Odparowujący ludzi żywcem TOS‑1A. Został skasowany rojem dronów

Ukraińscy droniarze należący do 63 Brygady Zmechanizowanej wyeliminowała budzący trwogę system TOS-1A w okolicy miejscowości Kreminna. Przedstawiamy kulisy tego ataku i wyjaśniamy, dlaczego ten system urządza istne piekło na ziemi.

Rosyjski TOS-1A zniszczony lub poważnie uszkodzony przez ukraińskich droniarzy.
Rosyjski TOS-1A zniszczony lub poważnie uszkodzony przez ukraińskich droniarzy.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Cloooud
Przemysław Juraszek

27.03.2024 | aktual.: 18.04.2024 10:39

Ukraińcy w regionie miejscowości Kreminna zniszczyli lub przynajmniej poważnie uszkodzili ciężki miotacz ognia TOS-1A za pomocą dronów FPV. Widać, że TOS-1A był prawie pusty, więc nie doszło do widowiskowej eksplozji jak zwykle. Jest to już 23 strata uchwycona na zdjęciach bądź nagraniach z walk.

Warto zaznaczyć, że nawet utrata jednej sztuki dla Rosjan jest poważna, ponieważ przed wojną szacunki mówiły o zaledwie około 50 sztukach w służbie. Są to wyspecjalizowane systemy mogące wyeliminować żołnierzy nawet z najmocniejszych fortyfikacji za pomocą pocisków z głowicą termobaryczną.

Broń termobaryczna — "ubogi kuzyn broni jądrowej"

Systemy TOS-1A, wprowadzone do służby w armii rosyjskiej jeszcze w czasie interwencji w Afganistanie, świetnie sprawdzają się w eliminowaniu przeciwników ukrywających się zarówno w polowych fortyfikacjach, jak i terenie zabudowanym. Sercem tego systemu jest wyrzutnia 24 niekierowanych pocisków kalibru 220 mm.

Została ona posadzona na bardzo popularnym na wschodzie podwoziu czołgu T-72. Warto zaznaczyć, że każdy pocisk ma głowicę bojową zawierającą 45 kg ładunku termobarycznego co zapewnienia ogromny potencjał niszczący.

Ładunki termobaryczne różnią się od klasycznych materiałów wybuchowych tym, że nie mają tlenu w swojej kompozycji; zamiast tego korzystają z tlenu z otoczenia. Dzięki temu przy porównywalnej masie posiadają więcej substancji aktywnej.

Eksplozja głowicy termobarycznej jest dwuetapowa, gdzie wpierw następuje rozpylenie ładunku termobarycznego mającego formę aerozolu w powietrzu, a następnie zapalnik z opóźnieniem wywołuje zapłon powstałej mieszanki.

W epicentrum wybuchu temperatura może skoczyć do nawet 3000 stopni Celsjusza, powodując także zużycie tlenu w okolicy i utworzenie próżni. Ponadto jak w przypadku klasycznych ładunków wybuchowych mamy falę uderzeniową, zdolną uszkodzić nawet poszycie samolotów, która jednak ze względu na powstałą próżnię wraca. Takie działanie charakterystyczne dla ładunków termobarycznych wywołuje skoki ciśnienia do kilkuset kilogramów na centymetr kwadratowy.

Tak dramatyczne zmiany ciśnienia mogą prowadzić do uszkodzeń tkanki miękkiej, jak płuca, skazując osoby znajdujące się w obszarze uderzenia na bolesną agonię nawet jeśli przetrwają inne skutki eksplozji. W zamkniętych przestrzeniach, gdzie fale uderzeniowe wpadają w rezonans, następuje wzmocnienie tego niezwykle zabójczego efektu.

Można rzec, że w strefie zero panują warunki zbliżone do tego co mamy w przypadku borni nuklearnej, tyle że bez promieniowania. Stąd też przylgnęło do tej broni określenie "ubogiego kuzyna broni jądrowej". Jednakże dużą wadą systemu TOS-1A jest jego zasięg ograniczony do maksymalnie 6 km, co naraża go na atak za pomocą artylerii, przeciwpancernych pocisków kierowanych typu np. Stugna-P lub właśnie dronów FPV.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie