Ukraińskie "komary śmierci". Mają polski akcent z czasów PRL
Ukraińcy dostali z Polski mnóstwo różnego rodzaju broni, w tym zabytki z głębokiego PRL-u w postaci np. granatów nasadkowych PGN-60 i KGN. Przedstawiamy, jak Ukraińcy wykorzystują te antyki do eliminacji Rosjan.
Ukraińcy wykorzystują drony jako substytut dla dedykowanych systemów uzbrojenia kierowanego z dużym sukcesem. Nie jest to idealnie rozwiązanie pozbawione problemów, ale pozwala na eliminację pojazdów w postaci nawet czołgów wartych miliony dolarów kosztem nawet około 1 tys. dolarów.
Drony są kupowane na wolnym rynku lub składane z części do samodzielnego montażu, a w charakterze uzbrojenia w zasadzie wszystko, co zawiera materiał wybuchowy. Jednakże szczególnym uznaniem cieszą się gotowe rozwiązania w postaci np. granatów PG-7VL od granatników RPG-7, bomblety z amunicji kasetowej czy stare granaty ręczne lub nasadkowe.
Do ostatniej kategorii należą produkowane od lat 60. XX wieku polskie granaty PGN-60 i KGN, które trafiły do różnych ukraińskich jednostek latem 2024 roku. Są one obecnie bronią całkowicie przestarzałą, ale po odchudzeniu w postaci ucięcia sekcji z prowadnicą i finami stabilizującymi nadają się do wykorzystania na dronach FPV.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Granaty nasadkowe PGN-60 i KGN oraz drony FPV
Drony FPV w Ukrainie składają się w zasadzie tylko z ramy, silników elektrycznych wraz z wirnikami, baterii oraz kamery. Następnie za pomocą trytytki przyczepiany jest środek rażący z własnym zapalnikiem uderzeniowym lub stosowany jest zapalnik elektryczny aktywowany przez zamknięcie obwodu wskutek zgięcia podczas uderzenia drutów przed dronem (częsty widok).
Taki dron w zależności od baterii ma do 10 km zasięgu, a łączność radiowa jest osiągana przez stosowanie wzmacniaczy sygnału np. wyżej latających dronach typu "Baba Jaga". Z kolei polskie granaty nasadkowe wystarczą do wyeliminowania żołnierza lub np. bojowego wozu piechoty z rodziny BMP. Gorzej ma się sprawa z czołgami, ale być może przy bardzo szczęśliwym trafieniu też może to być możliwe.
Przeciwpancerny granat PGN-60 kal. 68 mm będący bazą dla ultralekkiego granatnika przeciwpancernego RPG‑76 Komar ma oferować możliwość przepalenia do około 200 mm stali pancernej. Sam granat ważył około 0,5 kg, ale sama głowica już zaledwie 386 g, z czego ładunek wybuchowy stanowił 230 g. Jego odpalanie następowało z karabinka-granatnika wz. 1960/70 po uprzednim załadowaniu nabojem ślepym i nałożeniu granatu na lufę.
Drugą opcją były granaty odłamkowe KGN o masie 460 g, z czego 325 g przypadało na głowicę zawierającą 65 g materiału wybuchowego. Resztę stanowiła odlewana skorupa tworząca podczas eksplozji około 250 odłamków zapewniających kilkumetrowe pole rażenia. Utylizacja bojem tych starych granatów jest najkorzystniejszą finansowo opcją dla Polski, a jak widać Ukraińcy są je w stanie kreatywnie wykorzystać.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski