"Zabawki" Gierasimowa. Rosyjskie roboty bojowe z Chin
Szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej Walerij Gierasimow mógł podziwiać makiety rosyjskiej robotyki. Przedstawiamy, jak sobie poradziły i na czym mogą bazować.
18.07.2024 | aktual.: 18.07.2024 19:23
Rosjanie od wielu lat mocno akcentowali potrzebę tworzenia robotów lądowych, ale poza prototypami typu Uran-9 jakoś nie widać ich w Ukrainie. Wyjątkiem jest tylko Uran-6 wykorzystywany do rozminowywania terenu. Dużo większy progres zauważalny jest po stronie ukraińskiej w kontekście zdalnie sterowanych łazików czy wieżyczek obronnych.
Tymczasem w Rosji przygotowano pokaz dla Szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej Walerija Gierasimowa, gdzie nie wszystko poszło zgodnie z planem. Wystarczy zobaczyć, jak jeden z robotów o mało nie utknął na symulowanej przeszkodzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Roboty na wojnie — przydatne, ale trudniejsze w wykorzystaniu niż sądzono
Idea wykorzystania uzbrojonych robotów zamiast żołnierzy na polu walki w przypadku atakowania np. silnych fortyfikacji, jest bardzo kuszącą wizją, ale jeszcze nienadająca się do realizacji.
Ze względu na obecność systemów walki elektronicznej niezbędny jest wysoki poziom autonomii, jak na razie obserwowany wyłącznie w dronach latających. Te, w przypadku profesjonalnych konstrukcji wojskowych, mogą uderzać we wcześniej zdefiniowane cele nawet po utracie kontaktu z pilotem.
Gorzej wygląda sprawa na lądzie, gdzie zasięg jest ograniczony i najlepszą metodą komunikacji byłby rozwijany światłowód, podobnie jak ma to miejsce w przypadku sporej części przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk). Ogranicza to dość drastycznie zasięg i w przypadku ukraińskiego robota IRONCLAD wynosi on "po kablu" 1 km.
To sprawia, że uzbrojoną maszynę o masie kilkudziesięciu lub nawet kilkuset kilogramów, trzeba byłoby podprowadzić w rejon walki, co jest bardzo angażujące pod kątem logistycznym. Jedne z największych sukcesów w dziedzinie robotów naziemnych osiąga np. estońska firma Milrem Robotics oraz amerykańska Textron Defence Systems.
W porównaniu z nimi prezentowane rosyjskie roboty wyglądają jak dzieło modelarzy na szybko złożone z tego, co było pod ręką, aby zadowolić na pokazie Walerija Gierasimowa. Pierwszy z robotów jest wyposażony w wielokalibrowy karabin maszynowy NSW lub Kord kal. 12,7x108 mm z zamontowanym tłumikiem dźwięku, a drugi to wariant transportowy.
Niektórzy komentujący podnoszą, że uzbrojony wariant bazuje na chińskim komercyjnym robocie TR600 za 4 tys. dolarów, do którego Rosjanie dodali trochę stalowych płyt chroniących m.in. boki. Chiński robot ma mieć możliwość pracy na baterii do 2 godzin oraz możliwość przenoszenia ładunków do 120 kilogramów.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski