTR lub MT-LB oferujące symboliczną ochronę przewożonych dziesięciu żołnierzy. Warto tutaj zaznaczyć, że to właśnie w tym regionie odnotowano pierwszą stratę transportera BTR-50 z czasów Stalina.

Rosjanie utracili też kilkadziesiąt czołgów poczynając od starszych T-64 i T-72B, a kończąc na najnowszych i stosunkowo mało licznych T-72B3M i T-90M. Dwa ostatnie są rzadkością i ich straty są bardzo bolesne dla Rosjan, ponieważ nowe egzemplarze produkcyjne nie dysponują nowoczesnymi kamerami termowizyjnymi z Francji, tylko korzystają z gorszych zamienników.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W taki oto sposób Ukraińcy zatrzymali Rosjan

Podobnie jak w przypadku słynnej bitwy pod Wuhłedarem, kluczową kwestią były miny przeciwpancerne, artyleria, drony oraz wielowarstwowa sieć stanowisk z bronią pokroju przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk). Identyczna taktyka była stosowana przez Rosjan na odcinku zaporoskim, gdzie doszło obecnie do zatrzymania ukraińskiej kontrofensywy. Warto jednak zaznaczyć, że Rosjanie dużo gorzej radzą sobie z pokonywaniem takiej obrony niż Ukraińcy.

Miny są niezwykle przydatne, a dodatkowo Ukraińcy wykorzystują drony lub zdalnie sterowane łaziki do ponownego zaminowywania terenu oczyszczonego przez Rosjan. To sprawia, że oczyszczona np. dzień wcześniej ścieżka ponownie stanowi zagrożenie dla drugiego rzutu nieświadomego o czyhającym zagrożeniu. Poniżej można zobaczyć nagranie przedstawiające zdziwionych Rosjan obserwujących za pomocą drona podkładanie min TM-62 przez robota.

Drugim kluczowym środkiem Ukraińców była artyleria koordynowana przez drony zdolna ostrzeliwać Rosjan poruszających się konwojami wzdłuż dróg lub za trałami przeciwminowymi. Centralne lub bardzo bliskie trafienie pociskiem kal. 155 mm jest w stanie zniszczyć każdy bojowy wóz piechoty, a nawet unieszkodliwić czołg poprzez np. zniszczenie jego optoelektroniki czy zerwanie gąsienic.

Ponadto Ukraińcy dysponują systemami zdolnymi do wystrzeliwania wyspecjalizowanych pocisków przeciwpancernych SMArt 155 lub Bonus, których podpociski samodzielnie wykrywają i atakują czołgi od góry, czyli tam gdzie pancerz jest najcieńszy. Historia pokazała, że nawet czołgi T-90M są przeciw tym pociskom bezradne.

Dodatkowo w zależności od możliwości są też wykorzystywane profesjonalne woskowe lub improwizowane drony "kamikadze", które wyposażone w granaty od granatników RPG-7 są zdolne wyeliminować nawet czołg.

Ostatnią linią obrony są zakamuflowane okopy obejmujące stanowiska przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) i/lub czołgów prowadzących ostrzał bezpośredni do atakujących. Ukraińcy najczęściej wykorzystują tutaj systemy Stugna-P, ale w użyciu są też liczne systemy dostarczone w ramach pomocy zachodu w postaci np. wyrzutni FGM-148 Javelin.

Tak stworzona obrona jest bardzo trudna do przełamania, o czym aktualnie ponownie dowiadują się Rosjanie, wykrwawiając swoje siły.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie