Polska zamierzała kupić 168 haubic Kryl. Nie kupi ani jednej
MON oficjalnie wypowiedział si ę w sprawie przyszłości haubicy Kryl. Polska artyleria samobieżna będzie tworzona przez ciężkie, gąsienicowe systemy, jak Krab czy K9. Lżejsza haubica na podwoziu kołowym nie budzi obecnie zainteresowania wojska i – według planu na lata 2021-2035 – MON nie planuje jej zakupu.
Jednoznaczna deklaracja w sprawie Kryla została udzielona w odpowiedzi na interpelację poselską przez sekretarza stanu w MON Pawła Bejdę. Na podstawie doświadczeń z wojny w Ukrainie, MON zdecydował postawić na gąsienicowe armatohaubice Krab i K9 Thunder.
Jednocześnie MON zaznacza, że choć Plan Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych na lata 2021-2035 nie przewiduje zakupu kołowych haubic, nie można wykluczyć pozyskania takiego sprzętu w późniejszych latach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czas na AI. Zapowiedź buntu maszyn czy nowa rewolucja przemysłowa? - Historie Jutra napędza PLAY #5
Cytowana przez serwis Defence 24 deklaracja MON-u wyjaśnia – nieokreślony przez ostatnie lata – los haubicy Kryl. Plany z początku poprzedniej dekady zakładały zakup aż 168 egzemplarzy tego sprzętu, jednak ostatecznie produkcja Kryla ograniczy się do jednego prototypu.
(…) w resorcie obrony narodowej zdecydowano w pierwszej kolejności o budowaniu zdolności do rażenia w oparciu o 155 mm samobieżne haubice Krab oraz 155 mm samobieżne haubice K9/GAP FILLERA/A1/PL.
Nawet jeśli wola zakupu kołowej artylerii pojawi się po roku 2035, można przypuszczać, że nie będzie to Kryl w znanym obecnie wariancie, który – ponad 20 lat od opracowania – będzie zapewne przestarzały.
Zobacz także: Czy to sprzęt NATO, czy rosyjski?
[Podwozie Kryla] musiało spełniać wyśrubowane wymagania dotyczące masy i wymiarów, co wymagało m.in. zastosowania unikatowych w tym okresie rozwiązań konstrukcyjnych i materiałowych. Takiego Kryla stworzyliśmy w roku 2014. I co? I wtedy zaczęły się problemy. Choć Kryl od 8 lat istnieje, jeździ, strzela, wojsko straciło zainteresowanie nim w takim wydaniu. (...) Przestała istnieć pilna potrzeba posiadania środka wsparcia artyleryjskiego klasy "ekspedycyjnej".
Armatohaubica Kryl
Kryl to lekka, samobieżna armatohaubica na podwoziu kołowym, opracowana przez Hutę Stalowa Wola w latach 2011-2014. Według założeń towarzyszących powstaniu tej broni, jej wymiary i masa miały pozwolić na transport Kryla samolotem C-130 Hercules.
Uzbrojeniem Kryla jest izraelska haubica ATMOS 2000 (HSW pozyskała licencję na jej produkcję) posadowiona na specjalnie w tym celu opracowanym podwoziu Jelcza. Kryl ma 10 metrów długości, waży 23 ton (AHS Krab około 50 ton) i jest obsługiwany przez pięciu żołnierzy. Haubica nie ma automatu ładowania, a zapas przewożonej amunicji to 18 pocisków.
Osiągi Kryla są porównywalne z innymi, nowoczesnymi systemami artyleryjskimi 155 mm z lufami o długości 52 kalibrów. Donośność to około 40 km, a wartość tę można zwiększyć poprzez zastosowanie specjalnej amunicji.
Haubica do działań ekspedycyjnych
Opracowanie w Polsce lekkiej, wysoce mobilnej armatohaubicy wpisywało się w szerszy kontekst. Była to broń projektowana m.in. z myślą o działaniach ekspedycyjnych, swoją budową zbliżona do systemów takich, jak izraelski ATMOS (z którym Kryl dzieli lufę) czy francuski CAESAR, który sprawdza się w czasie wojny w Ukrainie.
Zaletą przyjętych w nich rozwiązań jest duża mobilność, co zostało okupione podatnością na uszkodzenia i niskim poziomem ochrony zapewnianej obsłudze – lekko opancerzona kabina zapewniała ochronę tylko przed ogniem broni strzeleckiej i odłamkami (poziom I normy STANAG 4569).
Plan zakładał, że kołowe systemy artyleryjskie trafią do oddziałów korzystających z Rosomaków. MON zamierzał zamówić w sumie siedem Dywizjonowych Modułów Ogniowych, liczących po 24 haubice.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski