Polskie "dzikie łasice" z pociskami AGM‑88G AARGM-ER. Nowa broń dla F‑35

Niemieckie samoloty Tornado ECR z pociskami przeciwradarowymi AGM-88 HARM
Niemieckie samoloty Tornado ECR z pociskami przeciwradarowymi AGM-88 HARM
Źródło zdjęć: © Luftwaffe
Łukasz Michalik

26.04.2024 13:48, aktual.: 26.04.2024 15:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ponad dwa lata po rozpoczęciu przez Polskę starań dotyczących pozyskania nowej broni, Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż pocisków AGM-88G AARGM-ER. Dzięki nim, a także za sprawą samolotów F-35, nasz kraj zyska nowe zdolności w zakresie przełamywania obrony powietrznej.

"Dzikimi łasicami" nazwano przed laty amerykańskie samoloty wyspecjalizowane w niszczeniu obrony powietrznej. Maszyny F-100, F-105 czy F-4 uzbrojone w pociski przeciwradiolokacyjne, a z czasem także w zasobniki zakłócające pracę radarów wykonywały zadania, które dla zwykłych samolotów byłyby misją samobójczą.

"Dzikie łasice" obezwładniały lub fizycznie niszczyły obronę przeciwlotniczą, torując w niej bezpieczną drogę dla pozostałych maszyn.

Obecnie, ze względu na rozwój systemów WRE i możliwości awioniki współczesnych samolotów wielozadaniowych, "dzikie łasice", rozumiane jako odrębny, wyspecjalizowany wariant samolotów bojowych, przeszły już – częściowo – do historii.

W Europie ich rolę pełnią jeszcze samoloty Panavia Tornado ECR (zastępowane przez F-35), a w amerykańskiej marynarce wojennej samoloty Boeing EA-18G Growler. Tak wąska specjalizacja staje się jednak coraz większym anachronizmem.

Samolot Panavia Tornado ECR w niemieckich barwach. Samolot przenosi widoczny pod kadłubem pocisk antyradiolokacyjny HARM
Samolot Panavia Tornado ECR w niemieckich barwach. Samolot przenosi widoczny pod kadłubem pocisk antyradiolokacyjny HARM© Domena publiczna

Za sprawą wdrożonego pod koniec XX w. amerykańskiego programu modernizacyjnego CCIP (Common Configuration Implementation Program) odpowiednie możliwości uzyskały samoloty F-16 w wariantach Block 40/42 i 50/52.

Dzięki integracji z zasobnikami celowniczymi, jak LANTRIN, Litening czy późniejszy Sniper i AN/ASQ-213 HTS (HARM Targeting System), maszyny te zyskały kluczowe zdolności "dzikich łasic": możliwość obezwładniania i niszczenia wrogiej obrony przeciwlotniczej. Są to, odpowiednio, misje z kategorii SEAD (Suppression of Enemy Air Defenses) i DEAD (Destruction of Enemy Air Defenses).

Samolot F-16 z zaznaczonym zasobnikiem AN/ASQ-213 HTS
Samolot F-16 z zaznaczonym zasobnikiem AN/ASQ-213 HTS© Domena publiczna

Odróżnia je sposób oddziaływania na systemy przeciwnika – od zakłócania działania po fizyczne zniszczenie. Dzięki nowoczesnej awionice zadania tego typu mogą wykonywać także samoloty F-35. I właśnie z myślą o nich Polska rozpoczęła starania o nowoczesne pociski przeciwradarowe.

Rodzina pocisków AGM-88: HARM, AARGM i AARGM-ER

Prawdopodobnie najbardziej znaną bronią tego typu są obecnie – za sprawą wojny w Ukrainie – pociski AGM-88 HARM. Zostały opracowane na początku lat 80. z myślą o zastąpieniu wcześniejszych pocisków przeciwradarowych, jak zbudowane dla "dzikich łasic" AGM-45 ShrikeAGM-78 Standard ARM.

Pociski HARM dowiodły swojej skuteczności na współczesnym polu walki, przez 40 lat z powodzeniem zwalczając sowieckie czy rosyjskie systemy obrony powietrznej m.in. w Libii, Iraku czy na Bałkanach. Obecnie pociski tego typu są wykorzystywane przez lotnictwo Ukrainy, gdzie po pospiesznej integracji z samolotami pozwalają na skuteczne zwalczanie rosyjskiego sprzętu.

HARM, mimo swojej skuteczności, jest jednak starą bronią. Z tego powodu w Stanach Zjednoczonych powstał jego następca, czyli pocisk AARGM (AGM-88E Advanced Antiradiation Guided Missile).

Bazuje on na pocisku HARM, z którym dzieli m.in. głowicę bojową, korpus, napęd i powierzchnie aerodynamiczne. Zmianie uległ układ kierowania i naprowadzania, pozwalający na atakowanie radarów po ich wyłączeniu czy transmitowanie obrazu celu przed uderzeniem.

Kolejnym etapem rozwoju tej rodziny pocisków, a zarazem bronią, którą Stany Zjednoczone zgodziły się sprzedać Polsce, jest opisywany szerzej przez dziennikarkę Wirtualnej Polski, Karolinę Modzelewską, pocisk AGM-88G AARGM-ER.

Broń ta charakteryzuje się – w porównaniu z AARGM – dwukrotnie większym zasięgiem. Może kierować się na źródło emisji elektromagnetycznych, atakować cel o wskazanych współrzędnych albo aktywnie poszukiwać go za pomocą własnych sensorów.

Trzeba przy tym pamiętać, że pojawiający się w różnych komunikatach zasięg 300 km jest wartością teoretyczną – dotyczy zasięgu w optymalnych warunkach, przy wystrzeleniu przez samolot lecący ze znaczną prędkością i na dużej wysokości. Realny zasięg, który można wykorzystać w warunkach bojowych, może być - co zależy od konkretnej sytuacji - wielokrotnie mniejszy.

Przyszłość pocisków antyradiolokacyjnych

Pocisk AARGM-ER nie jest ostatnim słowem Pentagonu w kwestii przełamywania obrony powietrznej. Obecnie trwają pracę nad jeszcze nowocześniejszą bronią o nazwie SiAW (Stand-in Attack Weapon). Ponad 700 mln dolarów otrzymał na jej opracowanie jesienią 2023 r. koncern Northrop Grumman.

Pocisk SiAW podczas testów z wykorzystaniem samolotu Bombardier CRJ-700
Pocisk SiAW podczas testów z wykorzystaniem samolotu Bombardier CRJ-700© Northrop Grumman

Amerykanie przyjęli przy tym – podobnie jak poprzednio – ewolucyjny model rozwoju nowej broni: zakładane zdolności chcą uzyskać nie poprzez budowę całkiem nowego pocisku, ale za pomocą modyfikacji AGM-88G AARGM-ER. Ma to na celu obniżenie kosztów, a przede wszystkim zminimalizowanie ryzyka niepowodzenia projektu.

Pociski SiAW mają być na tyle małe, by mieścić się w komorach uzbrojenia F-35. Dalsze zwiększanie ich zasięgu uznano za niecelowe z uwagi na sposób użycia – będą wystrzeliwane przez samoloty znajdujące się w przestrzeni powietrznej przeciwnika, stosunkowo blisko atakowanych celów.

SiAW mają umożliwić niszczenie wielu różnego rodzaju obiektów – stacji radarowych i wyrzutni rakiet przeciwlotniczych, ale także pocisków balistycznych i przeciwokrętowych oraz stacji walki radioelektronicznej.

Kluczową możliwością SiAW ma być przy tym atakowanie celów wykrytych już po starcie, w tym także rozpoznanych poprzez własne, aktywne sensory. Plan zakłada, że – dzięki skróceniu czasu rozwoju poprzez wykorzystanie sprawdzonej wcześniej konstrukcji – nowa broń ma wejść do służby już w 2026 r.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (30)
Zobacz także