Ukraińcy dostali broń "widmo". Nawet w katalogach jej nie ma

Rozłożona na pozycji mina PARM.
Rozłożona na pozycji mina PARM.
Źródło zdjęć: © Twitter | TANKMAN
Przemysław Juraszek

27.04.2022 10:23, aktual.: 27.04.2022 14:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do Ukrainy trafiła masa uzbrojenia z Zachodu zarówno w postaci broni poradzieckiej, jak i sprzętu nowoczesnego. Zdecydowanie do tej drugiej kategorii można zaliczyć miny przeciwburtowe PARM / DM-22, które zostały odkryte przez Rosjan.

Niemcy początkowo dość opornie podchodziły do wysyłania Ukrainie sprzętu wojskowego. Jednakże jak zezwolenie się pojawiło, to zazwyczaj do Ukrainy trafiało "konkretne" uzbrojenie. Mowa tutaj np. o granatnikach przeciwpancernych Panzerfaust 3 lub RGW90, a wczoraj ogłoszono wysłanie 50 samobieżnych systemów przeciwlotniczych Flakpanzer Gepard.

W internecie pojawiły się zdjęcia bardzo ciekawej niemieckiej przeciwpancernej miny przeciwburtowej zdobytej przez Rosjan w pobliżu miejscowości Izium w regionie charkowskim. Sztuka na zdjęciu została wyprodukowana w 1996 roku oraz jak wskazuje portal ZBiAM do Ukrainy trafiło 2 tys. min różnego typu, uwzględniając PARM.

Mina przeciwburtowa PARM/ DM-22 - czym jest oraz zasada działania

Miny przeciwburtowe to najnowszy "krzyk mody" w przypadku min przeciwpancernych tak starych jak pojazdy opancerzone. Różnicą jest jednak to, że atakują one cele z boku, a nie od dołu oraz wiele z nich należy do kategorii min inteligentnych, które można zdezaktywować po zakończeniu konfliktu lub same robią to z czasem.

Do ataku w zależności od modelu wykorzystywany jest pocisk rakietowy z klasyczną lub tandemową głowicą kumulacyjną, lub penetratorem formowanym wybuchowo (EFP). Niemiecka konstrukcja wykorzystuje pierwszą metodę i jej korzenie sięgają 1980 roku, a do Bundeswehry trafiła w 1990 roku. Na poniższym nagraniu możecie zobaczyć minę PARM w akcji.

Jest to konstrukcja niemieckiej firmy TDW GmbH będącej aktualnie częścią MBDA Germany. Co ciekawe, w katalogu firmy nie ma wzmianki o tej minie, ale TDW wystawia PARM na większych targach zbrojeniowych. Z tego względu jest to swego rodzaju produkt "widmo". Po pierwsze jest to wysoce zaawansowany produkt, a po drugie należy do grupy kontrowersyjnego uzbrojenia pokroju min, które mają bardzo czarny PR.

Warto też zaznaczyć, że europejscy producenci (szczególnie mniejsi) są zazwyczaj znacznie mniej otwarci w stosunku do konkurentów np. z USA. Szczególnie widać to na różnego rodzaju targach zbrojeniowych pokroju np. MSPO.

Sądząc po zdjęciach oraz powołując się na portal Soldat&Technik.de, jest to pierwsza generacja o zasięgu do 40 m, a nie jak twierdzi Ukraine Weapons Tracker PARM 2 o zasięgu 100 m. Odpalenie miny następuje po zmiażdżeniu przez pojazd światłowodu rozstawionego na trasie przelotu pocisku rakietowego.

Ponadto mina ma możliwość czuwania aż do 40 dni, a później następuje jej dezaktywacja. Jest to bardzo pożądana funkcjonalność, ponieważ jak wiele razy pokazała historia, po wojnie zawsze istniał problem wciąż aktywnych min niebezpiecznych dla cywilów. Oczywiście zdezaktywowaną minę PARM można ponownie wykorzystać po wymianie baterii na nową.

Mina PARM waży około 10 kg, z czego 1,5 kg przypada na tandemową głowicę kumulacyjną zdolną zniszczyć każdy rosyjski czołg chroniony pancerzem reaktywnym. Różne źródła wspominają o możliwości przepalenia nawet do 600 mm stali. Warto pamiętać, że w radzieckich czołgach pokroju T-72 bądź T-64 karuzela automatu ładowania jest osadzona nisko w kadłubie czołgu, więc trafienie miną PARM w zasadzie gwarantuje potężną eksplozję połączoną z widowiskowym urwaniem wieży.

Przygotowanie zasadzki wymaga tylko rozstawienia miny na rozkładanym trójnogu, ustawieniu głowicy w stronę miejsca ataku oraz rozwinięcia światłowodu.

Zmodernizowana PARM 2

Warto zaznaczyć, że TDW prowadziło rozwój systemu i w 1990 roku pojawiła się koncepcja wykorzystania czujnika akustycznego w połączeniu z sensorem podczerwieni, co pozwoliło na znaczne zwiększenie zasięgu do 100 m. Taką kombinację zastosowano ze względu na fakt, że sensor IR nie należy do energooszczędnych, więc ten jest aktywowany, tylko jak mikrofon wychwyci dźwięk silnika charakterystyczny dla czołgu lub innego ciężkiego pojazdu. Z tego powodu pojawiły się informacje, że czas czuwania zmalał do maksymalnie 30 dni.

Co ciekawe, istnieje możliwość zaprogramowania miny tak, aby zaatakowany został np. dopiero trzeci pojazd w kolumnie. Mina ma mieć możliwość rozróżniania długości obiektów, co może wskazywać na zastosowanie sensora IR czwartej generacji zdolnego do wykrywania nie tylko punktów ciepła, ale termicznego obrazu celu tak jak ma to miejsce w np. w przeciwlotniczych pociskach Mistral.

Minę PARM 2 można poznać po tym, że ma zamontowany dodatkowy sensor IR, którego na sztukach z Ukrainy nie widać. Firma TDW niemająca tej miny w swoim oficjalnym katalogu wystawiła jednak ten wariant m.in. na londyńskich targach DSEI 2021. Ponadto wedle informacji PARM 2 ma też poprawioną głowicę kumulacyjną o większej penetracji do 750 mm i zasięg zwiększony do 100 m. Najnowszy wariant wedle pierwotnych planów miał zostać wprowadzony do Bundeswehry w latach 1994-1996.

Miny PARM powstały jako jedno z wielu narzędzi zaprojektowanych to odparcia licznych zagonów pancernych ówczesnego Układu Warszawskiego, które miały w przypadku przejścia z zimnej wojny w "gorącą" zaatakować zachodnie tereny dzisiejszych Niemiec. Teraz miny trafiły jako pomoc dla Ukrainy i można rzec, po latach są wykorzystywane zgodnie z intencjami twórców.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także