Ukraińscy zniszczyli wyrzutnię TOS‑1A. Urządzili Rosjanom termobaryczne piekło

Ukraińscy żołnierze z 72 Brygady Zmechanizowanej walczącej pod Wuhłedarem zniszczyli budzący trwogę rosyjski system TOS-1A będący wyrzutnią pocisków termobarycznych. Przypominamy, dlaczego powoduje on ogromny strach.

Zniszczony przez Ukraińców system TOS-1A.
Zniszczony przez Ukraińców system TOS-1A.
Źródło zdjęć: © Twitter | Rob Lee
Przemysław Juraszek

15.02.2023 10:36

Walki w okolicy Wuhłedaru należą do jednych z najbardziej intensywnych, gdzie Rosjanie rzucają do walki wszystko, co mają. Mamy tutaj też budzące trwogę wyrzutnie niekierowanych rakiet z głowicą termobaryczną. Te sprawiają, że na ostrzelanym obszarze w praktyce wszystko, co żywe zostaje unicestwione. Ochrony nie zapewniają nawet fortyfikacje, które ze względu na działanie ładunków termobarycznych dodatkowo wzmacniają ich siłę rażenia.

Z drugiej strony system TOS-1A ma bardzo krótki jak na artylerię rakietową zasięg rażenia wynoszący maksymalnie 6 km, co naraża go na atak za pomocą m.in. przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk). Ponadto jego sylwetka jest bardzo łatwa do wykrycia, a uszkodzenie jednej rakiety może spowodować reakcję łańcuchową zakończoną bardzo widowiskową eksplozją.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sposób działania termobarycznej wyrzutni TOS-1A

Rosjanie przetestowali wyrzutnie TOS-1A podczas inwazji w Afganistanie, gdzie te dobrze sprawdzały się w "czyszczeniu" jaskiń z przeciwników. Konstrukcyjnie jest to osadzona na podwoziu czołgu T-72 prosta 24-prowadnicowa wyrzutnia niekierowanych pocisków rakietowych kal. 220 mm, z czego każdy zawiera 45 kg termobarycznego ładunku wybuchowego.

Ten w swojej strukturze nie zawiera tlenu oraz jest rozpylany nad celem w formie aerozolu, który po chwilowej zwłoce jest detonowany, zużywając przy okazji cały tlen z obszaru rażenia. W efekcie powstaje kula ognia, w której centrum temperatura osiąga nawet 3000 stopni Celsjusza, a zużycie tlenu wywołuje próżnię. Oczywiście mamy także falę uderzeniową jak w przypadku klasycznych ładunków wybuchowych i typową dla ładunków termobarycznych falę zwrotną.

Te powodują skoki ciśnienia/podciśnienia (nawet paręset kg na cm kwadratowy) o wystarczającej sile, aby uszkodzić nawet poszycie samolotów, a o tkankach miękkich pokroju płuc nawet nie wspominając. Sprawia to, że Ci którzy nie spłonęli żywcem w strefie rażenia umierają powoli w męczarniach.

Z tego względu broń termobaryczna podpada art. 3 konwencji o zakazie lub ograniczeniu użycia pewnych broni konwencjonalnych z 2 grudnia 1983 roku, gdzie warunkowe jej użycie jest wyłącznie możliwe na terenie, gdzie nie ma obecności cywilów. Rosja jednak ten zapis ignoruje, ponieważ niejednokrotnie mieliśmy przypadek ostrzeliwania tą bronią terenów zabudowanych.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie