F‑16 dla Ukrainy. Stare samoloty, których boją się Rosjanie
Długo odwlekana decyzja o przekazaniu Ukrainie zachodnich samolotów wielozadaniowych została w końcu upubliczniona. F-16 stanowią dla Ukrainy bezcenne wsparcie, ale – biorąc pod uwagę wiek i konfigurację tych maszyn – nie gwarantują oczekiwanego przełomu. Jakie F-16 otrzyma Ukraina i czym różnią się te maszyny od polskich Jastrzębi?
27.08.2023 | aktual.: 27.08.2023 14:58
Nawet 71 samolotów F-16 dla Ukrainy. Taką pomoc zadeklarowały Dania (42 samoloty) i Holandia (19 maszyn), a następnie Norwegia (5-10 egzemplarzy).
Ponad rok po pierwszych wzmiankach i prośbach Kijowa wizja Viperów z tryzubami na statecznikach zaczyna nabierać konkretnego kształtu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto przy tym zaznaczyć, że – biorąc pod uwagę cykl szkolenia pilotów czy mechaników – decyzje o dostarczeniu zachodnich samolotów Ukrainie zapadły prawdopodobnie wcześniej niż zostały publicznie ogłoszone. Wstępny, bardzo ogólnie przedstawiany harmonogram zakłada, że pierwsze F-16 trafią do Ukrainy jeszcze w 2023 roku.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Sytuacja ukraińskiego lotnictwa
"Jeśli otrzymamy F-16, to wygramy wojnę" – stwierdził rzecznik ukraińskiego lotnictwa płk Jurij Ihnat. Ukraiński entuzjazm jest tu zrozumiały. Rosja, choć nie udało się jej zniszczyć ukraińskiego lotnictwa wojskowego, od początku konfliktu dominuje w powietrzu nad Ukrainą.
Na domiar złego pozostałe ukraińskie samoloty – nawet jeśli nie są niszczone w walce – na skutek intensywnej eksploatacja mają przekroczone resursy, a utrzymywanie ich w sprawności, mimo dostaw części m.in. z Polski i Niemiec, staje się coraz trudniejszym wyzwaniem. Choć sytuację poprawiły nieco dostawy polskich i słowackich MiG-ów 29, jest to kropla w morzu potrzeb.
Dlatego samoloty bojowe – jakiekolwiek – to dla Ukrainy wsparcie na wagę złota, a zarazem szansa na przełamanie albo ograniczenie rosyjskiej dominacji w powietrzu. Czy ich dostawa oznacza zarazem przełom decydujący o losach wojny? Opinie na ten temat zależą od tego, kto je wygłasza.
Kto się boi F-16?
Rosjanie z dużym respektem podchodzą do ewentualnego pojawienia się zachodnich samolotów na ukraińskim niebie. Pośrednim dowodem na to jest decyzja, aby wszystkie dostępne zasoby poświęcić na produkcję zaliczanych do maszyn 5. generacji samolotów Su-57.
Pokazuje to, że Rosjanie nie wierzą, aby produkowane seryjnie maszyny 4. generacji, jak Su-35 (Rosjanie określają je mianem "generacja 4++"), miały przewagę nad samolotami z Zachodu.
Dlatego rzucają wszystko na jedną szalę i będą próbowali zniwelować dostawy F-16 i ewentualnie innych typów samolotów wielozadaniowych 4. generacji, jak Mirage 2000 czy JAS-39 Gripen, poprzez przewagę technologiczną. Odrębną, dyskusyjną kwestią jest to, czy Su-57 faktycznie taką zapewni.
Optymizm związany z dostawami F-16 tonują jednak sami Amerykanie – w oficjalnych wypowiedziach nie znajdziemy deklaracji o przełomie czy broni gwarantującej przewagę i zmieniającej reguły gry. Skąd ta ostrożność?
Ponad 40 lat produkcji F-16
Odpowiedź być może stanowi fakt, że samoloty F-16 – mimo wspólnej nazwy i zbliżonego wyglądu – to maszyny produkowane od 1976 roku do dnia dzisiejszego (podobnie jak np. rosyjskie samoloty wywodzące się od Su-27).
Mimo różnych modernizacji, niekiedy kosztownych i głębokich, samoloty sprzed ponad 40 lat nie mają wiele wspólnego nie tylko z najnowocześniejszymi egzemplarzami opuszczającymi linie produkcyjne, ale nawet z 20-letnimi, użytkowanymi przez Polskę.
Można to odnieść do przykładu ze świata motoryzacji: Volkswagen Golf pierwszej generacji z 1974 i współczesny Golf VIII to przecież, mimo wspólnej nazwy, zupełnie różne samochody. W przypadku samolotów różnice w wyglądzie są wprawdzie znacznie mniejsze, ale różnice w możliwościach, wynikające choćby z rozwoju elektroniki, mogą okazać się znacznie poważniejsze niż w przypadku samochodów.
Dania i Holandia to użytkownicy F-16 w wariancie F-16AM/BM. W lotnictwie tych państw samoloty te są właśnie zastępowane przez F-35. Aktualni użytkownicy maszyn w tej wersji – jak np. Rumunia czy Grecja – planują ich eksploatację jeszcze przez około dekadę. Warto zaznaczyć, że ten wariant samolotów (Block 20) został pod koniec XX wieku zmodernizowany, co zwiększyło jego możliwości m.in. w zakresie wykrywania celów i stosowania nowoczesnego uzbrojenia kierowanego.
Dla porównania: Polska jest użytkownikiem znacznie nowocześniejszego wariantu F-16C/D Block 52+, dla kolejnych odbiorców – jak Zjednoczone Emiraty Arabskie – powstała wersja F-16E/F (Block 60 Desert Falcon), a aktualny wariant F-16V (Block 70) jest przedstawiany i oferowany jako tańsza alternatywa dla F-35.
Każdy z wariantów, choć wygląda niemal tak samo, oferuje względem poprzednika większe możliwości w zakresie wykrywania celów, systemu celowniczego, możliwości samoobrony czy ergonomii i układu wskaźników znajdujących się przed pilotem.
Znaczenie F-16
Ukraińcy (m.in. z serwisu Defence Express) zwracają uwagę na fakt, że zapowiadane dostawy F-16 dotyczą maszyn reprezentujących poziom techniczny z poprzedniego wieku. Część z nich nie będzie nadawała się do lotu i posłuży jako magazyn części zamiennych.
Dlatego F-16 pozwolą raczej na uzupełnienie strat i odbudowę ukraińskiego lotnictwa (co samo w sobie ma kolosalne znaczenie!), ale prawdopodobnie nie zapewnią technicznej przewagi nad nowszymi konstrukcjami rosyjskimi, jak Su-35. Zwłaszcza, że do ich skutecznego działania potrzebne są nie tylko piloci, części zamienne i uzbrojenie, ale także dobrze wyszkoleni specjaliści z obsługi technicznej.
Jednocześnie Ukraińcy podkreślają, że F-16 przed przekazaniem mogą przejść dodatkową modernizację, a nawet w obecnej wersji oferowane samoloty to pełnoprawne maszyny wielozadaniowe, pozwalające na atakowanie celów naziemnych i prowadzenie walki powietrznej na dużych dystansach.
Dlatego ich znaczenie jest trudne do przecenienia. Stanowią dla Ukrainy bezcenne wsparcie, a dla Rosjan poważny problem, zwłaszcza, że będą dostarczone w pakiecie wraz z wyszkolonymi na Zachodzie pilotami.
W połączeniu z innymi elementami wojskowej układanki, jak przekazywana przez Zachód nowoczesna artyleria lufowa i rakietowa czy zachodnie systemy przeciwlotnicze, mogą stanowić czynnik, który zdecyduje o losach wojny.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski