Satelity HBTSS to sposób na pociski hipersoniczne. Kosmiczny parasol USA
Pociski hipersoniczne – czyli poruszające się co najmniej pięć razy szybciej od dźwięku – bywają przedstawiane jako broń, której ataku nie da się zatrzymać. Amerykanie znaleźli jednak sposób, aby zniwelować przewagę, jaką broni hipersonicznej daje duża prędkość. Rozwiązaniem okazały się satelity HBTSS. Jakie jest ich zadanie?
Broń hipersoniczna jest rozwijana w wielu krajach, jednak za liderów w jej rozwoju uchodzą obecnie Rosja i Chiny. Propaganda tych krajów intensywnie eksploatuje ten wątek i przedstawia pociski hipersoniczne jako superbroń, zdolną do przełamania obrony przeciwrakietowej i zniszczenia dowolnego celu.
Mit ten został zweryfikowany podczas wojny w Ukrainie, gdzie – co pokazuje los rosyjskich pocisków Ch‑47M2 Kindżał czy niedawno użytego do ataku na Kijów 3M22 Cyrkon – zachodnie systemy przeciwlotnicze okazały się zdolne do zwalczania rosyjskich pocisków hipersonicznych.
Jak zniszczyć pocisk hipersoniczny?
Problem jaki dla obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej mogą stanowić superszybkie pociski, jest jednak realny. W odróżnieniu od również bardzo szybkich pocisków balistycznych, które można wykryć wcześnie i z daleka, lecące nisko pociski hipersoniczne stanowią większe wyzwanie.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Niski pułap lotu i wysoka prędkość, a także możliwość manewrowania sprawiają, że wykrycie następuje stosunkowo późno, co ogranicza czas na reakcję systemów antyrakietowych.
Twórcy tej broni zakładają, że bardzo szybki pocisk da obrońcom zbyt mało czasu, aby byli w stanie wykryć zagrożenie, ustalić parametry lotu i wystrzelić własne pociski wystarczająco wcześnie, by zdołały zniszczyć hipersoniczny cel.
Problem ten można niwelować poprzez odpowiednio wczesne wykrycie zagrożenia. Dlatego np. z myślą o nieobliczalnym reżimie północnokoreańskim, Japonia rozwija flotę dronów rozpoznawczych. Duże bezzałogowce, patrolując nieustannie w oddaleniu od Wysp Japońskich, mają wykrywać nadlatujące pociski na tyle wcześnie, aby obrona przeciwlotnicza zdążyła zareagować.
Kosmiczne wczesne wykrywanie
Inne rozwiązanie wdrażają Amerykanie. Sposobem Pentagonu na pociski hipersoniczne jest wyniesienie systemu wykrywania na orbitę. W przeciwieństwie do naziemnych sensorów, których zasięg limituje horyzont radiolokacyjny wyznaczany przez ukształtowanie terenu i krzywiznę Ziemi, sensory umieszczone w komosie nie mają takich ograniczeń.
Dlatego od 2018 roku Stany Zjednoczone realizują ambitny program budowy kosmicznego systemu wczesnego ostrzegania o nazwie HBTSS (Hypersonic and Ballistic Tracking Space Sensor).
To inicjatywa realizowana przez amerykańską agencję ds. obrony przeciwrakietowej MDA (US Missile Defense Agency), która we współpracy z koncernami Northrop Grumman, Raytheon i L3Harris chce umieścić na niskiej orbicie (LEO) setki małych, tanich satelitów. Przeznaczeniem tej konstelacji jest wykrywanie startów i śledzenie lecących pocisków hipersonicznych.
Kosmos kluczem do przewagi na Ziemi
Jest to element większego programu o nazwie PWSA (Proliferated Warfighter Space Architecture), zakładającego budowę kosmicznej infrastruktury wojskowej. Jej elementy są już wynoszone na orbitę wraz z kolejnymi misjami SpaceX, a docelowo będzie ją tworzyć kilka tzw. warstw odpowiedzialnych m.in. za transfer danych czy wykrywanie różnych obiektów na ziemi.
W przypadku obrony przed pociskami hipersonicznymi rozwiązanie to ma dać Stanom Zjednoczonym możliwość na tyle wczesnego wykrywania zagrożeń, aby obrona przeciwlotnicza miała czas na przetworzenie pozyskanych danych i wystrzelenie własnych pocisków z wystarczającym wyprzedzeniem, by zniszczyć nadlatujących intruzów.
Ważnym elementem tych ambitnych planów jest sposób na bardzo szybkie wysyłanie ładunków na orbitę, co w razie uszkodzenia części kosmicznej infrastruktury ma pozwolić na jej szybką odbudowę.
Odbudowa kosmicznej infrastruktury
W tym celu Pentagon rozwija rozwiązanie, pozwalające na bardzo szybkie uzupełnianie kosmicznych strat. Przykładem jest ubiegłoroczna misja Victus Nox, gdzie udało się osiągnąć rekordowy czas od wydania rozkazu do jego realizacji i wynieść satelitę na orbitę w zaledwie 27 godzin od podjęcia takiej decyzji. W przyszłości czas ten ma ulec jeszcze większemu skróceniu.
W takim kontekście warto umieścić niedawne doniesienia o rosyjskim, atomowym zagrożeniu w kosmosie. Choć były one bardzo ogólne, Amerykanie wydają się poważnie traktować zagrożenie dla swojej kosmicznej infrastruktury.
Choć atak na nią byłby w gruncie rzeczy wypowiedzeniem wojny całemu światu (problem zniszczeń, jakie może wywołać atak na orbicie, szerzej opisuje dziennikarka WP Karolina Modzelewska), Pentagon ma w zanadrzu rozwiązania, dzięki którym jest w stanie szybko odbudować utracone zdolności w kosmosie.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski