Brytyjska oferta dla Polski. Pozwoli nam stać się potęgą rakietową
Brytyjczycy proponują Polsce partnerstwo w kwestii produkcji systemów przeciwlotniczych, które byłoby ogromną katapultą dla polskiego przemysłu obronnego do światowej czołówki. Przedstawiamy szczegóły tej oferty.
01.07.2023 | aktual.: 01.07.2023 16:04
Międzynarodowy koncern MBDA przy wsparciu rządu Wielkiej Brytanii oferuje Polsce de facto możliwość przyłączenia się tego wielonarodowego europejskiego koncernu. Bazą jest tutaj wspólny traktat obronny pomiędzy Polską i Wielką Brytanią z 2017 roku i ma on taką samą rangę jak podobne porozumienie Brytyjczyków z Francją. Drugim punktem jest decyzja Polski o wyborze koncernu MBDA jako partnera dla programu Narew z 2022 roku i podpisanie kontraktu na dostawy dwóch baterii systemu "Mała Narew" (sześciu wyrzutni).
Brytyjczycy oferują tutaj partnerstwo strategiczne z bogatym transferem technologii obejmującym nawet dostęp do kodów źródłowych i integracją polskich systemów. Warto zaznaczyć, że w systemie Mała Narew oraz Pilica+ jest obecnie wykorzystywany polski system dowodzenia i kontroli (C2) Zenit oraz radary Bystra, Soła, w przyszłości Sajna (polski radar z anteną AESA) oraz rodzina pocisków CAMM będzie też kompatybilna z systemem IBCS. Będzie on stanowił swoisty mózg polskiej obrony przeciwlotniczej i umożliwi np. np. strzelanie pociskami CAMM do celu wykrytego przez radar Patriota.
Jest to możliwe, ponieważ pociski CAMM są wyposażone we własną aktywną głowicę radiolokacyjną i w przeciwieństwie do starszych systemów jak np. MIM-23 HAWK nie wymagają ciągłego oświetlania celu przez radar wyrzutni. Tutaj mamy tylko odpalenie pocisku w stronę wykrytego celu, po czym pokładowa głowica pocisku śledzi już go samodzielnie, sprawiając, że jest to system typu odpal i zapomnij.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z tego względu możliwe jest prowadzenie ognia do nawet ośmiu celów jednocześnie (cały zapas wyrzutni) atakujących z różnych kierunków. Pozwala na to technologia miękkiego startu, gdzie sprężony gaz wypycha pocisk w powietrze i dopiero w powietrzu kieruje się on w odpowiednią stronę.
Co więcej, w ramach kontaktu z kwietnia 2023 roku na program Pilica+ w Polsce powstanie biuro rozwojowe MBDA oraz możliwości serwisowe pocisków CAMM zyska Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia (WITU). Ponadto Brytyjczycy oferują polskiemu rządowi możliwość pełnej licencyjnej produkcji pocisków CAMM nawet w wersji ER o zasięgu wydłużonym do ponad 40 km mieszczącego się w kontenerach startowych dla zwykłych pocisków CAMM.
Zajmowałyby się tym firmy wybrane przez PGZ. Jak się dowiedzieliśmy podczas wizyty w brytyjskim oddziale koncernu MBDA, np. za jeden najistotniejszych elementów pocisków CAMM, czyli za głowicę radiolokacyjną, odpowiadałyby zakłady PIT Radwar (dostaną dostęp do technologii budowy półprzewodników do radarów w oparciu o azotek galu, czyli GaN), a Mesko dostałoby do produkcji głowicę bojową. Ta, co ciekawe, jest jedynym komponentem pocisków CAMM nieprodukowanym przez Brytyjczyków, ponieważ pochodzi z niemieckiego oddziału koncernu MBDA.
Ponadto polskie firmy po zaspokojeniu suwerennych potrzeb Polski zostałyby włączone do łańcucha dostaw koncernu MBDA i brałyby udział w opracowywaniu np. na razie będącego jeszcze w fazie koncepcyjnej pocisku CAMM-MR o zasięgu ponad 100 km. Byłaby to podobna sytuacja, jaka ma miejsce z pociskami Storm Shadow, które są produkowane zarówno w zakładach w Wielkiej Brytani, jak i we Francji.
Przedstawiciel MBDA potwierdzili też, że efekty współpracy w postaci systemu Pilica+ lub programów Miecznik oraz Ottokar Brzoza będą też oferowane klientom zagranicznym koncernu. Przykładowo Pilica+ to kompleksowe rozwiązanie obrony przeciwlotniczej dysponujące pociskami krótkiego zasięgu, bardzo krótkiego zasięgu (PPZR Piorun) oraz środkami artyleryjskimi w postaci armat PSR-A Pilica kal. 23 mm zdolnych niskokosztowo zwalczać cele na dystansie do 2,5 km.
Jest to propozycja Brytyjczyków i to, w jakim stopniu zostanie przyjęta, zależy już od polskiego rządu. Warto zaznaczyć, że taka bardzo obiecująca kooperacja na początku jest droższa niż zakup sprzętu z półki lub z pakietem minimum, ale nie jest codziennością w negocjacjach. Przykładowo, firmy Amerykańskie aż tak głębokiej współpracy poza paroma wyjątkami nie oferują wcale.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski