Miasto gąbka vs betonoza. Sposób na powodzie i podtopienia w miastach?
13.11.2022 12:37, aktual.: 14.11.2022 10:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zmiany klimatu coraz częściej odczuwamy i dostrzegamy w polskich miastach. Dobrym przykładem są ulewne deszcze i podtopienia, a dokładniej mówiąc: woda opadowa, która nie radzi sobie z tzw. betonozą. Jest to jeden z powodów, dla których miasta coraz częściej stawiają na koncepcję "miasta gąbki". Czym jest i jak się sprawdza na polskim podwórku? Wyjaśniamy.
W ostatnim czasie sporo emocji wzbudziła geomorfologiczna mapa Warszawy i Doliny Wisły opracowana przez ekspertów ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW). Mapa pokazuje zasięg obszarów zalewowych, czyli miejsca zagrożone powodzią przez Wisłę. Wynika z niej, że szczególnie narażone na katastrofalne skutki powodzi są tereny znajdujące się w pobliżu Mostu Łazienkowskiego, w Łomiankach, w okolicy Pragi Południe, ale też takie miejscowości jak: Obórki, Kępa Oborska, Kępa Okrzeska czy Kępa Kiełpińska.
"Miasto gąbka" sposobem na powodzie i podtopienia?
Warszawa to niejedyne miasto, które może odczuwać skutki potencjalnych powodzi, ale też ulewnych deszczy, będących coraz częstszym zjawiskiem, które nasila się wraz ze zmianami klimatu. Większość z nas pamięta ogromną powódź z 1997 r., która dotknęła Wrocław, czy powodzie na południu kraju. O ile z potężnymi powodziami trudno walczyć, miasta mogą wdrażać rozwiązania, które pomogą złagodzić skutki ulewnych deszczy i pomogą radzić sobie z nadmiarem wody opadowej. Ich przykładem jest koncepcja "miasta gąbki".
"Miasto gąbka" to pomysł, który narodził się w Chinach, ale szybko znalazł zwolenników na całym świecie, również w Polsce np. w Łodzi, Gdańsku, Wrocławiu czy Bydgoszczy. Ta koncepcja zakłada, że miasta powinny funkcjonować jak gąbka, czyli pochłaniać duże ilości wody, ale też pozwalać na jej retencję, oczyszczenie czy późniejsze wykorzystywanie. W jej przypadku nie stawia się na tzw. betonozę, czyli pokrywanie coraz większych, miejskich obszarów - często w nieprzemyślany sposób i kosztem zieleni. Zamiast tego tworzy się przestrzenie, przez które deszczówka przesiąka. Czego potrzebuje "miasto gąbka", aby istnieć w praktyce? Są to przede wszystkim:
- otwarte, zielone przestrzenie, kanały i stawy, które mogą naturalnie zatrzymywać i filtrować wodę,
- zielone dachy,
- porowate drogi (które są dostosowane do ruchu samochodowego i pieszego, a jednocześnie przepuszczają wodę),
- oszczędzanie wody,
- szukanie sposobów na recykling wody.
Bydgoszcz jako "miasto gąbka"
Jednym z polskich miast, które z powodzeniem wdrażają koncepcję "miasta gąbki", jest Bydgoszcz. Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa Prezydenta Miasta Bydgoszcz, przekazała nam informacje na temat obecnie realizowanych projektów, które są często pionierskie i unikalne w skali krajowej. Mowa tu przede wszystkim o przebudowie miejskiej kanalizacji czy budowie nowych kanałów i zbiorników gospodarujących opady.
Bydgoszcz stawia również na ogrody deszczowe. Jeden z nich powstał przed budynkiem urzędu miasta. Jego lokalizacja nie jest przypadkowa. Jak wyjaśnia Stachowiak, ta zielono-niebieska infrastruktura znajduje się na obszarze położonym na terenie wyspy ciepła. Dzięki niej w tym miejscu temperatura obniża się. Dodatkowo "ideą ogrodu jest wykorzystanie wody deszczowej z dachu do zasilenia donic z 136 sztukami roślin odpornych na niskie temperatury".
Zdaniem dr. Grzegorza Wierzbickiego z Katedry Inżynierii Wodnej i Geologii Stosowanej SGGW, twórcy wspomnianej geomorfologicznej mapy Warszawy i Doliny Wisły, koncepcja "miasta gąbki", czyli retencja krajobrazowa, to rozwiązanie, które nie załatwi problemu. "Może jedynie nieco zmniejszyć zjawisko lokalnych podtopień od ulewnych deszczy, ale wydajność takich rozwiązań jest niewielka, a możliwości ich stosowania bardzo ograniczone" - wyjaśnia ekspert w rozmowie w WP. Dodaje, że ta koncepcja "nie ma związku z wezbraniem w dolinie Wisły".
Pomimo to koncepcja "miasta gąbki" to pomysł wart rozważenia. W zestawieniu z betonozą, która zalewa polskie miasta, posiada wiele zalet. Nie są to tylko walory estetyczne, ale też retencja krajobrazowa, pozwalająca na minimalizowanie skutków ulewnych deszczy. Dodatkowo niebieska i zielona infrastruktura stwarza możliwości łagodzenia wpływu szybko rozwijających się miast na ich ekosystemy.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski