Hawker Hurricane, legendarny samolot, który uratował Wielką Brytanię
Hawker Hurricane był brzydki, technicznie mało finezyjny i zbudowany z wykorzystaniem przestarzałych technologii. Mimo tego to właśnie ten samolot obronił Wielką Brytanię przed Niemcami, a zarazem zapewnił polskim pilotom nieśmiertelną sławę.
06.11.2022 | aktual.: 06.11.2022 21:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Hawker Hurricane, obok Supermarine Spitfire’a, był jedną z dwóch podstawowych maszyn myśliwskich, produkowanych przed i w czasie II wojny światowej przez Wielką Brytanię. W walkach brały udział także inne brytyjskie myśliwce, jak dwupłatowy Gloster Gladiator, dwusilnikowy Westland Whirlwind czy Boston Paul Defiant, z uzbrojeniem umieszczonym w obrotowej wieży, a w kolejnych latach nowe, opracowane już w czasie wojny konstrukcje.
Główny ciężar starć z Luftwaffe i jej sojusznikami spadł jednak na ponad 20 tys. wyprodukowanych Spitfire’ów i 14 tys. Hurricane’ów. Choć w początkowym okresie wojny samoloty te pełniły podobną rolę, pod względem technicznym dzieliła je przepaść.
Hawker Hurricane – nietypowa konstrukcja
Hurricane był nietypową maszyną, łączącą w sobie stare i nowe rozwiązania. Stanowił szczytową formę serii myśliwców, projektowanych w latach międzywojennych przez Sydneya Camma z wytwórni Hawker. To spod ręki tego konstruktora wyszły później tak udane konstrukcje, jak Tempest, Sea Fury czy ikoniczny odrzutowiec VTOL, Hawker Harrier.
Hawker Hurricane wywodził się z samolotów dwupłatowych, a jego kratownicowa konstrukcja nawiązywała wprost do rozwiązań, wymyślonych jeszcze w czasie I wojny światowej. Konstrukcję samolotu stanowiła bowiem aluminiowa kratownica, obszyta płótnem. Do 1939 roku taką budowę miały nawet skrzydła Hurricane’ów, ale przed rozpoczęciem II wojny Brytyjczycy zastąpili je nowocześniejszymi, pokrytymi duraluminium.
Hawker Hurricane - użytkownicy
Oblatany 6. listopada 1935 roku brytyjski myśliwiec spotkał się ze sporym zainteresowaniem odbiorców zagranicznych. Niewielkie partie tych samolotów zamówiły m.in. Jugosławia (gdzie rozpoczęto produkcję licencyjną), Belgia czy Rumunia. Hurricane'y zamówiła także Polska.
Pierwszy z zamówionych Hurricane’ów trafił – rozłożony, w ładowni statku handlowego - do Gdańska w sierpniu 1939 roku. Nie został jednak wyładowany, a w związku z zaostrzającą się sytuacją międzynarodową kapitan brytyjskiego statku otrzymał polecenie wyjścia z portu.
Hurricane’y walczyły także przeciwko aliantom – poza samolotami zdobytymi w różnych okolicznościach przez Niemców i ich sprzymierzeńców, kilka takich maszyn, pierwotnie zamówionych przez Polskę, służyło także w lotnictwie Finlandii.
Przeciwko nim Rosjanie mogli użyć własnych Hurricane’ów, bo ZSRR był największym zagranicznym odbiorcą tych samolotów. W sumie podczas II wojny światowej Brytyjczycy dostarczyli Sowietom około 3 tys. Hurricane'ów.
Bohater bitwy o Anglię
19 eskadr Spitfire’ów i 31 eskadr Hurricane’ów – tak wyglądały filary obrony powietrznej Wielkiej Brytanii w czasie, gdy w 1940 roku Hitler powietrzną ofensywą usiłował rzucić Londyn na kolana. W teorii Hurricene’y były przeznaczone do walki z niemieckimi bombowcami, a Spitfire’y miały wiązać walką myśliwce Luftwaffe.
Praktyka pokazała, że pierwotne założenia były mocno oderwane od realiów i Hurricane’y regularnie ścierały się z niemieckimi samolotami myśliwskimi. Starsze i gorsze z brytyjskich myśliwców zestrzeliły ponad połowę (1392) wszystkich niemieckich samolotów, jakie III Rzesza straciła podczas bitwy o Anglię (2475). W walkach utracono 690 Hurricane’ów, z których część nadawała się jednak do remontu i ponownego wcielenia do służby. Daje to stosunek zestrzeleń do strat na poziomie 2:1.
Na Hurricane’ach swoje najsłynniejsze zwycięstwa odnosili walczący na Zachodzie, polscy piloci, jak Witold Urbanowicz, mający na koncie 15 samolotów wroga. Za sterami Hurricane’a zasiadał także Josef Frantisek, Czech z pochodzenia i Polak z wyboru, który zestrzelił 16 niemieckich samolotów.
W sumie w czasie II wojny światowej na tym typie maszyn latali – na różnych etapach służby – polscy piloci z każdego dywizjonu myśliwskiego, z wyjątkiem nocnego dywizjonu 307, "Lwowskich Puchaczy".
Lotniczy cud techniki: silnik Rolls-Royce Merlin
Hawker Hurricane – mimo starych rozwiązań konstrukcyjnych - był napędzany tym samym, co Spitfire, silnikiem Rolls-Royce Merlin. Ten ikoniczny, lotniczy motor miał jednak pewną wadę: ze względu swoją budowę podczas pracy z ujemnymi przeciążeniami, czyli w czasie stromego nurkowania samolotu, miał problemy z dopływem paliwa.
Wykorzystywali to piloci niemieckich samolotów, którzy w czasie walki powietrznej mogli próbować uciec spod ognia Brytyjczyków wprowadzając swoje maszyny w strome nurkowanie, które niemieckie konstrukcje znosiły dobrze (znacznie lepiej od pilotów).
Jednym z brytyjskich rozwiązań tego problemu była pogoń za niemiecką maszyną po wykonaniu półbeczki: zarówno Spitfire, jak i Hurricane przed wejściem w nurkowanie musiały odwrócić się tak, by pilot przed rozpoczęciem nurkowania znajdował się głową w dół. Było to jednak rozwiązanie doraźne. Wada konstrukcyjna została usunięta dopiero w 1940 dzięki inżynierce Beatrice Shilling, która wprowadziła w silniku stosowne poprawki.
Hawker Hurricane w walce
Jeśli Hurricane był technicznie przestarzały, dlaczego Brytyjczycy produkowali go równolegle ze znacznie nowocześniejszym Spitfire’em? Stare rozwiązania rzutowały m.in. na potencjał modernizacyjny Hurricane’ów, ale nie wpływały bezpośrednio na ich możliwości bojowe. Te – do czasu bitwy o Anglię – były wystarczające do nawiązania walki z niemieckimi samolotami.
Brytyjski myśliwiec miał ważny atut w postaci silnego uzbrojenia, Początkowo tworzyło go aż 8 umieszczonych w skrzydłach karabinów maszynowych kalibru kalibru .303 (7,69 mm). Były one skuteczne w walce z myśliwcami wroga, jednak gorzej radziły sobie z większymi samolotami, jak bombowce.
Rozwiązaniem tego problemu było wzmocnienie uzbrojenia. Różne warianty wersji Hurrcicane Mk II były uzbrojone w nawet 12 karabinów maszynowych albo baterię czterech działek kalibru 20 mm, zapewniających na tym etapie wojny znaczną siłę ognia.
Kolejną z zalet Hurricane’a była przestarzała konstrukcja. Jak to możliwe? Dzięki kratownicy samolot bardzo dobrze znosił ostrzał – o ile pociski nie trafiły w newralgiczne punkty konstrukcji, przelatywały przez kratownicę, dziurawiąc tylko pokrywające ją płótno.
Co więcej, takie uszkodzenia były proste i w naprawie, dzięki czemu nawet mocno podziurawione Hurricane’y mogły zostać szybko przywrócone do pełnej sprawności.
Hawker Hurricane – anioł stróż morskich konwojów
Hawker Hurricane po bitwie o Anglię został przesunięty do drugoplanowych zadań i w rejony, gdzie walki były mniej intensywne – do Afryki czy wybrzeża Morza Śródziemnego.
Dostosowano go również m.in. do roli maszyny szturmowej, ale wyjątkową rolę odegrał podczas działań na morzu jako wyposażenie statków handlowych CAM (Catapult aircraft merchant– statek handlowy wyposażony w katapultę) i MAC (Merchant aircraft carrier – w wolnym tłumaczeniu "towarowy lotniskowiec").
Dzięki temu rozwiązaniu alianckie konwoje były w stanie na pełnym morzu bronić się przed niemieckimi bombowcami dalekiego zasięgu i okrętami podwodnymi.
W przypadku CAM po wykryciu zagrożenia samolot nazywany Hurricat startował z katapulty, walczył lub odpędzał intruza, a następnie pilot – jeśli w zasięgu lotu nie było lądu - wodował albo wyskakiwał na spadochronie w pobliżu ochranianych statków.
W takich okolicznościach Hurricane’y były w praktyce samolotami jednorazowego użytku, dlatego do tej roli często przeznaczano maszyny starsze lub bardziej wyeksploatowane.
Na statkach MAC Hurricane’y (w wersji Sea Hurricane) startowały i lądowały jak na każdym innym lotniskowcu. W obu przypadkach samoloty te zapewniały jednak bezcenną ochronę z powietrza. Choć liczba startów i walk powietrznych takich maszyn nie była duża, szacuje się, że sama obecność Hurricane’ów zapewniała bezpieczeństwo, w wielu sytuacjach powstrzymując Niemców przed atakami na statki handlowe.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski