Top Gun. Rewolucja w amerykańskim lotnictwie zaczęła się od porażki
Amerykańscy piloci bezzałogowców od 2025 roku szlifują swoje umiejętności w pierwszej szkole Top Drone. Jest ona wzorowana na słynnym ośrodku szkoleniowym Top Gun. Jego powstanie wiąże się z problemami amerykańskiego lotnictwa, które w walkach z rosyjskimi MiG-ami ponosiło ciężkie straty.
Wszystko zaczęło się od katastrofy – bo statystyki amerykańskich pilotów, którym w latach 60. przyszło walczyć nad Wietnamem, trudno określić innymi słowami. W czasie II wojny światowej na Pacyfiku piloci myśliwskich samolotów F6F Hellcat osiągnęli stosunek strat do zestrzeleń 19:1, a piloci maszyn F4U Corsair – 11:1.
Podczas późniejszej o kilka lat wojny w Korei, gdy w powietrzu starły się nie tylko maszyny tłokowe, ale i odrzutowce, amerykańskie F-86 Sabre uzyskały początkowo statystykę na poziomie 10:1, choć z czasem ten imponujący wynik uległ pogorszeniu – na jeden zestrzelony amerykański samolot przypadało nieco ponad 5,5 maszyn wroga.
Polska ma czego szukać w kosmosie
Tymczasem w Wietnamie Amerykanie zaczęli ponosić niezwykle duże straty. Dla sił powietrznych stosunek zwycięstw do zestrzeleń spadł do poziomu 2:1 – i to w sytuacji, gdy przeciwnik latał na przestarzałych wówczas samolotach, jak MiG-17.
Pojawienie się nad Wietnamem nowych, rosyjskich MiG-ów 21 zakończyło się pogromem Amerykanów. Stracili 18 własnych maszyn, niszcząc tylko pięć nieprzyjacielskich samolotów.
Problem amerykańskiego lotnictwa
Problem został dostrzeżony w Pentagonie - Naval Air Systems Command zleciło jednemu z doświadczonych pilotów, kapitanowi Frankowi W. Aultowi opracowanie raportu na temat amerykańskich strat i niepowodzeń. Praca pod tytułem Air-to-Air Missile System Capability Review była dla Amerykanów zimnym prysznicem: kwestionowała założenia, na których opierali szkolenie w zakresie walki w powietrzu.
Autor raportu zwracał uwagę na niedoskonałość stosowanych ówcześnie pocisków powietrze-powietrze jak wczesna wersja AIM-7 Sparrow. Ufni w skuteczność nowej broni Amerykanie zaniedbali szkolenie w zakresie manewrowej walki powietrznej – pociski powietrze-powietrze miały uczynić ją niepotrzebną i raz na zawsze odesłać do lamusa.
Rzeczywistość nie potwierdziła tych założeń, samoloty zoptymalizowane do zupełnie innego sposobu walki czy nawet pozbawione stałego uzbrojenia pokładowego padały ofiarą prostszych technicznie, ale znacznie zwrotniejszych maszyn Wietnamczyków.
Odpowiedzią na ten problem okazało się zorganizowanie nowej szkoły lotniczej Navy Fighter Weapons School. Obok Amerykanów, do szkoły zaproszono także instruktorów z Wielkiej Brytanii i Republiki Południowej Afryki, choć – jak po latach twierdzą źródła amerykańskie – nie brali oni udziału w tworzeniu programu szkolenia.
Szkoła lotnicza Top Gun
Wybrani instruktorzy i piloci zaczęli na nowo szlifować umiejętności, które – mogłoby się wydawać – w czasie nowoczesnego konfliktu nie będą potrzebne. Dotyczyły one zarówno samej walki powietrznej, jak i dogłębnej wiedzy technicznej o działaniu systemów samolotu i jego uzbrojenia.
Kwestia ta była wynikiem spostrzeżenia, że to właśnie bardzo dobra znajomość kwestii technicznych łączyła cztery proc. pilotów z czasów drugiej wojny światowej, którzy odpowiadali za aż 40 proc. zwycięstw powietrznych. Początkowo piloci latali na samolotach A-4 Skyhawk, F-8 Crusader czy F-4 Phantom II, do których dołączyły m.in. maszyny F-5.
Intensywne, dziewięciotygodniowe szkolenie zorganizowano w taki sposób, aby możliwie szybko do każdej eskadry trafiał co najmniej jeden absolwent Navy Fighter Weapons School, który miał przekazywać swoją wiedzę pozostałym pilotom.
Szkolenie okazało się skuteczne – już w 1972 roku stosunek zestrzeleń do strat w przypadku lotnictwa marynarki wojennej wzrósł do 12:1 i utrzymał się na wysokim poziomie już do końca wojny, a do Navy Fighter Weapons School przylgnęła nieoficjalna nazwa Top Gun.
Nazwę tę rozsławiły na świecie filmy "Top Gun" z 1986 r. i "Top Gun: Maverick" z roku 2022 r. Pokazany w nich sprzęt dokumentuje zmiany, jakie zaszły w tym czasie w szkoleniu i wyposażeniu amerykańskiego lotnictwa, nie tylko pokładowego – ikoniczny dla lat 80. F-14 Tomcat został zastąpiony przez samoloty F/A-18E/F Super Hornet, które obecnie są wypierane z pokładów lotniskowców przez F-35C.
Zmianie uległ nie tylko sprzęt, ale i program szkolenia. Jeszcze w latach 90. wprowadzono do niego atakowanie celów naziemnych i morskich, a szkołę przeniesiono z bazy w Miramar do Naval Air Station Fallon w pobliżu Reno, gdzie obszar dostępny dla pilotów jest 10-krotnie większy.