Program Łuna. Rosyjski sposób na bezzałogowe badanie Księżyca
19 lutego 1969 roku z Kosmodromu Tiuratam, znanemu dzisiaj pod nazwą Bajkonur, wystartowała rakieta Proton K. Na skutek awarii silnika rakieta – wraz z łazikiem księżycowym Łunochod 201 – spadła na ziemię kilkanaście kilometrów od miejsca startu. Choć katastrofa była spektakularna, sam program Łuna, w ramach którego organizowano feralną misję, pozostaje jednym z największych kosmicznych sukcesów Związku Radzieckiego.
W kwietniu 2022 roku ESA (Europejska Agencja Kosmiczna) ogłosiła wyniki analizy współpracy z rosyjską agencją kosmiczną Roskosmos. W wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę, ESA zdecydowała – po wcześniejszym zerwaniu współpracy przy misji ExoMars, o zakończeniu współdziałania przy trzech misjach księżycowych Łuna 25, 26 i 27.
Ich celem była reaktywacja – po ponad 40 latach przerwy – ambitnego, rosyjskiego programu badań Księżyca. Numeracja nieprzypadkowo zaczynała się od 25. W latach 1958-1976 Rosjanie przeprowadzili bowiem kilkadziesiąt (nie wszystkie misje były jednolicie, kolejno numerowane) misji w ramach programu Łuna: ambitnego programu badawczego Srebrnego Globu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jego wkład w wiedzę ludzkości na temat Księżyca można postawić w jednym szeregu z amerykańskim programem Apollo. Choć był znacznie mniej efektowny, to pod względem wartości przeprowadzonych badań i zebranej dokumentacji należy do czołowych osiągnięć ludzkości w dziedzinie badania Księżyca.
Na dodatek, aby uzyskać tak spektakularne rezultaty, Rosjanie nie musieli wysyłać na Księżyc ludzi – wszystkie badania przeprowadzili za pomocą maszyn.
Początek rywalizacji – pierwsze satelity
Kosmiczny wyścig – jak nazwano zimnowojenną rywalizację USA i ZSRR w zakresie eksploracji kosmosu – początkowo wygrywali Rosjanie. 4 października 1957 roku na orbitę Ziemi trafił Sputnik-1 – pierwszy w historii sztuczny satelita, wyprzedzający swojego amerykańskiego rywala o 4 miesiące.
Trzeba przy tym podkreślić, że Sputnik-1 był niesłychanie prostym sprzętem. Choć zarówno ZSRR jak i USA początkowo zamierzały za pomocą swoich pierwszych satelitów przeprowadzić ambitne badania, to spieszący się Rosjanie zdecydowali, aby wysłać w kosmos dosłownie cokolwiek – byle tylko uprzedzić Amerykanów.
W rezultacie Sputnik-1 mierzył tylko temperaturę własnego korpusu, przesyłał wyniki na Ziemię, i nadawał sygnał radiowy w postaci serii pisków.
Amerykański pierwszy satelita – wystrzelony w kosmos 29 stycznia 1958 r. Explorer-1 – przenosił solidną aparaturę badawczą, mierzącą promieniowanie kosmiczne, wysyłającą wyniki, a jednocześnie zapisującą je na trwałym nośniku.
Mimo wszystko pierwszeństwo Rosjan było bezdyskusyjne. Kluczowym elementem okazał się w tym przypadku nie satelita, ale rakieta nośna, zdolna do wyniesienia go na orbitę ziemi.
Od przewagi do księżycowej porażki
Również w przypadku misji załogowych Rosjanie osiągnęli przewagę, wysyłając 12 kwietnia 1961 roku w kosmos statek Wostok-1 z Jurijem Gagarinem na pokładzie.
Towarzyszące radzieckiemu sukcesowi niedowierzanie, czy faktycznie Gagarin był pierwszym człowiekiem w kosmosie, czy też raczej pierwszym, który powrócił z kosmosu na Ziemię, przyczyniły się do powstania legendy o "zaginionych astronautach". Ta jednak – w świetle zachowanych dokumentów – nie znalazła potwierdzenia.
Potwierdzone zostały za to coraz większe, kosmiczne sukcesy Amerykanów. Złośliwe powiedzenie głosi, że mieli oni po prostu "lepszych Niemców" (chodzi o naukowców, badających technologię rakietową dla III Rzeszy i przejmowanych po II wojnie światowej przez zwycięskie mocarstwa), jednak sprawa była znacznie bardziej skomplikowana. Chodziło przede wszystkim o organizację prac i badań, którymi w przypadku USA sprawnie zarządzała powołana w tym celu w 1958 roku agencja kosmiczna NASA.
Rosyjskie zasoby były w tym czasie marnotrawione na walkę o wpływy pomiędzy biurami projektowymi, jak Stowarzyszenie Naukowo-Produkcyjne Siemiona A. Ławoczkina czy RKK Energia. Wizerunkową katastrofą okazała się próba nawiązania z Amerykanami walki w kwestii załogowych misji na Księżyc.
O ile program Apollo przebiegał bez większych perturbacji, to rosyjski, załogowy program księżycowy był spektakularną porażką, niknącą w wielkich wybuchach, którymi kończyły się testy rosyjskich, "księżycowych" rakiet N1. Sytuacji nie poprawiał też fakt śmierci ich głównego konstruktora, Siergieja Korolowa.
Rosjanie mieli jednak w zanadrzu mocny atut: alternatywny program badawczy Łuna.
Program Łuna
Rozpoczęty w 1958 roku program miał na celu przeprowadzenie wszechstronnych badań Księżyca – od zebrania dokumentacji fotograficznej, po badania grawitacji czy składu chemicznego, po dostarczenie na Ziemię próbek księżycowego gruntu i badanie powierzchni Księżyca za pomocą pierwszych w historii łazików kosmicznych.
Warto przy tym zaznaczyć, że w przypadku programu Łuna Rosjanie zastosowali ciekawy sposób oznaczania misji. Numerowane były przede wszystkim te, które zakończyły się powodzeniem, dlatego, choć formalnie program objął w sumie 24 misje księżycowe, startów było znacznie więcej.
Zaczęło się od prób tzw. impaktora – sondy, której zadaniem było nawigowanie na tyle precyzyjne, aby w ogóle trafić w Księżyc. Po nich nadeszła kolej na bliskie przeloty w pobliżu Księżyca (sonda Łuna 3), a następnie na "miękkie" lądowanie, którego celem było dostarczenie na powierzchnię Srebrnego Globu aparatury badawczej.
Jako pierwsza cel ten osiągnęła misja Łuna 9, której lądownik w 1966 roku osiadł na Srebrnym Globie i dostarczył na Ziemię m.in. panoramiczne zdjęcia z jego powierzchni.
Rywalizacja z misją Apollo 11
Bardzo ambitnym przedsięwzięciem były także misje lądowników, których celem było pobranie z Księżyca próbek gruntu, start z jego powierzchni i powrót na Ziemię. Jedna z nich – utajniona misja Łuna 15 – była bezpośrednim konkurentem amerykańskiej, załogowej misji Apollo 11.
Rosjanie postawili wówczas wszystko na jedną kartę: chcieli, aby ich lądownik wrócił z Księżyca przed Neilem Armstrongiem, Michaelem Collinsem i Buzzem Aldrinem, i jako pierwszy dostarczył na Ziemię próbki regolitu.
To akurat przedsięwzięcie zakończyło się klęską: gdy Amerykanie wykonywali na powierzchni Księżyca pierwsze podskoki, lądownik Łuna 15 z impetem uderzył w powierzchnię Srebrnego Globu, całkowicie się rozbijając.
Pierwsze kosmiczne łaziki
Kolejne misje okazały się jednak sukcesem – księżycowe lądowniki pobierały próbki gruntu i dostarczały je na Ziemię, a w listopadzie 1970 roku wraz z misją Łuna 17 Rosjanie osiągnęli kolejny sukces, dostarczając bezpiecznie na Księżyc pierwszy w historii łazik kosmiczny – Łunochod 1.
Pojazd działał na Księżycu przez 9 ziemskich miesięcy, pokonując na jego powierzchni dystans ponad 10 km. Jego następca – wysłany w 1973 roku Łunochod 2 przejechał aż 37 km, a oba łaziki dostarczyły na Ziemię dziesiątki tysięcy zdjęć, a także dane dotyczące badań księżycowego gruntu czy promieniowania.
Ostatnią misją programu Łuna była Łuna 24, dzięki której dostarczono na Ziemię 170,1 grama regolitu, pobranego z głębokości 2 m. Planowana na 1977 rok misja Łuna 25, w skład której miały wejść statek typu E-8 i udoskonalony pojazd Łunochod 3 nie została przeprowadzona. Choć Łunochod 3 powstał, to zamiast na powierzchnię Księżyca, trafił do muzeum w Instytucie Ławoczkina.
Po zawieszeniu programu Łuna, na kolejne próbki księżycowego gruntu Ziemianie musieli czekać aż do 2020 roku. Dostarczyła je chińska sonda Chang’e 5.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski