Myśliwiec, którego nikt nie chce? Rosja stoi w obliczu porażki eksportowej
Rosja aktywnie promuje myśliwce wielozadaniowe Suchoj Su-35, chętnie zaznaczając, że są to maszyny z sukcesem wykorzystywane podczas "specjalnej operacji" w Ukrainie. Podejmowane wysiłki nie przynoszą jednak większych skutków, bo chętnych na zakup jednego z nowocześniejszych, rosyjskich myśliwców nie przybywa, a wręcz przeciwnie - rozmowy prowadzone w sprawie sprzedaży Su-35 stoją w miejscu.
16.11.2023 | aktual.: 17.01.2024 13:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dubai Air Show to wydarzenie, na którym najważniejsi gracze branży lotniczej z całego świata prezentują najnowsze rozwiązania technologiczne i zawierają kontrakty opiewające na potężne kwoty. Na targach, w tym roku odbywających się w dniach 13-17 listopada, nie zabrakło przedstawicieli rosyjskiej firmy Suchoj. Co więcej, na miejscu pojawili się również rosyjscy piloci, którzy uczestniczyli w pokazach lotniczych.
Rosja promuje myśliwce wielozadaniowe Su-35
TASS, rosyjska, państwowa agencja informacyjna poinformowała, że członkowie zespołu Russian Knights zademonstrowali akrobacje powietrzne i zdolności myśliwców Su-35S. Najprawdopodobniej w ten sposób Rosjanie chcieli przykuć uwagę potencjalnych nabywców wielozadaniowej maszyny i przekonać ich, że sporo potrafi.
Takie działanie może wydawać się uzasadnione. Suchoj w ostatnim czasie nie narzeka na zbyt wielu klientów zagranicznych. Nie tak dawno Łukasz Michalik, dziennikarz WP Tech informował o planach budowy pierwszego prototypu samolotu Su-75 (LTS Checkmate), czyli lekkiego, rosyjskiego samolotu myśliwskiego 5. generacji. Zgodnie z przyjętymi założeniami maszyna po raz pierwszy wzbije się w powietrze w 2025 r., ale Rosja już teraz poszukuje potencjalnych nabywców. Problem w tym, że nową konstrukcją na razie nikt się nie zainteresował. Podobny problem dotyczy myśliwców Su-35.
Defence Express zwrócił uwagę na słowa szefa rosyjskiego państwowego przedsiębiorstwa Rosoboronexport Aleksandra Michejewa, które padły podczas Dubai Airshow. Według serwisu są one dowodem, że "na tym etapie Rosjanie uznali swoją porażkę eksportową Su-35S", ale wciąż próbują ratować reputację maszyny, wspominając o jej rzekomych sukcesach podczas ataków przeprowadzanych w Ukrainie, które mają napędzać popyt na myśliwce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Popyt na Su-35 nie zachwyca
Najwyraźniej nie jest on duży, bo oprócz Rosji myśliwce Su-35S posiadają obecnie jedynie Chiny (łącznie 24 maszyny). Jest to wynik umowy o wartości 2,5 miliarda dolarów zawartej w listopadzie 2015 r. Warto jednak wspomnieć, że Moskwa i Pekin rozmowy o potencjalnej sprzedaży Su-35S rozpoczęły już w 2011 r., a wstępna umowa sprzedaży została zawarta w 2012 r. Iran miał być kolejnym państwem, które otrzyma 24 myśliwców Su-35 (niektóre źródła mówią nawet o 50). Plany te stoją jednak pod dużym znakiem zapytania. Serwis Eurasian Times zwrócił uwagę na doniesienia irańskich mediów, zgodnie z którymi plany dotyczące rosyjskich myśliwców mogły ulec zmianie, a Iran ostatecznie zdecyduje się na produkcje własnych maszyn.
Na liście państw, które wykazywały zainteresowanie potencjalnym nabyciem myśliwców Su-35 jest znacznie więcej krajów niż tylko Iran. Przedstawia je poniższa grafika:
W gronie potencjalnych nabywców Su-35 był m.in. Egipt, który w 2018 r. zamówił 24 myśliwce Su-35 w ramach umowy o wartości 2 miliardów dolarów. Ostatecznie Kair zrezygnował z zamówienia. Defence Express sugeruje, że to właśnie o "egipskich" myśliwcach Moskwa może dyskutować z Teheranem. Nie tylko Egipcjanie rozmyślili się w sprawie zakupu Su-35. Zdanie o maszynach zmieniła też Algieria i Indonezja. Według Eurasian Times w przypadku tego ostatniego państwa nie bez znaczenia były naciski ze strony Stanów Zjednoczonych oraz obawy przed sankcjami. Rosja nie sfinalizowała również umów ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Turcją, Indiami, a także Wietnamem, który - jak donosi Eurasian Times powołując się na rosyjski dziennik "Kommersant" - był zainteresowany pozyskaniem eskadry myśliwców wielozadaniowych Suchoj Su-35S.
Zobacz także
Su-35 - nowoczesny myśliwiec, czy rosyjski "złom"?
Konkurencja na rynku myśliwców jest całkiem spora, a wielu ekspertów zwraca uwagę, że Su-35 nie jest tak dobrą maszyną, jak widzi ją Rosja. Przykładowo, emerytowany pilot US Air Force F-16 podpułkownik Dan Hampton, którego uznaje się za jednych z najwybitniejszych pilotów ery postzimnowojennej, w rozmowie z "Voice of America" powiedział: "moja opinia i opinia większości zawodowych pilotów myśliwców jest taka, że Su-35 to typowa rosyjska maszyna i ładnie wygląda. Ładnie go malują, umieszczają na nim wszelkiego rodzaju fajne gwiazdki i tak dalej. Ale w rzeczywistości to nie jest taki dobry samolot. Ładnie wygląda na pokazach lotniczych, ale osobiście uważam, że to złom". Opinia pilota, który w swojej 20-letniej karierze odbył 151 lotów bojowych, jest bardzo skrajna.
Myśliwcom Su-35 dobrej sławy nie dostarcza też wojna w Ukrainie, gdzie Rosjanie stracili co najmniej pięć takich maszyn. Niektóre z nich spadły z powodu tzw. "przyjacielskiego ognia". Warto jednak pamiętać, że prawda leży pośrodku, a Su-35 jest maszyną, która powstała na bazie wcześniejszych doświadczeń i jest wersją rozwojową myśliwca Su-27. W maszynie wprowadzono kilka zmian konstrukcyjnych, zamontowano też zmodernizowane silniki o większym ciągu, większe wewnętrzne zbiorniki paliwa oraz nowy, cyfrowy układ sterowania. Su-35 zyskał też rozwiązania, dzięki którym może przenosić pełną gamę rosyjskiego uzbrojenia lotniczego Mowa tutaj m.in. o radarze N035 Irbis-E i systemie walki radioelektronicznej, celowniku optoelektronicznym OLS-35, czy zestawie samoobrony ze stacją OAR.
Rosjanie przekonują, że myśliwiec ma maksymalną masę startową 34,5 tony (maksymalna ładowność to 8 ton) i może rozpędzić się do 2500 km/h. Jego zasięg operacyjny to z kolei 1500–4500 km, a pułap serwisowy 20 000 metrów. Maszyna ma 22 metry długości i nieco ponad 15 metrów rozpiętości skrzydeł. Na jej pokładzie znajduje się miejsce dla jednego pilota.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski