Bardzo rzadkie nagranie. Ukraińcy nie powinni mieć już tych rakiet

Ukraińcy mimo dostaw zachodnich systemów przeciwlotniczych starają się też reaktywować poradzieckie systemy przeciwlotnicze, ponieważ pomoc Zachodu jest zbyt mała w stosunku do potrzeb. Jednym z ciekawszych przypadków są systemy przeciwlotnicze S-300W wprowadzone do służby w ostatnich latach istnienia ZSRR.

Ukraiński pocisk 9M83 tuż przed odpaleniem silnika głównego.
Ukraiński pocisk 9M83 tuż przed odpaleniem silnika głównego.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | OSINTtechnical
Przemysław Juraszek

Ukraińcy wyczerpali w zasadzie wszystkie przedwojenne zapasy amunicji do systemów poradzieckich. Szczególnie problematyczna jest kwestia obrony przeciwlotniczej i antyrakietowej, ponieważ produkcja rakiet do nich nigdy nie opuściła ZSRR i dp dzisiaj znajduje się na terytorium Rosji.

Z tego względu po wyczerpaniu się ukraińskich oraz podarowanych przez Słowację zapasów rakiet do systemów S-300 te stały się bezużyteczne. Tymczasem liczba konkurencyjnych systemów takich jak PatriotSAMP/T (łącznie siedem baterii) dostarczonych Ukrainie to zbyt mało, aby zapewnić obronę antybalistyczną wszystkim kluczowym obiektom.

Warto zaznaczyć, że równolegle do prowadzonej wojny Ukraina stara się rozbudowywać własne możliwości produkcji broni i remontu wadliwego sprzętu. Widać to np. po pociskach balistycznych Toczka-U lub rakietach do systemu BM-30 Smiercz. Możliwe, że widoczne na poniższym nagraniu odpalenie pocisku rakietowego 9M83 z wyrzutni systemu S-300W jest efektem np. renowacji starych lub uszkodzonych pocisków.

Istnieje też opcja, że Ukraina otrzymała np. partię uszkodzonych pocisków do remontu z zagranicy, jak miało to miejsce choćby w przypadku pocisków do systemu S-300P z Bułgarii. Z kolei w przypadku systemu S-300W w zasadzie jedynym potencjalnym źródłem mógłby być wyłącznie Egipt.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

System S-300W - najlepszy system antybalistyczny ZSRR

System S-300W podobnie jak S-300P został opracowany w fabrykach Ałmaz-Antiej, ale wszedł do służby dopiero w latach 80. XX wieku. Był on wariantem zaprojektowanym na potrzeby radzieckich sił lądowych, którym zależało na mobilnym rozwiązaniu do ochrony przed pociskami balistycznymi oraz manewrującymi, z jakimi mogły się spotkać w państwach NATO.

Z tego względu wariant S-300W dysponował lepszymi możliwościami zwalczania takich zagrożeń niż wykorzystywany w lotnictwie i marynarce wojennej S-300P. Początkowo celem działania S-300W było zestrzeliwanie samolotów na odległość do 100 km i pocisków balistycznych na krótszym dystansie, który według deklaracji rosyjskich miał wynosić do 40 km.

W miarę upływu czasu pojawiły się nowe, dwustopniowe pociski 9M82, które charakteryzowały się zwiększonym zasięgiem rażenia do 200 km w przypadku samolotów. To tych Ukraina nie ma dostępu, ponieważ zostały one wprowadzone do służby wraz s systemem S-300W2.

Charakterystyczną cechą pocisków 9M83 o długości 7,8 m jest ich bardzo wysoka prędkość sięgająca do 1700 m/s. Jednakże sposób ich naprowadzania oraz metoda zniszczenia celu, nawet w najnowszych odsłonach, nie dorównuje rozwiązaniom zastosowanym na przykład w pociskach PAC-3 MSE.

Rosyjskie systemy nadal korzystają z przestarzałej technologii półaktywnego naprowadzania radiolokacyjnego. W praktyce oznacza to, że radar kierujący ogniem baterii musi nieprzerwanie śledzić cel aż do momentu trafienia, a zniszczenie celu jest realizowane przez głowicę odłamkową ważącą około 150 kg.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie