Rosja traci pozycję globalnego lidera. Nikt nie chce kupować rosyjskiej broni

Spada udział Rosji w światowym handlu bronią. Eksport rosyjskiego uzbrojenia zmniejszył się już o połowę, a rosyjskie firmy nie mają czego oferować poza granicami kraju – cała produkcja trafia na front. Jednocześnie spada zainteresowanie rosyjską bronią, której słabości dobitnie obnażyła wojna w Ukrainie.

Wieża zniszczonego czołgu T-80 - zdjęcie ilustracyjne
Wieża zniszczonego czołgu T-80 - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Topwar.ru
Łukasz Michalik

Jeszcze pięć lat temu Rosja odpowiadała za 21 proc. światowego handlu bronią. Obecnie – według danych SIPRI (Stockholm International Peace Research Institute - Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań Pokojowych) - udział ten jest ograniczony do zaledwie 11 proc. i spada. Jest to wynikiem wojny w Ukrainie.

Z jednej strony Rosjanie nie mają czego oferować zagranicznym klientom – produkowana broń jest potrzebna na froncie. Z drugiej strony zagraniczni klienci coraz mniej interesują się ofertą rosyjskich firm: pięć lat temu było to 31 państw, gdy obecnie – zaledwie 13. Rosja traci w ten sposób miliardy dolarów.

Niezależnie od aktualnej sytuacji na froncie konfrontacja zachodniego i rosyjskiego uzbrojenia jednoznacznie wskazuje na prymat Zachodu, którego sprzęt jest nie tylko nowocześniejszy, ale – przede wszystkim – znacznie lepiej chroni życie załogi.

Rosyjska broń gorsza od zachodniej

Listę słabości i wad rosyjskiego sprzętu przedstawia serwis Milmag. Należy do nich przede wszystkim gorsza ochrona życia załóg i desantu, zapewniana przez czołgi i pojazdy opancerzone. Frontowego egzaminu nie zdały także rosyjskie systemy pasywnej i aktywnej obrony, które nie zapewniają chronionym pojazdom wymaganego poziomu bezpieczeństwa.

Skompromitowane zostały także rosyjskie systemy rakietowe. "Superbroń", jaką miały być hipersoniczne pociski Ch-47M2 Kindżał, okazała się przerobionym pociskiem Iskander, którego zestrzelenie nie stanowi dla zachodnich systemów przeciwlotniczych żadnego wyzwania. Efektem kompromitacji Kindżałów jest m.in. rezygnacja Chin z zakupu tego rodzaju broni i budowy własnego odpowiednika.

Dotkliwa jest także utrata rynku indyjskiego: New Delhi rozważa rezygnację z już zamówionych systemów przeciwlotniczych S-400, a także zastąpienie rosyjskich samolotów transportowych Ił-76 którymś z zachodnich odpowiedników. Także w przypadku lotnictwa pokładowego Indie rezygnują z maszyn rosyjskich, wybierając zamiast nich francuskie Rafale.

Rosja zależna od zagranicznych dostawców

Do podobnych wniosków doszły również kraje, które do niedawna były uznawane za naturalnych odbiorców rosyjskiego sprzętu, jak rezygnujące z rosyjskich samolotów Uzbekistan i Kazachstan.

Jak podkreśla Milmag, wynika to nie tylko z cech samego sprzętu, ale także z braku wiarygodności Rosji w kwestii zapewnienia serwisu czy dostaw części eksploatacyjnych.

Miarą upadku rosyjskiego sektora zbrojeniowego jest rosnące uzależnienie od zagranicznych dostaw. SIPRI zauważa, że Rosja kupuje broń i podzespoły do jej produkcji od swoich niedawnych klientów, stając się zależna od państw takich jak Korea Północna czy Białoruś.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie