Miasto gąbka to odpowiedź na powodzie, upały i zmiany klimatyczne. Chińczycy to sprawdzili

Ekstremalne zjawiska klimatyczne coraz częściej dają o sobie znać. Choć nie możemy ich wyeliminować, istnieją rozwiązania, dzięki którym ulewne deszcze, susze czy fale upałów mogą być znacznie mniej dotkliwe. Jednym z takich pomysłów jest miasto gąbka: idea o chińskim rodowodzie, która znalazła uznanie i jest wdrażana na całym świecie. Na czym polega?

Chiny przekształcają swoje aglomeracje w miasta gąbki.
Chiny przekształcają swoje aglomeracje w miasta gąbki.
Źródło zdjęć: © AxelRicks, X
Łukasz Michalik

17.09.2024 | aktual.: 17.09.2024 13:48

W lipcu 2012 roku na Pekin spadły największe od 60 lat ulewne deszcze. Powódź, jaka była ich następstwem, spustoszyła część miasta, zniszczyła tysiące budynków i wymusiła masową ewakuację ludności. Zginęło wówczas co najmniej 79 osób.

W reakcji na katastrofę władze Chin postanowiły podjąć radykalne działania. Odwołały się wówczas do opracowanej na przełomie wieków idei miasta gąbki. Zamiast – jak robi to np. Tokio ze swoim gigantycznym systemem kanalizacyjnym G-Cans – możliwie szybko pozbywać się nadmiaru wody, miasto gąbka ma ją chłonąć i zatrzymywać.

Sam pomysł trudno uznać za nowy. Przechwytywanie i magazynowanie wody deszczowej było praktykowane od tysięcy lat, jednak chińska idea zakłada włączenie do tego procesu sił natury i zmianę oblicza współczesnych miast. Te, z powodu pokrycia niemal całej powierzchni budynkami, betonem czy asfaltem, są dziś niezdolne do przyjmowania wody.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Potwierdzają to badania spływu powierzchniowego. O ile w naturalnych warunkach wynosi on średnio około 10 proc., to we współczesnych miastach aż 60 proc. wody natychmiast gdzieś spływa.

Następstwa takiego stanu rzeczy możemy zauważyć także w Polsce: efektem większego deszczu są zazwyczaj strumienie wody na ulicach i chodnikach, które muszą przecież zostać gdzieś odprowadzone. Próbuje im sprostać system kanalizacyjny, ale – przeciążony – nie zawsze nadąża z odprowadzaniem wody.

Skutki są widoczne w postaci zalanych, nieprzejezdnych ulic, lokalnych podtopień czy wrażliwości miejskiej infrastruktury na fale powodziowe. A przecież można inaczej.

Trzy filary miasta gąbki

Po powodzi w Pekinie prezydent Chin Xi Jinping stwierdził: "Miasta powinny być jak gąbki", a jego słowa na praktykę przełożył prof. Kongjian Yu. W 16 chińskich aglomeracjach rozpoczęto pilotażowy proces przekształcania betonowych pustyń w przestrzeń zdolną do absorpcji wody. Działania te zostały oparte na trzech głównych filarach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Bydgoszcz: miasto gąbka

Pierwszym jest maksymalne odejście od nieprzepuszczalnych powierzchni, dzięki czemu woda – zamiast spływać – może wsiąkać w grunt. Przykładem takich działań jest np. zastąpienie asfaltowych parkingów ażurowymi powierzchniami, stosowanie hydrofugi – kostki brukowej z szerokimi spoinami, pozwalającej na odprowadzanie wody, szersze użycie betonu porowatego czy nawierzchni mineralnych.

Drugi filar to zwiększenie powierzchni terenów zielonych – budowa parków, zielonych placów zabaw, wydzielanie części miejskich placów, która nie jest niezbędna do komunikacji, z przeznaczeniem na skwery czy rozpowszechnienie tzw. lasów kieszonkowych. Te ostatnie to pomysł japońskiego botanika, Akiry Miyawakiego, na tworzenie w mieście bioróżnorodnych, samowystarczalnych ekosystemów.

Aby mogły powstać, wystarczy zaledwie 50 metrów kwadratowych powierzchni, a dzięki starannemu doborowi roślin, zastosowaniu rodzimych gatunków i bardzo ciasnemu rozmieszczeniu sadzonek, w środku miasta bardzo szybko pojawia się zielona wyspa, która – jak zapewniają propagatorzy tego pomysłu – już po trzech-pięciu latach dzięki naturalnym procesom nie wymaga uwagi człowieka czy pracochłonnej pielęgnacji.

W grę wchodzą jednak nie tylko tradycyjne formy zieleni, ale także rozwiązania dostosowane do specyfiki miasta – wykorzystanie elewacji budynków do tworzenia tzw. zielonych ścian, zakładanie ogrodów na dachach budynków, wysiewanie trawy na torowiskach tramwajowych czy wykorzystanie wiat przystanków komunikacji miejskiej.

Hamburski Flakturm z "zielonym dachem" - wizualizacja
Hamburski Flakturm z "zielonym dachem" - wizualizacja© Hamburg.com

Trzecim filarem miasta gąbki jest rozbudowany system retencji wody. W tym przypadku naturalne procesy muszą zostać wsparte przez człowieka poprzez budowę zbiorników retencyjnych, systemu od- i nawadniania czy ogrodów deszczowych.

Więcej zieleni

Efektem takich działań – czego dowiódł chiński pilotaż – jest zwiększenie odporności miast na powodzie. Lista korzyści jest jednak znacznie dłuższa. Miejska "gąbka", po wcześniejszym nasiąknięciu wodą, oddaje ją stopniowo poprzez parowanie, obniżając średnią temperaturę.

Dodatkowe powierzchnie zielone ograniczają także powstawanie miejskich wysp ciepła – zjawiska, w wyniku którego tereny miejskie są wyraźnie cieplejsze od otaczających je obszarów niezabudowanych. Ważną korzyścią jest także – związana z obecnością zieleni – wyższa jakość życia mieszkańców.

Miasta gąbki w Europie

Sprawdzona w Chinach idea znalazła naśladowców na całym świecie. W Polsce prekursorem wdrażania idei miasta gąbki jest Bydgoszcz, co szerzej przedstawiła dziennikarka Wirtualnej Polski, Karolina Modzelewska.

Przez ostatnie dwa lata w mieście – poza rozwojem obszarów zielonych – zbudowano system retencji wody opadowej, podziemne kanały i zbiorniki, dzięki czemu – jak szacują bydgoskie Miejskie Wodociągi i Kanalizacja – w ciągu roku miasto zatrzyma dodatkowe 30 mln litrów wody.

Pomysł z powodzeniem wdrażają także inne miasta Europy, jak choćby Berlin czy Kopenhaga. Spektakularny sukces odniósł także Hamburg, gdzie przekształcenie kilku tysięcy dachów w ogrody pozwoliło na uzyskanie dodatkowych ponad 124 hektarów miejskiej zieleni.

Na tym plany władz miasta się nie kończą, bo niebawem rozpocznie się zadaszanie kilkukilometrowego odcinka autostrady A7. Ma ją pokryć "zielony" dach, który zapewni miastu kolejne kilkadziesiąt hektarów chłonącej wodę powierzchni.

Miasto gąbka odpowiedzią na katastrofę klimatyczną

Pomysłów na praktyczne wdrożenie idei miasta gąbki jak widać nie brakuje. Ich popularyzacja wymaga jednak zmiany myślenia o przestrzeni miasta i odejścia od liczącej dziesiątki lat praktyki utwardzania i zabudowywania każdego metra kwadratowego wolnej powierzchni.

Wizualizacja autostrady A7 przykrytej "zielonym dachem"
Wizualizacja autostrady A7 przykrytej "zielonym dachem"© Hamburg.com

Za tym, że jest to konieczność, a nie tylko modny obecnie pomysł, przemawiają twarde dane. Jak wynika z danych Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO), od 2000 roku liczba powodzi wzrosła o 134 proc., a 44 proc. wszystkich katastrof naturalnych było związanych z powodziami.

Skutki katastrofy klimatycznej, których doświadczamy już teraz, będą z czasem tylko narastać, więc warto się do nich przygotować. Miasta gąbki to jeden ze sposobów, aby nieuchronne zmiany były dla nas jak najmniej dotkliwe.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (211)