Japonia buduje armię przyszłości. Testuje roboty kroczące
Japonia formalnie nie ma armii, ale jej Siły Samoobrony należą do najsilniejszych sił zbrojnych na świecie. Są doinwestowane (zwłaszcza marynarka wojenna) i nowoczesne, choć borykają się z problemami kadrowymi. Jednym z rozwiązań ma być coraz powszechniejsza robotyzacja.
31.03.2024 | aktual.: 31.03.2024 18:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Aby sprostać brakom kadrowym, Japonia wprowadza do służby roboty. Przykładem są testy biomorficznych robotów kroczących Vision 60 klasy Q-UGV. Testy zostały ujawnione dzięki fotografiom zamieszczonym w serwisie X przez użytkownika jasdf_hyakuri. Zdjęcia zostały zrobione w bazie lotniczej Ibaraki położonej na północ od Tokio. Siły Samoobrony testowały tam roboty kroczące Vision 60.
Są to maszyny opracowane przez amerykańską firmę Ghost Robotics. Swoim wyglądem przypominają nieco słynne robo-psy budowane przez Boston Dynamics. Sprzęt Ghost Robotics ma udźwig 14 kg, na jednym ładowaniu może pokonać ok. 10 km z prędkością 17 km/h i jest wyposażony w czujniki zapewniające mu dookólną obserwację.
W zależności do potrzeb Vision 60 może działać w różnych konfiguracjach. Japończycy testowali trzy: mobilny system nagłaśniający dużej mocy LRAD-100X, emitujący m.in. dźwięki o tak dobranej charakterystyce, aby działały odstraszająco, robot wyposażony w manipulator do podnoszenia przedmiotów i platformę transportową.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
W testach nie brały udziału istniejące, uzbrojone wersje robotów Ghost Robotics, jak wariant SPUR (Special Purpose Unmanned Rifle) wyposażony w karabin wyborowy czy warianty z granatnikami lub karabinami maszynowymi.
Robotyzacja japońskich Sił Samoobrony
Warto podkreślić, że Japonia - chcąc podtrzymać swój status regionalnego mocarstwa - szuka rozwiązań, pozwalających na wykonywanie dotychczasowych zadań siłami, w skład których wchodzi mniej ludzi.
Konieczność utrzymywania znacznych sił zbrojnych jest pochodną nie tylko chińskiego i północnokoreańskiego zagrożenia, ale także - formalnie niezakończonej - wojny z Rosją, której zakończenie uniemożliwia spór o Wyspy Kurylskie.
Z tego powodu w japońskich stoczniach powstają m.in. fregaty typu Mogami, które pomimo swoich rozmiarów są tak zautomatyzowane, aby do ich obsługi wystarczyła zaledwie 90-osobowa załoga.
Ten sam proces widać w lotnictwie, gdzie prowadzone są prace nad opcjonalnie załogowym samolotem przyszłości Mitsubishi F-X, czy też w siłach lądowych, z których są wycofywane starsze czołgi Typ 74 z czteroosobową załogą, a na ich miejsce są wprowadzane nowsze, jak Typ 10, z załogą trzyosobową.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski