Zabija wszystko, co żywe. Rosjanie używają "broni jądrowej" dla ubogich

Rosjanie w ostrzelali miejscowość Novoselivske w obwodzie ługańskim za pomocą broni termobarycznej pokroju systemów TOS-1A. Wyjaśniamy, jak działa broń termobaryczna oraz dlaczego jej użycie w miastach to zbrodnia wojenna.

Efekt użycia przez Rosjan broni termobarycznej w miejscowości Novoselivske w Ukrainie.
Efekt użycia przez Rosjan broni termobarycznej w miejscowości Novoselivske w Ukrainie.
Źródło zdjęć: © Twitter | Euromaidan Press
Przemysław Juraszek

14.12.2022 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Walki na wschodzie Ukrainy w obwodzie ługańskim należą do najkrwawszych, a Rosjanie stosują tam straszliwą broń termobaryczną nawet w terenie zurbanizowanym. Warto zaznaczyć, że takiego użycia zakazuje art. 3 konwencji o zakazie lub ograniczeniu użycia pewnych broni konwencjonalnych z 2 grudnia 1983 roku.

Efekt rażenia zbliżony do zastosowania broni jądrowej

Broń termobaryczna należy do kategorii broni zapalających, ale jej efekt działania sprawia, że w strefie zero nic nie jest w stanie przeżyć, podobnie jak ma to miejsce w przypadku broni nuklearnej. Z tego względu jest także często nazywana bronią nuklearną dla ubogich, ponieważ jest prosta i tania w produkcji.

Zasada działania broni termobarycznej polega na rozpyleniu nad obszarem ładunku wybuchowego w formie aerozolu, a później jego detonację. Efektem jest powstanie kuli ognia, wewnątrz której panuje temperatura nawet 3 tys. stopni Celsjusza odparowującej wszystko w polu rażenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mamy też falę uderzeniową jak w przypadku klasycznych materiałów wybuchowych, ale ta dodatkowo wraca ze względu na fakt powstania próżni będącej skutkiem zużycia całego tlenu. Powoduje to ogromne skoki ciśnienia sięgające nawet paręset kg na cm kwadratowy rozrywające nie tylko tkanki miękkie pokroju płuc, ale zdolne uszkodzić nawet poszycie samolotów lub anteny radarów.

Ten śmiercionośny renons jest potęgowany w terenie zamkniętym, pokroju fortyfikacji, tuneli czy piwnic. W efekcie w strefie rażenia głowicy termobarycznej mamy 100 proc. śmiertelność, mimo iż zniszczenia infrastruktury nie wydają się bardzo poważne, ponieważ ładunki termobaryczne generują słabszą falę uderzeniową. Można rzec, że "szczęśliwcami" są Ci, którzy zginą szybko przez wyparowanie, ponieważ w innym przypadku będą umierać w męczarniach dusząc się, w wyniku krwotoków wewnętrznych lub oparzeń podobnie jak w przypadku broni nuklearnej tylko, że bez promieniowania.

Rosja wykorzystuje systemy TOS-1A zwane też ciężkimi miotaczami ognia, które opierają się na wykorzystaniu 24-prowadnicowej wyrzutni pocisków rakietowych kal. 220 mm (każdy zawiera 45 kg termobarycznego materiału wybuchowego) osadzonej na podwoziu czołgu T-72. Zasięg systemu TOS-1A to około 6 km co czyni go podatnym na ataki za pomocą przeciwpancernych pocisków kierowanych pokroju Stugna-P, a w przypadku trafienia dochodzi to potężnej eksplozji.

Rosjanie wprowadzili do służby systemy TOS-1A w czasie wojny w Afganistanie, gdzie te były używane do "czyszczenia" z przeciwników jaskiń. Warto też zaznaczyć, że w użyciu jest też przenośna wersja w postaci granatników termobarycznych RPO-A Trzmiel będących m.in. na wyposażeniu załóg bardzo rzadkich pojazdów opancerzonych BMO-T.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski