Poważny błąd Polski. Zmarnowany potencjał rozwoju lotnictwa wojskowego
03.03.2024 09:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Polska kupuje nowoczesne samoloty bojowe, ale nie postarała się o transfer technologii. Pod tym względem nasz kraj nie wpisuje się w trendy, które dominują w państwach mocno stawiających na rozwój swojego potencjału obronnego.
Zaledwie kilka dni temu swój oblot miał pierwszy prototyp tureckiego wielozadaniowego samolotu bojowego 5. generacji TAI TF-X KAAN. Założenia są ambitne, bowiem w ciągu 20 lat (od 2010 r. do lat 2028-30) państwo uznawane jeszcze pod koniec XX w. za zacofane pod względem zbrojeń, zamierza opracować i wprowadzić do służby bardzo wyrafinowany i zaawansowany samolot bojowy. Będzie on w zdecydowanej większości produkowany przez lokalny przemysł i wyposażony głównie w turecką broń.
Tureckie Siły Powietrzne (Türk Hava Kuvvetleri) otrzymają tym samym nowoczesny samolot, który zastąpi zupełnie przestarzałe maszyny z rodziny F-4 Phantom II i najstarsze F-16. Jednocześnie krajowy przemysł dołączy do elitarnego grona producentów wielozadaniowych odrzutowych maszyn bojowych. Ma to swoje znaczenie polityczne, szczególnie że po faktycznym wykluczeniu Turcji z programu JSF/F-35 KAAN-owi towarzyszyć będą, zgodnie z najnowszymi trendami, bezzałogowe statki powietrzne Kizilelma i Anka-3.
Światowe trendy
Podobne programy realizowane są przez wiele państw zachodnich. Prym wiodą oczywiście USA z programami NGAD (realizuje go US Air Force) i F/A-XX (realizowany przez US Navy), nie licząc kontynuacji programu międzynarodowego JSF/F-35 czy programu "bezzałogowego skrzydłowego" (Loyal Wingman). Przyszłe trendy mają wyznaczać stosunkowo nieliczne, bardzo zaawansowane technologicznie (należące do tzw. 6. generacji), trudno wykrywalne (wykonane w technologii stealth) maszyny wielozadaniowe. Będą one nie tyle samolotami bojowymi w tradycyjnym rozumieniu, co jądrami całych systemów militarnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wokół takiego samolotu załogowego zbudowany ma być cały zespół bojowy, złożony głównie z różnych maszyn bezzałogowych: mniejszych (w typie XQ-58 Valkyrie) i większych (nawet bezzałogowa odmiana NGAD czy F/A-XX). Obok nieco prostszych F-35 Lightning II oraz bombowych B-21 Raider i B-52 Stratofortress, samoloty te pozwolą zająć Stanom Zjednoczonym dominującą pozycję w zakresie lotnictwa wojskowego.
Zmiana pokoleniowa ponownie wymaga opracowania i wdrożenia do produkcji szeregu nowatorskich technologii, szczególnie tych związanych ze stealth oraz szeroko pojętą elektroniką i awioniką. Nie bez znaczenia będzie też opracowanie nowych napędów i technologii "chmury" oraz wdrożenie sztucznej inteligencji, która ma wspierać pilota.
Bardzo podobnie mają wyglądać maszyny europejskie nowego pokolenia, jak francusko-niemiecko-hiszpański FCAS/SCAF czy brytyjsko-włosko-japoński GCAP. W obu przypadkach powołano konsorcja wykonawcze złożone z lokalnych liderów przemysłu lotniczego. Nieco na uboczu pozostaną Szwedzi, którzy odłączyli się od programu GCAP.
Samoloty bojowe po azjatycku
Sporo emocji budzi też koreańsko-indonezyjski program samolotu KF-21. Koreańczycy (w praktyce będący podmiotem zdecydowanie dominującym w konsorcjum), podobnie jak Turcy, poczynili ogromne postępy na drodze ku nowej maszynie, choć prezentują nieco inne podejście. Pierwsza wersja, Block 1, wejdzie do służby stosunkowo szybko, ale będzie raczej czymś pomiędzy samolotami 4. a 5. generacji.
Block 2 ma być już być samolotem 5. generacji, a Block 3 maszyną bardziej perspektywiczną, być może nawet odpowiednikiem 6. generacji, z pełnym zakresem możliwości współpracy z bezzałogowcami. Takie podejście ewolucyjne wydaje się być rozwiązaniem tyleż oryginalnym, co ostrożnym. Partnerem w opracowaniu przyszłych wersji będzie Arabia Saudyjska.
Polska w tyle za innymi
Polska kupiła 32 samoloty F-35A, co umożliwi za kilka lat (choć program docelowej wersji Block 4 notuje opóźnienia) skokowy wzrost możliwości Sił Powietrznych. Niestety nie postarano się o jakikolwiek transfer technologii czy udział w produkcji samolotu, co nieco później uzyskała bez trudu chociażby Finlandia. W nieodległej przyszłości planowany jest zakup kolejnych 32 samolotów bojowych w konfiguracji maszyny przewagi powietrznej (a ok. 2035-40 r. trzeba będzie zastąpić F-16).
Według Inspektora Sił Powietrznych, gen. dyw. pil. Ireneusza Nowaka, rozważane są trzy opcje: kolejne F-35 o rozbudowanych możliwościach (np. z brytyjskimi pociskami powietrze-powietrze Meteor), amerykańskie F-15 i europejski Eurofighter Typhoon. Wspominane kilkukrotnie zainteresowanie programem koreańsko-indonezyjskim było najprawdopodobniej kaczką dziennikarską. Niestety nie ma informacji na temat ewentualnego zainteresowania Polski budową kompetencji przemysłowych związanych z potencjalnym zakupem, tak jak zakupy FA-50 i F-16 wydają się być straconymi szansami.
Oznacza to, że warte miliardy dolarów programy nie przyniosą korzyści naszej gospodarce, zaś ich przyszła eksploatacja, jeżeli lokalny przemysł nie będzie partycypował w produkcji, będzie zadaniem niełatwym. Nie widać nawet zainteresowania mniej ambitnym programem dużej maszyny bezzałogowej z napędem odrzutowym.
Zobacz także
Obok wspomnianej "Walkirii" powstają inne podobne samoloty, np. australijski MQ-28 Ghost Bat. Wcześniej czy później staniemy przed koniecznością zakupu tego typu maszyn, aby odciążyć nasze F-35 (choć złośliwi twierdzą, że już FA-50 to "bezzałogowi skrzydłowi", tylko zapomnieliśmy wyjąć z nich pilotów) i jednocześnie w pełni wykorzystać ich możliwości. Czy i w tym przypadku pozostaniemy na łasce i niełasce zewnętrznych dostawców? Czas pokaże.