Lockheed EC‑121 Warning Star. Po jego zestrzeleniu III wojna światowa wisiała na włosku

EC-121 Warning Star to amerykański samolot wczesnego ostrzegania, poprzednik tak ikonicznych maszyn, jak Boeing E-3 Sentry i jego następca, Boeing E-7 Wedgetail, czy pokładowy Grumman E-2 Hawkeye. Zestrzelenie go 15 kwietnia 1969 r. przez Koreę Północną spowodowało wydanie przez prezydenta USA rozkazu uderzenia atomowego na Pjongjang.

Samolot wczesnego ostrzegania EC-121 Warning Star (wersja WC-121N)
Samolot wczesnego ostrzegania EC-121 Warning Star (wersja WC-121N)
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Łukasz Michalik

15.04.2023 | aktual.: 15.04.2023 19:55

"Zrzut wolności" – taki kryptonim nadano amerykańskiemu atakowi jądrowemu na Koreę Północną. Plan przewidywał jednoczesny atak atomowy na 12 centrów dowodzenia i obiektów o znaczeniu strategicznym.

Rozkaz niszczycielskiego uderzenia został wydany przez prezydenta Richarda Nixona, a piloci w amerykańskich bazach na Pacyfiku siedzieli już w swoich maszynach, pod które podwieszono atomowe bomby B61 (używane – w wersji B61-12 – także współcześnie, m.in. w ramach NATO Nuclear Sharing).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W gotowości były też siły konwencjonalne, które – zgodnie z planem – miały zaatakować zdemolowaną uderzeniami jądrowymi Koreę Północną. Przyczyną wojny miał być jeden zestrzelony samolot.

Latająca stacja radarowa

15 kwietnia 1969 roku nad Morzem Japońskim patrolował samotny EC-121 Warning Star. Czterosilnikowa maszyna była amerykańskim samolotem wczesnego ostrzegania zbudowanym na potrzeby programu Distant Early Warning Line.

Był to uruchomiony w 1957 roku system wczesnego ostrzegania, którego lądowe radary, zlokalizowane na północy kontynentu amerykańskiego, wspierały dwie mobilne "bariery" – atlantycka BarLant i pacyficzna BarPac, tworzone przez zespoły okrętów i patrolujące samoloty wczesnego ostrzegania. Ich zadaniem było możliwe wczesne wykrycie sowieckich bombowców, nadlatujących z północy nad terytorium Ameryki.

Schematyczne przedstawienie trzech linii radarów wczesnego ostrzegania. Distant Early Warning Line widoczna najdalej na północy
Schematyczne przedstawienie trzech linii radarów wczesnego ostrzegania. Distant Early Warning Line widoczna najdalej na północy© Domena publiczna

Pomysł budowy samolotu, wyposażonego w radar o dużej mocy, narodził się jeszcze w czasie II wojny światowej jako próba odpowiedzi na zagrożenie ze strony kamikadze. Przez lata adaptowano do tego celu różne modele maszyn, w tym m.in. słynne "latające fortece" – bombowce B-17, czy Grumman TBF Avenger. Na początku lat 50. koncern Lockheed zbudował jednak maszynę o zupełnie nowych możliwościach.

Nowy samolot był zaadaptowaną dla potrzeb wojska wersją pasażerskiego Lockheed L-1049 Super Constellation z charakterystycznym, opływowym kadłubem i potrójnym usterzeniem. Samolot miał 35 metrów długości, rozpiętość skrzydeł przekraczającą 38 metrów i kadłub wystarczająco pojemny, by zapewnić warunki pracy dla liczącej 20-30 osób załogi.

Lockheed EC-121 Warning Star - widoczna górna i dolna owiewka radaru
Lockheed EC-121 Warning Star - widoczna górna i dolna owiewka radaru© Domena publiczna

Kluczową innowacją było zastosowanie w EC-121 dwóch radarów, umieszczonych w owiewkach nad i pod kadłubem. W połączeniu ze znacznym zasięgiem, przekraczający, 6,8 tys. km i dużą długotrwałością lotu czyniło to maszynę Lockheeda skutecznym, mobilnym punktem nadzoru nad przestrzenią powietrzną. 

Zestrzelenie samolotu Lockheed EC-121 Warning Star

15 kwietnia 1969 r. amerykańska maszyna wczesnego ostrzegania wykonywała rutynową misję, przebywając w tym czasie w ogólnodostępnej, międzynarodowej przestrzeni powietrznej.

Misja o kryptonimie "Deep Sea 129" była jedną z wielu podobnych. Na pokładzie EC-121 znajdowało się 31 osób – zarówno lotników, jak i operatorów aparatury radarowej.

Gdy do samolotu zbliżyły się dwa północnokoreańskie MiG-i 17, nic nie zwiastowało tragedii – przechwycenia, połączone z mniej lub bardziej ryzykownymi manewrami i demonstracjami siły, były stałym elementem zimnej wojny.

Tym razem było jednak inaczej – dokładnie o 13:49 lokalnego czasu amerykańska maszyna zniknęła z radarów. Dzień później na powierzchni wody odnaleziono podziurawione pociskami lotniczych działek elementy amerykańskiego samolotu.

EC-121 (NC-121K) w asyście samolotów F-4 Phantom i A-4 Skyhawk
EC-121 (NC-121K) w asyście samolotów F-4 Phantom i A-4 Skyhawk© Domena publiczna

Rozkaz ataku na Koreę Północną

Dalszy przebieg wypadków relacjonuje m.in. pilot Bruce Charles. Przypadło mu w udziale pilotowanie jednego z samolotów F-4, pod który podwieszono bombę B61. Jeśli wierzyć pilotowi i badającym tamte wydarzenia ekspertom, piloci przez kilka godzin czekali w gotowych do startu maszynach na rozkaz wylotu, który ostatecznie nie nadszedł, a cała akcja została odwołana.

Nieoficjalnie – choć jest to informacja powtarzana przez część biografów Nixona – decyzja o ataku została podjęta przez prezydenta, którego ocenę zaburzało co najmniej kilka wypitych wcześniej drinków.

Problemy z alkoholem i wynikające z tego ekscesy z udziałem prezydenta nie były sekretem, a realizację wydanego rozkazu opóźniono na skutek starań doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Henry’ego Kissingera. Kissinger miał nalegać, by poczeka, aż prezydent obudzi się z nieco jaśniejszym osądem sytuacji.

Choć wątek ten warto traktować z dystansem, pozostaje faktem, że pierwszą reakcją na zestrzelenie EC-121 miało być uderzenie jądrowe, z którego jednak w ciągu kilku kolejnych godzin zrezygnowano, podobnie jak z innej formy militarnej odpowiedzi. Choć III wojna światowa wisiała na włosku, amerykańska reakcja ograniczyła się wówczas do działań dyplomatycznych.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie