Amerykanie szukają nowego bata na czołgi. Wybór pomiędzy Izraelem a Wielką Brytanią
Amerykańskie wojska lądowe szukają nowych sposobów na zwiększenie nasycenia swoich oddziałów bronią przeciwpancerną. Zwalczaniem pojazdów opancerzonych przeciwnika mają się zajmować nie tylko czołgi, bojowe wozy piechoty czy transportery, ale nawet lekkie pojazdy terenowe. I to jak najszybciej.
22.11.2023 15:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Departament Obrony opublikował zaproszenie do składania ofert na przeciwpancerny pocisk kierowany w ramach programu Mobile-Long Range Precision Strike Missile (M-LRPSM). Zwycięski system przeciwpancerny będzie montowany na lekkich pojazdach terenowych Joint Light Tactical Vehicles (JLTV) i Infantry Squad Vehicles (ISV) będących na wyposażeniu brygad piechoty US Army. Kluczowe znaczenie ma warunek, że pocisk musi już znajdować się w produkcji i można do kupić niemal od ręki.
Wśród innych wymogów wymieniono między innymi: zasięg minimum 25 km, zdolność do niszczenia wozów opancerzonych, bunkrów, fortyfikacji polowych i budynków, możliwość dostosowania profilu lotu pocisku, możliwość zmiany celu po odpaleniu oraz możliwość samozniszczenia na komendę. Dodatkowo system kierowania pocisku musi być odporny na zakłócenia stosowane przez przeciwnika, wytrzymały na atak cybernetyczny i odporny na zakłócenia sygnału GPS. W dodatku powinien być szybki. Dokładnych wymagań nie zapisano, ale krótki czas lotu do celu będzie wysoko punktowany. W dodatku pojedyncza wyrzutnia musi mieścić co najmniej cztery pociski.
O tym, jak pilne jest amerykańskie zapotrzebowanie na uzbrojenie tego rodzaju świadczy wspomniany już wymóg, że pocisk musi być już dostępny na rynku. Ponadto oferty można składać tylko do 17 listopada.
Izraelski faworyt?
Jednym z faworytów do zdobycia zamówienia jest z pewnością izraelski pocisk przeciwpancerny Spike NLOS produkowany przez firmę Rafael. Jest on wystrzeliwany z poczwórnej wyrzutni i ma zasięg 32 km. Ponadto pociski tego typu już są w uzbrojeniu US Army. Są między innymi stosowane na śmigłowcach szturmowych AH-64 Apache jako uzbrojenie o większym zasięgu od popularnych pocisków AGM-114 Hellfire. Izraelskie pociski są również integrowane z pojazdami JLTV należącymi Dowództwa Operacji Specjalnych. Ponadto Lockheed Martin, który odpowiada za sprzedaż tych pocisków w USA już w zeszłym roku mówił, że wyrzutnię Spike’ów NLOS można zainstalować nawet na pojeździe mniejszym niż JLTV, co może sugerować wozy ISV.
Pocisk może być naprowadzany przy pomocy kamery termalnej, kamery światła dziennego lub światłowodowo. To sprawia, że może atakować cele schowane za przeszkodami terenowymi. Człowiek w pętli i naprowadzanie światłowodowe oznacza również, że istnieje możliwość zmiany celu już po wystrzeleniu pocisku. Pocisk może przebić pancerz o grubości ponad 700 mm. Ponadto pocisk jest wyposażony w tak zaawansowane opcje jak możliwość przejęcia sterowania przez innego operatora, który ma lepszy widok celu albo jednoczesne naprowadzanie kilku pocisków na ten sam cel przez jednego operatora.
Zobacz także
Pocisk Spike narodził się w latach 90. Pod względem konstrukcyjnym jego genezy należy doszukiwać się w koncepcji amerykańskiego ppk Tank Breaker. Ten opracowany przez firmę Hughes pocisk był jedną z propozycji w programie Advanced Antitanbk Weapon System-Medium z lat 80-tych. Był to pocisk z termowizyjną głowicą naprowadzającą kierowany światłowodem. Ostatecznie w amerykańskim programie wygrała inna konstrukcja, która po dopracowaniu stała się dzisiejszym Javelinem. Z pomysłu Hughesa skorzystał Izraelski Rafael, opracowując pociski NT-D, NT-G i NT-S. Na początku XXI w. Nastąpiła zmiana nazwy i pociski rodziny NT przemianowano na Spike.
Produkowanych jest kilka wersji tego pocisku różniących się zasięgiem i masą. Pociski tej rodziny są wykorzystywane również przez Wojsko Polskie. Spike-LR kupowane przez MON to pociski ppk dalekiego zasięgu umożliwiający zwalczanie celów na dystansie do 4 km. Sam pocisk ma masę 10,5 kg, a cały zestaw wraz z wyrzutnią i blokiem kierowania - 26 kg.
Brytyjski konkurent
W sytuacji gdy amerykański przemysł nie ma w swojej ofercie ani jednego pocisku o zakładanych parametrach wydaje się, że jedynym możliwym konkurentem dla pocisku izraelskiego może być brytyjski Brimstone. Jego projektowanie rozpoczęto w końcowych latach zimnej wojny jako broń dla samolotów do zwalczania radzieckich zagonów pancernych. Brimstone ma zasięg około 30 km i jest wyposażony w podwójny system naprowadzania. Cel może być wyszukiwany przez radar zainstalowany w nosie pocisku. Porównuje on wykryty obiekt z charakterystykami celów zapisanymi w pamięci komputera. Dodatkowo pocisk może być naprowadzany na cel z pomocą lasera.
Brimstone osiąga prędkość naddźwiękową. Jest uzbrojony w tandemową głowicę kumulacyjną, która ma zdolność do przebicia pancerzy współczesnych czołgów chronionych nawet warstwą pancerza reaktywnego. Z biegiem lat Brimstone przerodził się z typowego pocisku przeciwpancernego w broń uniwersalną, którą można wykorzystać do atakowania budynków, umocnień czy jednostek pływających.
Chociaż powstał jako uzbrojenie lotnicze dla samolotów uderzeniowych obecnie są dostępne również wyrzutnie lądowe. Bojowo są one wykorzystywane między innymi przez Ukrainę. Pociski Brimstone znajdą się również w uzbrojeniu Wojska Polskiego, gdzie będą stanowiły uzbrojenie kołowych niszczycieli czołgów Ottokar-Brzoza. To udowadnia, że mogłyby zostać zainstalowane także na wozach amerykańskich. Brytyjczycy rozważali również integrację tych pocisków ze swoimi śmigłowcami WAH-64 Apache, ale jak do tej pory nie zdecydowali się na taki krok ze względu na wysokie koszty integracji pocisku ze śmigłowcem. Ewentualny wybór Brimstone’a przez US Army mógłby spowodować powrót do tej koncepcji. Brimestone’y są proponowane jako uzbrojenie także dla polskich AH-64E.
Autor: Maciej Hypś