Ukraińcy trafiają nim w każdy cel. System NASAMS w nowej odsłonie

Demonstracja norweskiej samobieżnej wersji system NASAMS.
Demonstracja norweskiej samobieżnej wersji system NASAMS.
Źródło zdjęć: © Forsvarsmateriell
Przemysław Juraszek

30.06.2023 19:12, aktual.: 02.07.2023 20:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Norweska firma Kongsberg pokazała światu nową wersję systemu NASAMS zaprojektowaną na użytek norweskich sił zbrojnych. Podstawowy wariant tej broni jest używany w Ukrainie, gdzie - według wcześniejszych słów sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Lloyda Austina - wykazał 100 proc. skuteczności. Przedstawiamy osiągi nowej wersji tego systemu.

O demonstracji nowej wersji systemu NASAMS poinformowała norweska agencja zakupów obronnych Forsvarsmateriell (FMA). Prace nad powstaniem samobieżnego wariantu trwały od 2019 roku na mocy kontraktu o wartości 63,3 mln dolarów.

Samobieżny wariant NASAMS-a ma zapewnić norweskiej armii ruchomy system przeciwlotniczy krótkiego zasięgu. Obecnie norweskie siły zbrojne nie dysponują systemem tej klasy zdolnego do współpracy np. z jednostkami pancernymi i zmechanizowanymi. Mobilny wariant jest rozwinięciem aktualnie produkowanej trzeciej wersji systemu NASAMS.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mobilny system NASAMS — przyszła ruchoma tarcza norweskiego nieba

Norweski mobilny NASAMS będzie wykorzystywał opancerzone podwozie ACSV G5 zaprojektowane przez niemiecką firmę Flensburger Fahrzeugbau (FFG) odpowiedzialną m.in. za bardzo futurystyczny demonstrator bojowego wozu piechoty FFG Genesis.

Nowy NASAMS będzie zdolny zarówno do działania jako część większej sieci systemów przeciwlotniczych jak i w formie autonomicznej. Poza nieruchomą pochyloną wyrzutnią z czterema pociskami IRIS-T stosowanymi w norweskim lotnictwie, system jest wyposażony także radar z rodziny XENTA-M działający w paśmie X od duńskiej firmy Weibel Scientific oraz centrum kontroli ognia.

Radar systemu ma pozwalać na wykrycie celów na dystansie do maksymalnie 75 km (zasięg jest niższy dla niskolecących celów), a pociski nie wymagają do strzału precyzyjnego ustawienia wyrzutni, ponieważ wystarczy tylko jej obrócenie w konkretną stronę. Nie jest to jednak wymaganie, ponieważ pocisk może w powietrzu nawrócić i polecieć w stronę celu znajdującego z tyłu.

Zasięg wersji lotniczej wynoszący do 25 km dotyczy wysokiego pułapu, a w przypadku odpalenia z ziemi ten spada o około połowę ze względu na większy opór powietrza. Zmianie jednak nie ulega wyśmienita manewrowość nawet przy przeciążeniach znacząco przekraczających 60 G, zapewniana przez rozbudowane powierzchnie sterowe oraz wektorowanie ciągu silnika.

Pocisk ten jest zdolny nie tylko do zwalczania samolotów, ale także celów w postaci m.in. innych pocisków powietrze-powietrze bądź dronów. Dużą rolę odgrywa tutaj głowica IR czwartej generacji (IIR), która w porównaniu do poprzednich wariantów widzi dokładniejszy termiczny obraz celu. Pozwala to na strzelanie do obiektów wcześniej za zimnych dla pocisków ze starszą głowicą oraz zapewnia niewrażliwość na flary.

Co więcej, firma Kongsberg informuje, że algorytmy pocisków IRIS-T po włożeniu do wyrzutni są automatycznie modyfikowane z trybu powietrze-powietrze na ziemia-powietrze.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (0)