Syndrom hawański. Putin może atakować wrogów niewidzialną bronią dźwiękową

Migreny, zaburzenia pamięci, problemy ze snem, a także fizyczne urazy narządu słuchu. Objawy "syndromu hawańskiego" są ulotne i trudne do sklasyfikowania, ale pojawiły się u pracowników amerykańskich placówek dyplomatycznych na całym świecie. Wystąpiły, gdy w zagraniczną podróż ruszyli funkcjonariusze rosyjskiej jednostki 29155.

"Syndrom hawański" można wytłumaczyć skutkami użycia broni dźwiękowej
"Syndrom hawański" można wytłumaczyć skutkami użycia broni dźwiękowej
Źródło zdjęć: © Kremlin.ru
Łukasz Michalik

"Nieśmiercionośna broń akustyczna" – tak Rosjanie określili obszar zainteresowania jednego z oficerów jednostki 29155 i za badania nad nim nagrodzili go medalem. Mieli ku temu dobry powód. Jak wynika z międzynarodowego śledztwa, od niemal dekady rosyjskie służby specjalne skutecznie atakują amerykańskich dyplomatów i funkcjonariuszy tamtejszych agencji.

Ofiary rosyjskich ataków mają doświadczać tzw. "syndromu hawańskiego". To zespół zaburzeń, które w latach 2015-2017 wystąpiły u personelu amerykańskiej placówki dyplomatycznej w Hawanie. Bóle głowy, wibrujący ból w uszach, utrata równowagi czy problemy ze snem i pamięcią były tak silne, że z Kuby ewakuowano wówczas 24 osoby.

Rok później na podobne dolegliwości zaczęli skarżyć się pracownicy placówek w Pekinie, Kantonie i Szanghaju. Później w Gruzji, Austrii, a nawet na terenie Stanów Zjednoczonych, w samym Waszyngtonie. Nowa "choroba zawodowa" dotykała dyplomatów i pracowników rządowych agencji, którzy w jakiś sposób zajmują się Rosją.

Tego nie dało się zignorować, zwłaszcza że poza problemami klasyfikowanymi jako neurologiczne zaczęły występować także fizyczne obrażenia, jak "niemechaniczne urazy mózgu" czy urazy ślimaka i kości, wchodzących w skład ucha wewnętrznego. Dają one objawy zbliżone do "syndromu hawańskiego".


Mimo że ślimak umiejscowiony jest głęboko wewnątrz uszu i przez swoje położenie wydaje się być dobrze chronionym narządem, do jego uszkodzenia może dojść pod wpływem czynników zewnętrznych, takich jak ekspozycja na duży hałas (…). Konsekwencjami uszkodzenia ślimaka mogą być trudności w odbiorze mowy, utrudniające komunikację, a także problemy z koncentracją. Ponieważ ślimak sąsiaduje z narządem równowagi, stany zapalne i uszkodzenia w tym obszarze mogą prowadzić do zawrotów głowy i trudności w utrzymaniu równowagi, a także nudności.

Twój Słuch

Ale jak wystawić kogoś na duży hałas tak, aby się nie zorientował? Bardzo głośny dźwięk może powodować ból. Dźwięk, którego nie słyszymy – także. Wystarczy wyemitować go powyżej (ultradźwięki) albo poniżej (infradźwięki) progu słyszalności, aby w pozornie absolutnej ciszy uzyskać efekt taki, jakby zaatakowana osoba została wystawiona na ekstremalny hałas.

Gdy wystawisz kogoś na bardzo głośny dźwięk (…), to ta osoba natychmiast odczuje ból, zasłoni uszy i będzie błagać, żebyś przestał. Można to też zrobić wykorzystując dźwięki o bardzo niskiej albo bardzo wysokiej częstotliwości, których dana osoba nie usłyszy, ale będzie odczuwać ból.

Jacob WardPopular Science

Decyzją Kongresu, na podstawie tzw. Havana Act, poszkodowani otrzymali odszkodowania. Jednocześnie amerykański wywiad wydał uspokajający komunikat, że obserwowane dolegliwości nie są wynikiem działania państw wrogich USA. 

Wywiad nie mówi całej prawdy

Problem w tym, że uspokajające komunikaty są sprzeczne z ujawnionymi wcześniej opiniami ekspertów, na które powoływało się m.in. amerykańskie Biuro Dyrektora Krajowego Wywiadu (to dowództwo Wspólnoty Wywiadowczej, nadzorującej 18 rządowych agencji wywiadowczych).

Ta niewielka liczba przypadków nie może zostać łatwo wyjaśniona znanymi czynnikami środowiskowymi czy medycznymi, ale może zostać przypisana czynnikom zewnętrznym. Impulsowa energia elektromagnetyczna, w szczególności ta w zakresie częstotliwości radiowych, w wiarygodny sposób wyjaśnia objawy w tej grupie przypadków.

Avril HainesDyrektorka Wywiadu Narodowego

Oficjalne stanowisko amerykańskiego wywiadu podważa także śledztwo przeprowadzone wspólnie przez redakcje łotewskiego portalu "Insider", niemieckiego czasopisma "Der Spiegel" i programu "60 minutes" amerykańskiej stacji CBS.

Jak ustalono, Hawana wcale nie była pierwsza, bo charakterystyczne dolegliwości zaobserwowano u personelu placówek dyplomatycznych już wcześniej m.in. we Frankfurcie.

Ich występowanie pokrywa się z potwierdzonymi w wyniku śledztwa zagranicznymi wyjazdami funkcjonariuszy rosyjskiej jednostki 29155. To pracujący dla rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU mordercy odpowiedzialni za ataki na wrogów Putina na całym świecie. Jednostka 29155 wykonała m.in. atak z użyciem promieniotwórczej broni na terytorium NATO, zatruwając polonem Siergieja Skripala i jego córkę.

Zidentyfikowani członkowie oddziału 29155, zaangażowani w atak
a na Siergieja Skripala
Zidentyfikowani członkowie oddziału 29155, zaangażowani w atak a na Siergieja Skripala© Bellingcat

Kreml – jak zawsze – ustami swojego rzecznika, Dmitrija Pieskowa, zaprzeczył informacjom o swojej zbrodniczej działalności, nazywając je bezpodstawnymi oskarżeniami.

Niezależnie do tego "nieśmiercionośna broń akustyczna", oddziałująca na swoje ofiary w niewidzialny i trudny do wykrycia sposób, nie jest ani dziennikarskim wymysłem, ani wizjami futurologów czy wielbicieli SF. Istnieje naprawdę.

Od trąby jerychońskiej do LRAD-u

Czy dźwięk może być bronią? Wzmianki o bojowym zastosowaniu muzyki sięgają VII-VI wieku p.n.e., gdy powstawała wchodząca w skład Starego Testamentu Księga Jozuego. To właśnie z niej pochodzi opis niepotwierdzonej archeologicznie bitwy pod Jerychem, gdzie 3200 lat temu słynne trąby jerychońskie, w połączeniu z krzykiem tysięcy wojowników, miały doprowadzić do zawalenia się potężnych murów obronnych.

Upadek Jerycha - fragment (Jean Fouquet)
Upadek Jerycha - fragment (Jean Fouquet)© Domena publiczna

W czasach II wojny światowej nad bojowym wykorzystaniem dźwięków pracowali także Niemcy, usiłujący wykorzystać generowane wybuchami fale dźwiękowe w roli broni przeciwlotniczej. Próby te zakończyły się jednak niepowodzeniem.

W okresie znacznie nam bliższym zastosowanie muzyki w roli broni również nie jest niczym niezwykłym. W 1989 r. zamiast szturmować ambasadę Watykanu, gdzie ukrył się dyktator Panamy Manuel Noriega, Amerykanie zaserwowali mu tydzień z muzyką Guns N’ Roses i Led Zeppelin.

Wystarczył tydzień, aby – bez rozlewu krwi – uciekinier dobrowolnie poddał się, prosząc jedynie o wyłączenie odtwarzanych w kółko nagrań. Podobnie, choć z wykorzystaniem innego repertuaru, potraktowano więźniów przetrzymywanych przez Amerykanów w Guantanamo.

O tym, jak dolegliwe mogą być fale dźwiękowe, dobitnie mogli przekonać się somalijscy piraci albo uczestnicy różnych demonstracji na całym świecie, na których zastosowano LRAD (Long Range Acoustic Device) – nieśmiercionośną broń emitującą dźwięki wywołujące fizyczny ból. Także i polska policja ma na stanie zestawy LRAD, jednak ze względu na normy prawne, w naszym państwie mogą być one stosowane jedynie w roli mobilnego nagłośnienia.

W przeciwieństwie do "syndromu hawańskiego", opisywane przypadki nie mają w sobie nic tajemniczego - to przykłady niekorzystnego oddziaływania hałasu. Ale co w przypadku, gdy oddziałują na nas dźwięki, których nie słyszymy?

Niesłyszalne dźwięki wokół nas

Nie trzeba być amerykańskim dyplomatą ani szpiegiem, aby paść ofiarą niesłyszalnego ataku dźwiękowego. Dźwięki o wysokiej częstotliwości wykorzystano do produkcji urządzenia Mosquito (komar) – emitera dźwięków, używanego do odstraszania nastolatków. Wykorzystuje on zjawisko postępującej wraz z wiekiem degradacji słuchu - młodsze osoby słyszą dźwięki o wyższych częstotliwościach, które są niesłyszalne dla ludzi starszych.

Korzystają z tego właściciele lokali usługowych na całym świecie, zainteresowani ściągnięciem starszej klienteli, ale również np. władze Rotterdamu, stosujące "komary", aby rozproszyć młodzież zakłócającą ciszę nocną.

Ten sam mechanizm daje młodym ludziom sposobność do dyskretnej komunikacji z zastosowaniem w smartfonach dzwonków czy dźwięków powiadomień o wysokiej częstotliwości, niesłyszalnych np. dla nauczyciela.

Z podobnego mechanizmu korzystają także marketingowcy, wykorzystujący niesłyszalne dźwięki do komunikacji pomiędzy emiterami reklam – jak np. telewizory – a naszymi smartfonami. Rozwiązania wykorzystujące tę metodę rozwija m.in. firma SilverPush, co zostało przed laty przedstawione amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu jako zagrożenie dla konsumentów. W tym przypadku celem nie jest jednak nasze zdrowie, ale konta i portfele.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie