Polski system przeciwlotniczy w Ukrainie. Jest to S‑125 Neva SC
W sieci pokazało się pierwsze zdjęcie zmodernizowanego w Polsce systemu przeciwlotniczego S-125 Neva SC będącego wciąż jednym z ważniejszych filarów polskiej obrony przeciwlotniczej. Przedstawiamy osiągi tego zabytku.
07.12.2022 18:12
Wygląda na to, że niedawno do Ukrainy trafiła nieznana liczba systemów przeciwlotniczych S-125 Neva SC. Systemy S-125 Neva pojawiły się w Polsce w latach 60. XX wieku i zostały w latach 90. XX wieku zmodernizowane do standardu SC, którego skrót pochodzi od samobieżny i cyfrowy.
Mimo wszystko to system, który swoją drogą można zobaczyć na żywo w krakowskim Muzeum Lotnictwa jest już przestarzały, to służy dalej jak kilka innych postsowieckich systemów do czasu uzyskania pełnej gotowości operacyjnej przez polskie baterie systemu Patriot bądź Narew.
Osiągi systemu S-125 Neva SC
Polska modernizacja polegała głównie na wymianie systemów kierowania ogniem z analogowych opartych na lampach na mikroprocesorowe przy pomocy Wojskowej Akademii Technicznej i Wojskowych Zakładów Elektronicznych w Zielonce. To zaowocowało zmniejszeniem czasu reakcji systemu oraz zwiększyło jego odporność na systemy walki elektronicznej (WRE).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drugim krytycznym aspektem było zwiększenie mobilności systemu, która jest kwestią kluczową, co już wielokrotnie pokazały przykłady użycia przez Ukraińców pocisków antyradiolokacyjnych AGM-88 HARM na celach rosyjskich. W tym celu Polacy zamontowali wyrzutnię pocisków systemu S-125 Neva SC na podwoziu czołgu T-55, a radar trafił na ośmiokołowe podwozie MAZ–543.
Z kolei sam radar oraz zastosowany pocisk nie uległ zmianie. Mamy więc tutaj do czynienia z systemem zdolnym do zwalczania celów na dystansie do 25 km i pułapie do 18 km. Nie są to dzisiaj imponujące osiągi, ale S-125 Neva SC sięgnie tam, gdzie ręczne zestawy pokroju Pioruna lub Mistrala nie dadzą rady.
Naprowadzanie maksymalnie pary pocisków równocześnie odbywa się radiokomendowo, a te dysponują odłamkową głowicą bojową o masie 72 kg generującą w chwili wybuchu grad 4,5 tys. odłamków. Warto też zaznaczyć, że pociski mają dwa silniki odrzutowe, z czego booster odpada parę sekund po odpaleniu. Jedna wyrzutnia przenosi cztery pociski.
Jest to wiekowy system, który co prawda nie obroni Ukrainy przed atakami rakietowymi, ale radzi sobie z samolotami pokroju Su-25 czy śmigłowcami umożliwiając przeniesienie części bardziej zaawansowanych systemów pokroju IRIS-T, NASAMS bądź Crotale NG do obrony ukraińskiej infrastruktury przed atakami za pomocą pocisków manewrujących.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski