Ogromny wybuch amunicji termobarycznej na wozie TZM‑T. Winna Stugna-P

Przeciwpancerne pociski kierowane (PPK) Stugna-P, mimo iż znacznie cięższe od zachodnich odpowiedników to wciąż są bardzo skutecznym systemem. Ukraińcy polują nimi m.in. na budzące trwogę wyrzutnie rakiet termobarycznych TOS-1A i towarzyszące im wozy TZM-T. Wyjaśniamy działanie obydwu systemów.

Stugna-P to broń produkcji ukraińskiej.
Stugna-P to broń produkcji ukraińskiej.
Źródło zdjęć: © Wikipedia | Mykola Lazarenko
Przemysław Juraszek

Celem ukraińskiego PPK był najprawdopodobniej wóz załadowczy TZM-T przewożący zapas rakiet termobarycznych dla wyrzutni TOS-1A, który po trafieniu zamienił się w ogromną kulę ognia unicestwiającą wszystko w najbliższej okolicy. Widzimy też, że w przeciwieństwie do wcześniejszych nagrań tutaj mamy nagranie w kolorze.

Wyrzutnia rakiet termobarycznych TOS-1A

System TOS-1A obejmuje wieloprowadnicową wyrzutnię 24 niekierowanych pocisków rakietowych z głowicą termobaryczną osadzoną na podwoziu czołgu T-72. Pociski z głowicą termobaryczną czasem nazwaną też próżniową powodują unicestwienie wszystkiego, co żywe w strefie ostrzału.

Sprawcą jest połączenie kilku efektów maksymalizujących śmiertelność powstałych w wyniku detonacji rozpylonego chwilę wcześniej nad obszarem ładunku wybuchowego w formie aerozolu. Pierwszym jest bardzo wysoka temperatura rzędu nawet 3000 stopni Celsjusza w miejscu trafienia połączona ze zużyciem całego tlenu. W takich warunkach po prostu wszystko wyparowuje podobnie jak w przypadku użycia ładunku nuklearnego, tyle że w miniaturowej skali.

Do tego dochodzą skoki ciśnienia/podciśnienia sięgające nawet kilkuset kg na cm kwadratowy, które są w stanie uszkodzić nawet poszycie samolotów, nie mówiąc o ludzkich organach wewnętrznych, które w takich warunkach ulegają rozerwaniu. Co gorsza, broń termobaryczna działa najlepiej w terenie zabudowanym, gdzie jej skutki są groźniejsze niż w przypadku terenu otwartego (fale uderzeniowe wpadają w rezonans).

Na całe szczęście dla Ukraińców zasięg wyrzutni TOS-1A jest ograniczony do 6 km, więc te wraz z towarzyszącymi im wozami załadowczymi TZM-T działają na linii frontu i są w zasięgu operatorów PPK.

Stugna-P - Ukraiński mocno medialny bat na rosyjskie pojazdy pancerne

Do sieci trafia mnóstwo nagrań pokazujących użycie tego systemu lub eksportowego wariantu Skif powstałego przy współpracy z Białorusią charakteryzującego się m.in. innym interfejsem w języku arabskim. Stugna-P w porównaniu do Skiffa ma też w pełni ukraiński system naprowadzania.

Jest to lokalnie produkowany system zaprojektowany w 2011 przez Kijowskie Biuro Konstrukcyjne "Łucz" dostępny w większej liczbie niż uzbrojenie dostarczane z Zachodu, ale dzięki przenośnemu panelowi kontrolnemu z ekranem łatwo jest się Ukraińcom chwalić zniszczeniem celów. Jego typu rozwiązania nie ma np. w Javelinach, czy wyrzutniach NLAW.

Ukraiński system jest dość ciężki, ponieważ wraz z osprzętem wyrzutnia waży 71,3 kg, a najpopularniejsze pociski kal. 130 mm to dodatkowe 30 kg. Dla porównania zachodnie systemy PPK są przynajmniej o ponad połowę lżejsze, ale najpewniej i znacznie droższe. Stugna-P wykorzystuje też prosty system naprowadzania oparty o wiązkę lasera, który jest niewrażliwy na zakłócenia, ale wymaga ciągłego naprowadzania pocisku przez strzelca aż do chwili trafienia.

Przy prędkości pocisku 200 m/s cel na granicznym dystansie 5 km ma około 25 sekund na reakcję. Jest to dużo czasu jeśli zaatakowany pojazd lub nawet śmigłowiec ma dość zaawansowany system samoobrony. Ten nie tylko ostrzega cel, że jest namierzany, ale może nawet być w stanie zlokalizować wyrzutnię i pozwolić strzelcowi ostrzelać jej pozycję. Ukraińcy zdecydowali się więc zminimalizować ryzyko poprzez zdalne sterowanie wyrzutnią z odległości 50 m przy pomocy kabla podpiętego do przenośnego panelu kontrolnego.

W ten oto sposób obsługa może być ukryta np. w pobliskim rowie skąd może bezpiecznie naprowadzać pociski zdolne przepalić ponad 800 mm stali chronionej pancerzem reaktywnym (głowica tandemowa). Ukraińcy stosują też pojazdy typu buggy, aby w błotnistym regionie dostarczać wyrzutnie na pozycje, z których ataku Rosjanie się nie spodziewają.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie