Putin poderwał samoloty z Kindżałami. "To nie jest groźba"
Rosyjska agencja prasowa TASS przekazała, że prezydent Rosji Władimir Putin nakazał tamtejszym siłom powietrzno-kosmicznym rozpoczęcie stałego patrolowania przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym.
19.10.2023 11:36
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
– Na mój rozkaz Rosyjskie Siły Powietrzne i Kosmiczne rozpoczynają na stałe patrolowanie neutralnej przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym – przekazał podczas wizyty w Chinach Putin. Obserwacji terenu nad morzem podejmą się piloci w samolotach MiG-31, które są uzbrojone w pociski Kindżał.
Prezydent Rosji zapewnił, że decyzja dotycząca poderwania samolotów "to nie jest groźba". Putin zaznaczył, że jest to efekt działań USA w Ukrainie, jednocześnie oskarżając Waszyngton o angażowanie się w konflikt. Niewykluczone, że Rosjanie próbują demonstrować siłę swojej armii w obronie przed dostarczonymi do państwa obrońców pocisków dalekiego zasięgu ATACMS ze Stanów Zjednoczonych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Samoloty MiG-31 z pociskami Kindżał
Wykorzystywane przez Rosjan MiG-i-31 to ważne dla tamtejszej armii maszyny. Wynika to przede wszystkim z przystosowania samolotów do przenoszenia wspomnianej wcześniej broni hipersonicznej Kindżał (w wersji MiG-31K).
Samoloty są zdolne do poruszania się z prędkością 2,8 Ma i osiągają pułap operacyjny nawet 25 km. Niewątpliwą zaletą tych maszyn produkowanych do lat 90. ubiegłego wieku jest zasięg ok. 3 tys. km. Ten natomiast sprawia, że MiG-31 jest zdolny do atakowania niemal każdego celu, bez znaczenia, jak daleko od sojuszniczej bazy znajduje się maszyna.
Obecnie Rosjanie nie produkują MiG-ów-31, a więc każdy będący dziś w służbie egzemplarz stanowi efekt wielu modernizacji i remontów. Szacunki mówią, że armia Federacji Rosyjskiej dysponuje ok. 120 samolotami MiG-31.
Pociski Ch-47M2 Kindżał to natomiast broń, która realnie może zagrozić nie tylko Ukrainie, ale i obszarom oddalonym o 2 tys. km od miejsca wystrzelenia rakiety – taki bowiem zasięg ma osiągać rosyjska konstrukcja. Kindżał osiąga prędkość nawet 10 Ma (ponad 12 tys. km/h), choć niektóre źródła podają, że jest to "tylko" 8 Ma.
Duża prędkość tych siedmiometrowych pocisków odgrywa istotne znaczenie w kontekście wykrywalności przez radary i systemy obrony powietrznej przeciwnika. Jego strącenie nie jest jednak niemożliwe, co udowodnili w przeszłości Ukraińcy.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski