"Jastrzębie" dla Ukrainy. Pochodzą z drugiego końca świata

Ukraina bardzo potrzebuje systemów obrony przeciwlotniczej i antyrakietowej, a państwa Zachodu starają się je znaleźć na całym świecie, aby tylko znacznie nie ograniczać swojego potencjału obronnego. Niektóre baterie MIM-23 HAWK podarowane Ukrainie przez USA pochodzą z Tajwanu. Przedstawiamy, co potrafią.

MIM-23 Hawk
MIM-23 Hawk
Źródło zdjęć: © Getty Images | Timm Ziegenthaler
Przemysław Juraszek

Więcej światła na sprawę transferu tej broni rzuca wypowiedź Tony'ego Hu, byłego urzędnika Departamentu Obrony i kierownika w firmie Raytheon, który był odpowiedzialny za sprzedaż i obsługę systemu Patriot dla Tajwanu.

Twierdzi on, że starsze systemy MIM-23 HAWK wycofane ze służby na Tajwanie trafiły do USA w 2023 r. w celu przekazania Ukrainie. Jest to kontynuacja tropu, o którym pierwszy informował portal Taiwan News. Warto jednak zaznaczyć, że władze Tajwanu zaprzeczają, aby taka umowa miała miejsce.

MIM-23 HAWK Phase III — nie taki bezużyteczny, na jaki się wydaje

Zestawy z Tajwanu były wariantami w ostatnim powszechnym standardzie Phase III produkowanym od 1989 roku, od którego nowszym są tylko nieliczne zestawy takie jak posiadane m.in. przez Hiszpanię. Nie są to więc systemy pamiętające lata 60. XX wieku, których użyteczność byłaby iluzoryczna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wersja Phase III obejmowała całkowicie nowy sprzęt i oprogramowanie systemu dowodzenia, nowe radary oraz możliwość atakowania paru celów jednocześnie. Ponadto w latach 90. XX wieku pojawił się też nowy pocisk MIM-23K/J, który znacznie ulepszono pod kątem zwalczania pocisków balistycznych. Największe zmiany dotknęły 54-kilogramowej głowicy bojowej (cięższe odłamki) oraz zapalnika zbliżeniowego.

Oczywiście możliwości zwalczania pocisków Iskander-M bądź ich północnokoreańskich kopii KN-23 nie mogą się równać z Patriotem czy SAMP/T, ale MIM-23 HAWK jest lepszą tarczą antybalistyczną niż nic. W przypadku pocisków MIM-23K/J maksymalny zasięg zwiększono do 45 km, a pułap przechwycenia do 20 km. Są wystrzeliwane z holowanych lub samobieżnych wyrzutni mieszczących po trzy pociski każda.

Jest to jednak system starej generacji z pociskami z półaktywną głowicą radiolokacyjną. To oznacza, że w nosie pocisku jest tylko odbiornik fal radiolokacyjnych, a emiterem jest radar kierowania ogniem baterii przeciwlotniczej. Musi on oświetlać wiązką cel aż do chwili trafienia, co utrudnia zwalczanie wielu celów (wszystkie obiekty muszą się znajdować w polu widzenia anteny radaru).

Ponadto taka konstrukcja naraża baterię atak samolotów wyspecjalizowanych w tzw. misjach SEAD. Nowoczesne systemy Patriot czy SAMP/T wykorzystują pociski z aktywnymi głowicami radiolokacyjnymi, co pozwala na tryb "odpal i zapomnij", choć znacząco podnosi to koszty jednostkowe pocisków.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie