Niszczyciel czołgów Wolfram. Brytyjska broń to odpowiedź na nowe potrzeby
Wojna w Ukrainie sprawiła, że do walki skierowano nietypową, doraźnie skonfigurowaną broń, jak wyrzutnie pocisków przeciwpancernych Brimstone montowane na samochodach dostawczych. Czerpiąc z tych doświadczeń Wielka Brytania opracowała nietypowy niszczyciel czołgów. Przypomina polską koncepcję niszczyciela Ottokar-Brzoza.
Jak ujawnia The Independent, skuteczne użycie pocisków przeciwpancernych Brimstone było możliwe nie dzięki samolotom, ale doraźnie opracowanym, naziemnym wyrzutniom.
Początkowo był to sprzęt montowany na zwykłych samochodach dostawczych, jak szczegółowo opisywane przez Przemysława Juraszka "ciężarówki śmierci". Z czasem w Wielkiej Brytanii opracowano dla niego specjalne podwozie, tworząc niszczyciel czołgów Wolfram.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wolfram to pojazd bazujący na pokazanym jesienią 2022 roku niszczycielu czołgów HMT Overwatch. Na lekkim, terenowym podwoziu 6×6 (na bazie Supacat HMT 600) z opancerzoną kabiną załogi umieszczono 8-komorową wyrzutnię pocisków Brimstone.
Zobacz także: Te czołgi sieją spustoszenie. Ile z nich rozpoznasz?
Lekkie podwozie z potężną bronią
Pozwala to na połączenie bardzo wysokiej mobilności z dużą siłą ognia. Tak skonfigurowany niszczyciel czołgów pozwala na wystrzelenie w ciągu zaledwie kilku sekund salwy, umożliwiającej skuteczne porażenie kilku celów, a następnie szybką zmianę pozycji.
Wygląd i charakterystyka pojazdu to pochodna kluczowych zalet pocisków Brimstone. Ich wyrzutnia nie musi być ani silnie opancerzona (bo pociski mogą być odpalane z bezpiecznej odległości), ani nie musi być wyposażona w wyrafinowane systemy obserwacyjne czy służące wskazywaniu celów (bo pociski same znajdą i zaatakują swoje cele).
W przypadku pocisków Brimstone wystarczy wiedza, gdzie – mniej więcej – znajdują się pojazdy wroga. Brimstone’y mają bowiem unikalną cechę w postaci możliwości samodzielnego poszukiwania celu.
Jak Brimstone niszczy cele
Pocisk w określonej przed odpaleniem odległości od wyrzutni zaczyna skanować przestrzeń przed sobą, tworząc radarową mapę różnych obiektów. Obiekty te są porównywane z zapisaną w pocisku bazą, dzięki czemu wystrzelony Brimstone potrafi zignorować nieistotne cele, jak choćby cywilny autobus i zaatakować te ważne, jak np. rozpoznany rosyjski czołg.
Brytyjska koncepcja jest warta uwagi m.in. w kontekście polskiego programu Ottokar-Brzoza, zakładającego budowę niszczyciela czołgów wyposażonego właśnie w pociski Brimstone.
Okazuje się, że przedstawiona przez MON koncepcja jest zbliżona do sprzętu, jaki powstał w wyniku doświadczeń z walk w Ukrainie: nośnikiem polskich Brimstone’ów ma być produkowane przez Hutę Stalowa Wola podwozie 4×4, co w praktyce oznacza użycie Taktycznych Pojazdów Wielozadaniowych.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski