Hezbollah zaatakował dronami. Odpowiedź Izraela była potężna

Jawnie wspierany przez Iran libański Hezbollah zaatakował północny teren Izraela dronami i niekierowanymi rakietami, które zostały przechwycone przez system "Żelazna Kopuła". Następnie Izraelskie Siły Powietrzne (IAF) odpowiedziały serią nalotów z wykorzystaniem kilkusetkilogramowych bomb kierowanych na placówki Hezbollahu w Libanie. Oto kulisy tego starcia.

Efekty kontrataku Izraela na obiekty Hezbollahu w Libanie.
Efekty kontrataku Izraela na obiekty Hezbollahu w Libanie.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Babak Taghvaee - The Crisis Watch
Przemysław Juraszek

24.04.2024 | aktual.: 24.09.2024 13:25

Hezbollah to jawnie wspierane przez Iran szyickie ugrupowanie polityczne, które jest integralną częścią struktur rządowych Libanu. Organizacja posiada dobrze wyszkoloną milicję, która liczy ok. 20 tys. aktywnych członków, a także podobną liczbę rezerwistów (według analiz Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych). W związku z tym Hezbollah stanowi znacznie poważniejsze zagrożenie niż bojownicy Hamasu z Gazy.

Duży wpływ ma tutaj obecność sprzyjającego środowiska operacyjnego, którym jest niepodległy ale bardzo kruchy politycznie Liban. Hezbollah zapewnia tam w praktyce drugą infrastrukturę oferując np. sieć placówek zdrowotnych oraz prowadzi działalność charytatywną, co przekłada się na duże poparcie społeczne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ponadto Hezbollah ma stanowić wsparcie militarnie dla libańskich sił zbrojnych w przypadku wojny z Izraelem. Takie uwarunkowania sprawiają, że Hezbollah dysponuje znaczącym arsenałem w postaci np. wyrzutni BM-21 Grad bądź BM-27 Uragan oraz dronów i pocisków balistycznych.

W ataku z 23 kwietnia 2024 r. zostały wykorzystane głównie drony wsparte niekierowanymi rakietami. Atak został powstrzymany przez system "Żelazna Kopuła", a lokalizacje, z których przeprowadzono atak oraz powiązane z nimi miejsca zostały następnie zbombardowane przez IAF.

Tym zaatakował Hezbollah

Sądząc po zdjęciach, Hezbollah użył dronów z rodziny Qasef wykorzystywanych też przez rebeliantów Huti z Jemenu. Są to proste maszyny będące wariantem irańskiego modelu Ababil-T o zasięgu szacowanym na 150 km i czasie lotu do dwóch godzin.

Jest on bardziej prymitywny od nowszych Shahed-136, ale wciąż stanowi zagrożenie, ponieważ ma możliwość przenoszenia 30 kg ładunku. Pozwala to na zastosowanie stosunkowo mocnej głowicy bojowej, co ma zrekompensować niską precyzję dona. Ta opiera się na cywilnej nawigacji GPS i INS i jej obsługa może zaprogramować tor lotu po punkach nawigacyjnych.

Z tego względu dron nadaje się do ataku wyłącznie na duże stacjonarne cele pokroju osiedla lub kompleksu przemysłowego. Napęd bezzałogowca stanowi mały silnik spalinowy napędzający śmigło pchające. Drugim środkiem ataku były niekierowane pociski kal. 122 mm bądź kal. 220 mm, zdolne do rażenia celów na dystansie do 40 km w zależności od zastosowanych rakiet. Zestrzelenie takich celów nie jest trudne, ale wymaga gęstej siedzi radarów i wyrzutni antyrakiet na chronionym terenie.

Potężna odpowiedź Izraela

Z kolei Izrael posiada możliwość użycia artylerii rakietowej oraz środków precyzyjnych zrzucanych z samolotów typuF-16C/D "Barak", F-16I "Sufa", F-15I "Ra'am" czy F-35I "Adir". Do wyboru Izrael ma też m.in. pociski EXTRA produkowane przez Elbit Systems, zdolne do trafienia w cele oddalone o 150 km z precyzją mniejszą niż 10 metrów, a także pociski balistyczne Predator Hawk o zasięgu do 300 km.

W przypadku odwetu w Libanie Jerozolima najpewniej wykorzystała precyzyjne bomby kierowane pokroju GBU Paveway, JDAM, MPR bądź SPICE. Wszystkie z nich stanowią moduły z systemem naprowadzania, doczepiane do starych niekierowanych bomb Mk 82/83/84 o masie kolejno 225, 450 i 900 kg.

W przypadku modułu naprowadzania z nawigacją satelitarną i inercyjną precyzja wynosi ok. 10 metrów przeciwko celom stacjonarnym. W przypadku wykorzystania głowic naprowadzających się na odbitą wiązkę lasera bądź posiadających głowicę optoelektroniczną widzącą termiczny obraz celu precyzja spada do poniżej trzech metrów i możliwe jest atakowanie poruszających się celów. Na poniższym nagraniu widać po kłębach dymu, że wykorzystano jeden z cięższych wagomiarów.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie