Lotnisko w ogniu. Najszybsze samoloty Rosji zaatakowane
W nocy z 13 na 14 sierpnia 2024 roku Ukraińcy przeprowadzili atak dronami na trzy lotniska położone w głębi Rosji. Jednym z celów było lotnisko Sawaslejka, znajdujące się ponad 800 kilometrów od granicy z Ukrainą. Lotnisko to jest bazą dla samolotów MiG-31, które przenoszą hipersoniczne pociski Ch-47M2 Kindżał. To właśnie ta bardzo problematyczna dla Ukrainy para stanowi istotne zagrożenie.
14.08.2024 | aktual.: 14.08.2024 13:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ukraińcy zaatakowali dronami rosyjskie lotniska znajdujące się w głębi Rosji. Nie jest to pierwszy taki przypadek, ponieważ od kilku miesięcy regularnie próbują zniszczyć jak najwięcej rosyjskich samolotów na ziemi, z różnym skutkiem. Ostatnio celem było lotnisko Morozowsk, gdzie zniszczono skład amunicji oraz jeden bombowiec taktyczny Su-34, a także oddalone o około 1800 km lotnisko Olenya, gdzie uszkodzono dwa bombowce strategiczne Tu-22M3.
W tym kontekście atak na lotnisko Sawaslejka, oddalone o około 800 km, nie wydaje się nadzwyczajny, dopóki nie uwzględni się znaczenia tego miejsca. Lotnisko to jest kluczowe dla Rosjan, ponieważ stanowi centrum szkoleniowe oraz bazę dla myśliwców przechwytujących MiG-31, które przenoszą hipersoniczne pociski Ch-47M2 Kindżał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagrania z ataku pokazują, jak jeden z kilku dronów trafia w obszar lotniska. Doniesienia wskazują na 10 eksplozji, co może być wynikiem działania takiej liczby dronów lub mniejszej liczby uderzeń, po których doszło do eksplozji wtórnych, na przykład pocisków lub bomb składowanych na lotnisku.
Skutki ataku pozostają na razie nieznane, jednak prorosyjski kanał na Telegramie Fighterbomber przyznaje, że ataki na niektóre z trzech lotnisk okazały się skuteczne. Rosjanin zauważa również, że na najbardziej oddalonych lotniskach życie toczy się najspokojniej, co oznacza większe ryzyko strat. Przypadkowo, baza Sawaslejka jest najdalej położona spośród trzech trafionych lotnisk.
MiG-31 i pociski Ch-47M2 Kindżał — bardzo groźny tandem Rosjan
Samoloty MiG-31 to konstrukcja opracowana w latach 70. XX wieku jako ciężki myśliwiec przechwytujący, ważący 22 tony na pusto, będący ewolucją myśliwca MiG-25. Jego zadaniem było zwalczanie natowskich bombowców strategicznych. Charakteryzował się bardzo dużym zasięgiem rzędu 5 tys. km, potężnym radarem umożliwiającym samodzielne wykrywanie i eliminację celów na dystansie kilkuset kilometrów oraz bardzo wysoką prędkością rzędu Mach 2,8.
Dla porównania, większość myśliwców osiąga maksymalnie prędkość Mach 2 lub nieco powyżej tej wartości. Tak wysoka prędkość, w połączeniu z unikatowymi dla MiG-a pociskami R-33 lub R-37 w zmodernizowanej wersji MiG-31BM, pozwala na zwalczanie samolotów przeciwnika na dystansie odpowiednio do 200 km lub 300 km.
Jeden samolot może przenosić cztery takie półtonowe pociski. Warto również zaznaczyć, że prędkość samolotu w momencie odpalenia pocisku znacząco wpływa na jego maksymalny zasięg, zwiększając energię kinetyczną pocisku.
Oczywiście skuteczny zasięg zależy od rodzaju celu, ponieważ na granicy zasięgu możliwe jest trafienie stosunkowo wolnych obiektów, takich jak samoloty transportowe czy AWACS. Natomiast w przypadku myśliwców zasięg ten będzie mniejszy, ale i tak znacznie większy niż zasięg jakiejkolwiek maszyny, jaką dysponują Ukraińcy. Nawet F-16 uzbrojone w pociski AIM-120 AMRAAM nie będą wystarczające w starciu z MiG-31.
Z czasem Rosjanie opracowali wersję MiG-31K, przeznaczoną wyłącznie do atakowania celów naziemnych za pomocą hipersonicznych pocisków Ch-47M Kindżał. Pociski te są szczególnie problematyczne, ponieważ ich prędkość, sięgająca nawet Mach 10 (około 12 tys. km/h), czyni je niezwykle trudnym celem do przechwycenia. Tylko kilka systemów przeciwlotniczych na świecie, takich jak Patriot czy SAMP/T, jest w stanie je zestrzelić, i to jedynie w odległości około 30–40 km od wyrzutni.
Z tego powodu Ukraina, dysponująca zaledwie kilkoma bateriami takich systemów, może chronić tylko kilka wybranych obiektów, podczas gdy reszta pozostaje praktycznie bezbronna wobec Kindżałów, które przenoszą głowicę bojową o masie około 500 kg. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że Rosja ma ograniczoną liczbę tych pocisków i nie może ich używać tak często, jak by chciała.
W związku z tym każde zniszczenie tych pocisków na ziemi lub uszkodzenie samolotów, które je przenoszą, jest dla Ukrainy niezwykle cenne. Warto również zaznaczyć, że Rosja nie produkuje nowych samolotów MiG-31, więc każda strata tego typu maszyny jest dla niej dotkliwa.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski